We wtorek oficjalnie, ale symbolicznie otwarto gazociąg Baltic Pipe. Od pierwszego października do Polski będzie nim płynąć skroplony gaz z Norwegii.
– To historyczny dzień dla Polski. Jeśli Baltic Pipe będziemy mądrze zarządzać, możemy czuć się bezpieczniejsi – stwierdził w „Gościu Wydarzeń” Marek Kossowski, były prezes PGNiG.
„Ceny gazu w Europie są wysokie i otwarcie Baltic Pipe tego nie zmieni”
Przypomniał jednak, że jest to wspólna inwestycja z Duńczykami. – Jest też częścią systemu gazociągów Unii Europejskiej. Zresztą UE finansowała również ten gazociąg i zainwestowała po stronie polskiej ponad 250 mln euro – powiedział.
ZOBACZ: Gorzów Wielkopolski: Władze miasta rozważają wstrzymanie ruchu tramwajów
Natomiast Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego oraz wydawca biznesalert.pl, zauważył, że „gazociąg jest elementem realnej dywersyfikacji, czyli fizycznego ściągania gazu na rynek polski z innych kierunków niż Federacja Rosyjska”. – Długoterminowo sprawi on, że będziemy bezpieczni – uznał.
Przypomniał, że ceny gazu na rynku europejskim są ciągle bardzo wysokie i otwarcie gazociągu Baltic Pipe tego nie zmieni. – Sytuacja powinna na się uspokoić po paru kwartałach i to niestety nie jest dobra wiadomość – dodał.
Według niego, „rynek musi się dostosować i tego nie da się zrobić z dnia na dzień”. – Wojna w Ukrainie w sektorze gazowym, w energetyce rozpoczęła się nie 24 lutego, tylko w wakacje rok wcześniej, kiedy Gazprom opróżnił magazyny gazu, grając jego ceną – stwierdził.
„Nasze zapotrzebowanie na gaz będzie rosło”
Zdaniem Roszkowskiego dzięki otwarciu gazociągu oraz terminala LNG możemy stać się „ważnym graczem gazowym na arenie europejskiej”. – Ale dopiero w momencie, kiedy będziemy mieli nadwyżki gazu – zaznaczył.
ZOBACZ: Bogaci Rosjanie uciekają przed mobilizacją. Płacą majątek za miejsca w samolotach
– Nasze zapotrzebowanie na gaz ziemny jest bardzo wysokie i ciągle rośnie. Te wolumeny, które ściągamy zaspokajają nasze zapotrzebowanie na dzisiaj. Dopóki nie będziemy mieli nadwyżek, to tym hubem się nie staniemy. Natomiast cały proces transformacji energetycznej, zmian w ciepłownictwie, będzie wymagał bardzo dużych wolumenów gazu i tego gazu będziemy potrzebowali jeszcze więcej niż dotychczas – powiedział.
WIDEO: Marek Kossowski i Marcin Roszkowski w programie „Gość Wydarzeń”
„Ceny gazu nie spadną od razu”
Marek Kossowski pytany przez prowadzącego program Bogdana Rymanowskiego o ceny gazu, który będziemy gazociągiem Baltic Pipe importować z Norwegii nie chciał spekulować w tej sprawie.
– Gdyby kontakty z dostawcami gazu zostały podpisane, kiedy rozpoczęto układanie gazociągu, czyli mniej więcej w 2017-18 roku, to na pewno byśmy go zakontraktowali po niższych cenach, niż płacimy teraz – stwierdził.
Ekspert przestrzegł również przed myśleniem, że sytuacja na rynku gazu wróci do normy wraz z zakończeniem wojny w Ukrainie.
– Nawet jeśli wojna w Ukrainie zakończyłaby się jutro, ceny gazu nie spadną od razu. Te zaburzenia, które powstały, są również związane z brakiem zaufania wśród uczestników rynku. To ma ogromne znaczenie. Pewne perturbacje związane z cenami gazu na pewno w dalszym ciągu by się pojawiały – ocenił.
dk/wka/ Polsatnews.pl/Polsat News