Zapytaliśmy ekspertów, jakie interesy mają Izrael, Turcja i Stany Zjednoczone oraz co upadek Asada oznacza dla tych państw.
Izrael
Najwięcej ataków w Syrii przeprowadził ostatnio Izrael. Chodzi o setki uderzeń na obiekty wojskowe obalonego reżimu. Izraelczycy mieli zniszczyć syryjską marynarkę, baterie przeciwlotnicze, na cel wzięli też broń chemiczną, z której syryjski dyktator bez skrupułów korzystał przeciwko swoim rodakom. Tel Awiw tłumaczy, że przeprowadza ataki, bo nie chce, by broń wpadła w ręce islamistów. Eksperci Organizacji Narodów Zjednoczonych podkreślają jednak – takie prewencyjne uderzenia są niezgodne z prawem międzynarodowym.
– Na pewno Izrael będzie występować z pozycji siły – mówi dla Gazeta.pl Michał Wojnarowicz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych: „Uderzy w to, co uzna za zagrożenie dla swojego bezpieczeństwa. Z tego też powodu Izrael przejął strefę zdemilitaryzowaną przy Wzgórzach Golan. Ma to wymiar nie tylko taktyczny, ale też polityczny. Będzie kartą przetargową w razie potencjalnych rozmów z nowymi syryjskimi władzami”.
W ocenie eksperta z jednej strony upadek Baszara al-Asada jest dla Izraela korzystny. – Oś oporu tworzona przez Iran traci jednego z głównych członków [w „osi oporu” są też: libański Hezbollah, palestyński Hamas, jemeńscy rebelianci Huti oraz szyickie milicje z Iraku i Syrii – przyp. TO] . Z drugiej strony pojawia się niewiadoma, jaka będzie postawa nowych władz, w szczególności frakcji islamistycznych – zwraca uwagę Wojnarowicz.
Nowy tymczasowy premier Syrii obiecał, że prawa mniejszości będą chronione. Z kolei lider islamskich rebeliantów wezwał wszystkich Syryjczyków, by wracali budować nową ojczyznę.
Turcja
Naloty na terytorium Syrii przeprowadziła też Turcja. Ankara wspiera w Syrii niektórych rebeliantów, ale ma również wrogów, między innymi Kurdów. Według Turków kurdyjskie jednostki kontrolujące północny-wschód Syrii są odgałęzieniem Partii Pracujących Kurdystanu, separatystów działających w Turcji. Ataki przeprowadzone przez Ankarę miały na celu wsparcie ofensywy rebeliantów przeciwko siłom kurdyjskim w Manbidżu kilkadziesiąt kilometrów od Turcji.
– Upadek Asada to dla Turcji pozytywne wydarzenie – ocenia dla Gazeta.pl Ragip Soylu z Middle East Eye. – W wyniku trwającej od trzynastu lat wojny domowej do Turcji trafiły miliony uchodźców. Teraz będą mogli wrócić do Syrii. Konflikt kosztował miliardy i wywołał głęboki kryzys bezpieczeństwa na granicach Turcji, co doprowadziło do ataków terrorystycznych i możliwości powstania państwa PKK na południe od granic państwa – tłumaczy turecki dziennikarz.
Według Soylu Ankara jest zwycięzcą nie tylko w sensie geopolitycznym. – Ponownie może się ożywić handel, tureckie przedsiębiorstwa mogłyby przewodzić odbudowie Syrii – zaznacza. – Wiele zależy jednak od tego, jaki powstanie tam rząd. Potrzebne jest inkluzywne i w miarę demokratyczne państwo, by zapewnić społeczności międzynarodowej i Syryjczykom bezpieczną przyszłość oraz stabilność.
W podobnym tonie sytuację dla Gazeta.pl ocenia Karol Wasilewski z Instytutu Badań nad Turcją. Według niego Ankara ma teraz dwa priorytety. Pierwszym jest zachowanie Syrii i jej odbudowy we względnym porządku, chociażby po to, żeby wrócili tam wspomniani uchodźcy (oficjalnie nad Bosforem są ich ponad trzy miliony, w sumie poza Syrią to sześć milionów ludzi). Drugi priorytet to niedopuszczenie do powstania jakiegokolwiek niezależnego kurdyjskiego tworu na północy Syrii.
– Turcy szalenie się boją, że wszelkie takie inicjatywy rozprzestrzenią się na południowo-wschodnią część kraju, a przez to problem kurdyjski stanie się jeszcze bardziej palący – wyjaśnia Wasilewski.
Stany Zjednoczone
Głównym celem Amerykanów w Syrii jest obecnie powstrzymanie odrodzenia się tzw. Państwa Islamskiego. By uniemożliwić mu wykorzystanie okresu chaosu po obaleniu asadowskiego reżimu, USA zaatakowały obozy szkoleniowe i terrorystów ISIS w centralnej Syrii.
W 2019 roku Donald Trump wycofał większość amerykańskich wojsk z Syrii. Pozostało tam jednak około tysiąca żołnierzy sił specjalnych blisko współpracujących z kurdyjskimi oddziałami, które wsławiły się walką z tzw. Państwem Islamskim.
Kwestia Kurdów w Syrii to temat od dawna dzielący Turcję i USA, czyli kraje będące natowskimi sojusznikami. Według Ankary pomagając Kurdom, Amerykanie de facto pomagają terrorystom. Obecna amerykańska administracja chciałaby utrzymać wojska w Syrii. Donald Trump zasugerował jednak, że może wycofać wszystkich żołnierzy z tego kraju. Według prezydenta-elekta, który przejmie władzę 20 stycznia, Stany Zjednoczone nie powinny mieć z Syrią nic wspólnego.
Thomas Orchowski, redakcja zagraniczna TOK FM
PODSUMOWANIE:
- Izrael, Turcja i USA przeprowadzają ataki w Syrii, by zabezpieczyć swoje interesy.
- Izrael chce uniemożliwić przejęcie broni reżimu Asada przez islamskich radykałów.
- Turcja wykorzystuje sytuację do uderzenia w siły kurdyjskie w Syrii.
- Głównym celem Amerykanów jest powstrzymanie odrodzenia się tzw. Państwa Islamskiego.