Ministerstwo Edukacji Narodowej ogłosiło, że od 1 września 2025 roku w szkołach będzie odbywać się tylko 1 lekcja religii tygodniowo. Minister Barbara Nowacka podpisała rozporządzenie w tej sprawie, obejmujące też kilka innych krytykowanych przez Kościół zmian. Episkopat zapowiedział w tej sprawie kolejne kroki prawne.
Religia w szkole. Ministra: Robiliśmy wszystko, by dojść do porozumienia
O sprawę religii w szkołach Barbara Nowacka była pytana w czwartek 23 stycznia na antenie TVP Info.
– Episkopat uważa, że ma prawo weta, ale nie ma prawa wetowania rozporządzeń ministra – oceniła ministra edukacji. – Robiliśmy wszystko, żeby dojść do porozumienia. Mieliśmy spotkania i w ministerstwie i w ramach komisji wspólnej rządu i episkopatu. Nie było woli porozumienia – dodała.
Nowacka zapewnia, że ministerstwo proponuje rozwiązania, które uważa „za słuszne i potrzebne w kontekście dobra dzieci i racjonalnego funkcjonowania szkoły”. – A słyszymy „nie”. To jak dojść do porozumienia, jak druga strona porozumieć się nie chce lub stawia warunki, które są zaporowe i mówi obowiązkowa religia lub etyka. Na to nie ma zgody w naszym społeczeństwie i większości społeczeństw – dodała.
Ministra podkreśliła też, że liczbę godzin religii w szkole „naprawdę trzeba zracjonalizować”, bo do tej pory jest ich więcej w całym toku nauczania niż fizyki, chemii czy biologii.
– Dzisiaj religia to tak naprawdę katecheza, czyli zajęcia formacyjne. Też wiem, że tez pracują nad zmianą tego planu. Tylko dzisiaj do celów polityki chronienia działań nie powiedzą tych prawdziwych argumentów, że wiedzą, że się świat zmienia i muszą dostosować to, w jaki sposób uczą do realiów i wyzwań współczesnej młodzieży. I niektórzy księża i zakonnice, czy katechetki i katecheci naprawdę to robią – dodała.
Ministra podkreśliła też, że nikt nie odbiera związkom wyznaniowym organizacji dodatkowej lekcji religii, ale z pieniędzy pozabudżetowych.
Edukacja zdrowotna nieobowiązkowa. „Nie chcę wojen ideologicznych”
Innym poruszonym tematem była edukacja zdrowotna i to, że ministra Nowacka ustąpiła z jego obowiązkowości.
– Szkoła potrzebuje spokoju. Przedmiot, wokół którego politycy PiS zaczęli robić propagandę i hucpę, politycy Konfederacji to nie mam słów, co wyczyniali, spowodowali, że cześć nauczycieli i rodziców zaczęła mieć obawy. Nie chciałam, żeby 1 września wokół szkół i potrzebnego przedmiotu było takie zamieszanie – stwierdziła. – Ja nie chcę wojen ideologicznych w szkole. Jeżeli widzę, że będzie się działa próba zastraszania nauczycieli, rodziców, wycofywania się taktycznego części z nich, bo nie będą chcieli konfliktu, to im proponuje – sprawdźmy przez rok. Zobaczcie, co to jest za przedmiot, poznajcie go. Wtedy będziecie chcieli posyłać dzieci.
Nowacka przyznała, że jeżeli miałaby zapłacić cenę, że w ogóle nie bezie tego przedmiotu, to woli zrobić go nieobowiązkowym.
– Wśród ekspertów byli nauczyciele praktycy, lekarze specjaliści. Był też ksiądz specjalista od przeciwdziałania uzależnieniom.. Ale nikt z prawicy nie chciał się zainteresować. Uznali, że to jest paliwo – stwierdziła.
Ministra edukacji odniosła się także do swojego sporu na ten temat z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. – Nie podoba mi się, że inne resorty to komentują. Ja nie komentuje ich spraw. Ale tak zależy mi na spójności koalicji, że nie czuje potrzeby odgrywania się – stwierdziła.