Prawo dotyczące obywatelstwa: Rozporządzenie wykonawcze dotyczące ograniczenia prawa ziemi było jedną z pierwszych decyzji podjętych przez Donalda Trumpa na początku jego drugiej kadencji. Prezydent podpisał je kilka godzin po zaprzysiężeniu. Zgodnie z brzmieniem 14. poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych: „Każdy, kto urodził się lub naturalizował w Stanach Zjednoczonych i podlega ich zwierzchnictwu, jest obywatelem Stanów Zjednoczonych i tego stanu, w którym zamieszkuje”.

Radykalne rozporządzenie: Prezydent Trump wydał jednak decyzję, zgodnie z którą agencje federalne mają przestać nadawać obywatelstwo dzieciom urodzonym w USA, jeśli ich rodzice przebywają na terytorium kraju nielegalnie lub tymczasowo. Nowe zasady mają zacząć obowiązywać po 30 dniach od daty wydania rozporządzenia. To, czy przepis faktycznie wejdzie w życie, pozostaje jednak niepewne.

Zobacz wideo Deportacja Polaków z USA? Tusk: Wracajcie, tu jest dużo do zrobienia

Sprzeciw 22 stanów: Już we wtorek (21 stycznia) prokuratorzy generalni 18 stanów, miasta San Francisco i Dystryktu Kolumbii wnieśli pozew kwestionujący rozporządzenie wykonawcze prezydenta Trumpa. Ocenili, że jest ono „bezprawną próbą pozbawienia obywatelstwa setek tysięcy urodzonych w Ameryce dzieci w związku z ich pochodzeniem”. Tego samego dnia podobny pozew złożyli prokuratorzy generalni czterech innych stanów.

Skala problemu: W treści pozwu wskazano, że w USA rodzi się rocznie około 150 tysięcy dzieci, których rodzice nie są amerykańskimi obywatelami. Wywodzący się z Partii Demokratycznej prokuratorzy generalni ostrzegają, że gdyby decyzja prezydenta Trumpa weszła w życie, dzieci te nie tylko straciłyby dostęp do podstawowej opieki zdrowotnej, ale groziłaby im również deportacja. Wiele z nich stałoby się de facto bezpaństwowcami.

„Nie jest królem”: Prokuratorzy przekonują, że prezydent nie ma uprawnień, by ingerować w treść konstytucji za pomocą rozporządzenia wykonawczego oraz oceniają działania Trumpa jako bezprecedensowe naruszenie prawa. – Prezydent ma dużo władzy, ale nie jest królem. Nie może zmienić konstytucji jednym podpisem – stwierdził Matthew Platkin, prokurator generalny stanu New Jersey.

Co dalej? W praktyce pozew ze strony prokuratorów generalnych oznacza, że rozporządzenie prezydenta Trumpa najprawdopodobniej stanie się przedmiotem długiej batalii sądowej, która zakończy się przed Sądem Najwyższym USA. Mało prawdopodobny jest scenariusz, w którym nowa administracja próbowałaby zmienić treść samej konstytucji. Wymagałoby to bowiem większości kwalifikowanej dwóch trzecich głosów w obu izbach Kongresu oraz zgody co najmniej trzech czwartych wszystkich stanów USA.

Przeczytaj również: „Zaczęło się. Jest ruch Trumpa ws. pokoju w Ukrainie”.

Źródła: ABC News, NYT, BBC

Udział
Exit mobile version