Przed spotkaniem gospodarze mieli apetyt na rewanż względem brązowych medalistów z poprzedniego sezonu. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, już z Bartoszem Kurkiem w składzie, chciała wymazać złe wspomnienia z otwarcia ligowej kampanii. Przypomnijmy, że PGE Projekt Warszawa pierwszą batalię wygrał bardzo zdecydowanie, w trzech setach.

PlusLiga: Bartosz Kurek rozczarował w hicie z PGE Projektem Warszawa

Jak się jednak okazało, tak jak w pierwszym spotkaniu, tak i w drugim – ZAKSA nie zdołała ugrać choćby partii. To mocne rozczarowanie zwłaszcza biorąc pod uwagę, że kędzierzynianie mogli tak właściwie szukać różnych rozwiązań, żeby odwrócić losy meczu. Ale trener Andrea Giani i jego podopieczni nie potrafili znaleźć recepty na przeciwników, prowadzonych niezmiennie przez Piotra Grabana.

PGE Projekt wygrał bardzo pewnie 3:0 w Kędzierzynie-Koźlu, w setach kolejno 25:20, 25:19 i 25:21. To tylko dodatkowo pokazuje, jaka była w czwartkowe późne popołudnie różnica, dzieląca oba zespoły.

Rozczarowujący występ zanotował Kurek. Jego zaledwie cztery punkty na przestrzeni całego spotkania, to zdecydowanie nie jest to, czego można było odczekiwać od kapitana ZAKSY. Mający kapitańską „belkę” również pod numerem reprezentacyjnym, doświadczony siatkarz, w ataku zagrał ze skutecznością na poziomie 25 procent, przy szesnastu próbach. Lepiej zaprezentował się jego zmiennik, Mateusz Rećko. Kiedy tylko dostał możliwość wejścia na boisko, łącznie w ośmiu atakach zanotował 50 proc. skuteczności, kończąc mecz z pięcioma oczkami. To pokazuje skalę formy sportowej w tym akurat danym dniu, ze strony wymienionego duetu atakujących ZAKSY.

Po stronie gospodarzy kolejny raz z dobrej strony zaprezentował się Igor Grobelny. Były siatkarz PGE Projektu był ponownie liderem drużyny, o czym zresztą wspominaliśmy, wybierając tego przyjmującego do naszego zespołu najlepszych półmetka fazy zasadniczej.

Po warszawskiej stronie dwa motory napędowe: Bartłomiej Bołądź i Artur Szalpuk. Ten drugi, wyróżniony został nagrodą MVP spotkania, zdobywając 13 punktów. Bołądź dołożył oczko więcej, ale nie miał tylko obowiązków, co np. „Szalupa” w elemencie przyjęcia. Warto podkreślić, ze poza skutecznością, warszawianie imponowali przygotowaniem do meczu. To, że Kurek zagrał na takiej, a nie innej skuteczności, wynikało w dużej mierze również z odpowiedniego przygotowania na ofensywne rozwiązania ZAKSY. I tu kolejne brawa, za pracę w obronie i asekuracji dla zespołu ze stolicy.

Warszawianie dzięki wygranej umocnili się na pozycji wicelidera tabeli. ZAKSA nie zdołała za to doskoczyć do czołowej trójki, jest na piątej lokacie.

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.