Obok przemawiającego Jarosława Kaczyńskiego stali m.in. Mariusz Błaszczak, Elżbieta Witek, Ryszard Czarnecki i Jacek Sasin. „Kłamca, kłamca”, „będziesz siedział” – krzyczeli w kierunku prezesa PiS protestujący niemal zagłuszając jego wystąpienie.
Jak stwierdził Kaczyński, „mamy sytuację, jak każdego miesiąca”. – Prawo przewiduje, że demonstracje mające zakłócić inne demonstracje są zakazane. Policja powinna ich trzymać przynajmniej na 100 metrów od demonstracji, która jest zarejestrowana. Niestety, to ciągle nie jest przestrzegane – ocenił.
– Ci ludzie w świetle tych słów powinni być chronieni, powinni mieć prawo do tego, by wyrażać hołd, pamięć o tych, którzy zginęli – mówił Kaczyński wskazując na osoby wkoło siebie. – A tu słyszymy bez przerwy „kłamca, kłamca, kłamca”, słyszymy propagandę putinowską – wskazał na protestujących.
Kaczyński: W Polsce Putin ma takie wpływy, że może wszystko
Kaczyński mówił o proteście jako o „sytuacji, która jest niezgodna z prawem” i „niezgodna z tradycją polskiej kultury”. – Mamy do czynienia ze stanem, w którym trzeba sobie jasno powiedzieć: w Polsce Putin ma takie wpływy, że może wszystko. Może tych ludzi tutaj przysyłać po to, by zakłócali te uroczystości, a ta władza, która jest obecnie, tak bardzo się go obawia, że nie chce się temu przeciwstawiać – ocenił polityk.
– Oczywiście to jest tylko jedna z wersji, bo druga mówi po prostu, że ta władza jest w sytuacji, w której trwa po cichu ten sojusz, ten reset – dodał prezes PiS.
Szarpanina na miesięcznicy smoleńskiej
Na demonstracji, jak co miesiąc, pojawił się aktywista Zbigniew Komosa, który próbował złożyć wieniec z napisem o „ofiarach Lecha Kaczyńskiego”. Służby porządkowe nie wpuściły go pod pomnik. Doszło do szarpaniny. Ponadto doszło do przepychanek między protestującymi a policją.