Warto przypomnieć, że do Lublina wicemistrzowie Polski przyjechali z nastawieniem rewanżu za to, co wydarzyło się w pierwszej kolejce sezonu 2024/25. Bogdanka LUK niespodziewanie przyjechała na teren faworyta i wygrała po emocjonującym, pięciosetowym meczu. Co ciekawe, po jednej stronie zabrakło wówczas na boisku Aarona Russella, a po drugiej Wilfredo Leona.

Hala Globus pękała w szwach. Wilfredo Leon kontra wicemistrzowie Polski

Właśnie w osobie Leona kibice gospodarzy mogli upatrywać nadziei na powtórkę sukcesu z inauguracji sezonu. Bogdanka LUK złapała lekką zadyszkę, po imponującej serii wygranych w pierwszej części rozgrywek. Co do meczów z drużynami z topu, lubelski zespół dostał na koniec listopada po nosie od mistrzów kraju. Jastrzębski Węgiel wyjechał z Lublina z wygraną 3:0, choć dwa sety, wygrane 32:30 i 25:23 przez gości pokazały, że miejscowi nawet w nieco gorszej formie, potrafią się twardo postawić.

Tomasz Fornal i spółka jednak pojednali obie drużyny, bo zawiercianie przyjechali do Lublina świeżo po… przegranej, a jakże, właśnie z mistrzami. I podobnie jak Bogdanka LUK, stanęło na 0:3 na swoim terenie. Wiadomo, lider jest lider, ale bolesne to było doświadczenie dla drużyny Michała Winiarskiego.

Pierwsza partia sobotniego meczu zdecydowanie pod dyktando wicemistrzów Polski. Zawiercianie robili to, co najważniejsze, czyli lepiej zagrywali, dzięki czemu właściwie mogli sobie ułożyć swobodnie granie. Po drugiej stronie siatki kontakt sportowy był tylko do stanu 8:8. Bardzo dobrze w elemencie zagrywki spisywali się Jurij Gladyr, Aaron Russel czy w końcu Karol Butryn. Ten ostatni klasycznie, jak przystało na najlepszego zagrywającego w PlusLidze, nawet jeśli nie zdobywał bezpośrednich punktów asami, to bardzo mocno naruszał przyjęcie przeciwników.

W drugim secie sytuacja się odwróciła, bo od 8:8 odjechali gospodarze. I ponownie zagrywka była kluczowa, za sprawą m.in. Aleksa Grozdanowa, Marcina Komendy czy Mateusza Malinowskiego. Ten ostatni wszedł na boisko przy stanie 4:6, kiedy pojedynczym blokiem został poczęstowany zupełnie nieobecny Kewin Sasak.

Trzeba jednak oddać, że przy 1:1, w trzeciej partii ponownie uwidoczniła się przewaga przyjezdnych, mających świetny duet przyjmujących. Russell i Bartosz Kwolek znajdowali odpowiedzi zwłaszcza w trudnych sytuacjach. Co na to Leon? Był najgroźniejszą bronią gospodarzy, ale przy ponownie „odpalonych” w zagrywce Butryna czy Gladyra, zawiercianie trzeciego seta wygrali do 19. Premierową 25:18, a w drugą stronę na korzyść Bogdanki LUK było w secie numer 2.

Tie-break rozstrzygnął o wygranej meczu Bogdanka LUK – Aluron CMC Warta

Gospodarze zerwali się w czwartym secie, wychodząc po asie serwisowym Leona na 12:10. Dotychczas tak się układało, że jeśli Bogdanka LUK dojeżdżała do piątego seta, to w obu przypadkach była górą. Gospodarze odskoczyli nawet na 19:16, kiedy o czas poprosił trener Winiarski. Zawiercianie zbliżyli się jednak na 21:20 z perspektywy lubelskiej drużyny. Trener Massimo Botti odpowiedział czasem na żądanie, kapitalna akcja na 22:20 padła łupem jego drużyny i w efekcie stało się jasne, że o zwycięstwie zadecyduje tie-break (as serwisowy Mikołaja Sawickiego na 24:21!).

Tie-break lepiej rozpoczęli gospodarze, bo po udanej serii zagrywek Malinowskiego – celującego w Russella – zrobiło się 3:0. Goście potrafili jednak odpowiedzieć, wygrywając kilka przedłużonych akcji. Do tego as serwisowy numer 5 Butryna (4:4) i wicemistrzowie nie dość, że zniwelowali przewagę rywali, to jeszcze wyszli na prowadzenie (5:4).

Po zmianie stron asa serwisowego dorzucił Gladyr (9:6), dodatkowo Kwolek po raz kolejny obił blok rywali (10:7) i drużyna Winiarskiego już nie wypuściła zwycięstwa z rąk. Choć rywale naciskali do końca, co mogło się bardzo podobać.

Jurajscy Rycerze wywieźli z Lublina cenne dwa oczka. Dla Aluronu CMC to 12 zwycięstwo w sezonie, za to Bogdanka LUK zanotowała piątą porażkę w rozgrywkach.

Dodajmy, że w pojedynku dwójki najlepszych zagrywających PlusLigi, lepszy Karol Butryn. Pięć asów przy dwóch punktowych zagraniach tego typu od Wilfredo Leona. Warto również odnotować kapitalną atmosferę na trybunach. Zarówno mocne to żółto-czarne (w barwach klubu gospodarzy), jak i solidna grupa z Zawiercia, która pojawiła się w Lublinie – zaliczając wyprawę na nieco ponad 300 km. To była smakowita reklama PlusLigi w to sobotnie popołudnie.

MVP meczu wybrano Aarona Russela.

Udział
Exit mobile version