O sprawie jako pierwszy poinformował Biełsat. Rzekome ćwiczenia z udziałem rezerwistów są prowadzone w rejonie postawskim obwodu witebskiego – niedaleko granicy Białorusi z Litwą. „Z rejonu postawskiego tworzy się umocniony obszar. Świadkowie powiedzieli Biełsatowi, że wzdłuż dróg wycina się drzewa i inną roślinność, która utrudnia widoczność” – donosi redakcja.
Działania te obejmują m.in. drogę R45, która łączy Połock z miejscowością Katłówka na granicy z Litwą, a dalej prowadzącą w stronę Wilna (droga nr 103 po litewskiej stronie granicy). Według rozmówców Biełsatu białoruscy żołnierze „stawiają zęby smoka i coś kopią”.
Media: Białoruś militaryzuje pogranicze z Litwą
Jednocześnie w rejonie postawskim trwa „kontrolny pobór z wezwaniem osób objętych obowiązkiem służby wojskowej oraz z dostarczeniem pojazdów dla wojsk terytorialnych„. Ministerstw Obrony Białorusi przekazało, że potrwa on do 15 kwietnia.
Deklarowanym celem ćwiczeń jest sprawdzenie gotowości lokalnych władz wykonawczych i wojskowych komisariatów do formowania wojsk terytorialnych. Mają odbywać się na poligonach i „terenach rejonu postawskiego”.
To reakcja Mińska na wzmożoną aktywność sił zbrojnych w krajach sąsiednich. W Europie nie wyklucza się, że po zakończeniu wojny w Ukrainie Rosja może zaatakować Unię Europejską, stąd też intensyfikacja przygotowań do ewentualnej eskalacji – wskazuje ekspert wojskowy, który udzielił redakcji komentarza pod warunkiem zachowania anonimowości.
Ekspert o działaniach Mińska. Fortyfikacje „na zapas”
– Te kraje podejmują wysiłki, aby zwiększyć swój potencjał wojskowy, budują umocnienia obronne, minują granice, tworzą linie zapór, zmieniają sposób kompletowania armii, kupują broń itd. Zawsze takie działania wzbudzają niepokój po drugiej stronie i są równoważone przez działania strony przeciwnej. Myślę, że po aktywności strony białoruskiej nastąpi aktywność litewska, polska i innych państw – wyjaśnił ekspert.
Zdaniem analityka w Mińsku uznano działania wojskowe sąsiadów za prowokacyjne. W rejonie postawskim powstają więc fortyfikacje, które – w założeniu białoruskich władz – mają pojawić się wzdłuż granicy Białorusi z krajami NATO.
– Postanowiono stworzyć umocnione rejony tam, gdzie teren pozwala na ofensywę z użyciem jednostek zmechanizowanych i pancernych. Białoruś jako całość jest trudno dostępna dla zewnętrznego przeciwnika – jest wiele lasów i bagien – ale są też odcinki umożliwiające wtargnięcie na nasze terytorium – wyjaśnił, dodając, że fortyfikacje te mają być budowane „na wszelki wypadek”. Oznacza to, że żołnierze nie będą tam stacjonować, ale – w razie zagrożenia – zajmą pozycje wspólnie z rezerwistami.
Wojna w Ukrainie a Białoruś. „Niebezpieczne, błędne koło”
Elementami tych umocnień są m.in. betonowe piramidy, nazywane zębami smoka, które utrudniają ruchu czołgów i opancerzonych pojazdów bojowych. Drzewa wzdłuż dróg są natomiast ścinane po to, aby było lepiej widać potencjalnego nadchodzącego przeciwnika.
Ekspert opisał również mechanizm eskalacji, która zachodzi obecnie między Białorusią a krajami NATO. Rosja zaatakowała bowiem Ukrainę również z białoruskiego terytorium – co spowodowało, że państwa UE zaczęły wzmacniać swoje granice, a NATO zwiększyło aktywność w regionie. To z kolei zostało przez Mińsk uznane za zagrożenie, a w efekcie białoruskie władze zaczęły podejmować własne działania, na które z kolei reaguje Zachód. – Błędne koło. I bardzo niebezpieczne – podsumował rozmówca Biełsatu.
– Obecnie mamy do czynienia z pewną wersją zimnej wojny, która może przerodzić się w gorącą – wszystko przez brak zaufania. Strony sobie nie ufają. Co więcej, pojawiają się cele polityczne: gdy społeczeństwo jest zmobilizowane, łatwiej nim zarządzać, łatwiej uzasadnić trudności gospodarcze – mówiąc: trzeba wytrzymać, bo wróg stoi u bram – podsumował.