27 dni i 5 godzin. Tyle w momencie pisania tego tekstu pokazuje internetowy zegar odmierzający czas do odejścia na emeryturę abp. Marka Jędraszewskiego. To bodaj jedyny przypadek w polskim Kościele, gdy księża tak bardzo nie mogą doczekać się ustąpienia swojego szefa, że aż odliczają dni. I wysyłają sobie prześmiewczy „Psalmus emeritus” na YouTube:

Twoja posługa w archidiecezji dobiega końca

Więc na Franciszkańskiej będzie więcej słońca

Dziękując za posługę w duchu umiłowania

Wypraszamy szczęśliwy Twój powrót do Poznania.

Czy może być gorzej po kapelanie PiS?

W ubiegłym tygodniu Jędraszewski poinformował, że złożył na ręce papieża Franciszka rezygnację. 24 lipca skończy 75 lat, osiągając samym samym wiek emerytalny. Księża odetchną z ulgą? – pytamy duchownego związanego z Krakowem. – Każdemu, kto mówi, że teraz będzie lepiej – bo przecież gorzej już być nie może – radzę napić się zimnej wody i poczekać. Otóż może być gorzej – mówi. 

Do Krakowa ustępujący dziś arcybiskup przybył 2017 roku z Łodzi. Jak słyszymy, wówczas wielu księży archidiecezji krakowskiej nie bez entuzjazmu patrzyło na nowego metropolitę. – Cieszono się, że oto Kraków znowu będzie miał biskupa intelektualistę, biskupa profesorskiego – mówi nam jeden z księży. Dodaje, że już wtedy Jędraszewski miał opinię biskupa „propisowskiego”, co w wielu kręgach miało działać na jego korzyść.

Zobacz wideo Śmierć żołnierza na granicy. Kosiniak-Kamysz: Dźgnął nożem w sposób precyzyjny

– Zdecydowana większość księży w Małopolsce światopoglądowo jest bardzo bliska PiS-owi, ale nawet oni w pewnym momencie nie mogli znieść zamienienia funkcji biskupa na funkcję kapelana partii politycznej. Pięć lat wstecz były ochy i achy, dzisiaj ci sami księża przyznają, że to już przesada – słyszymy. Jędraszewski ze swoimi poglądami na politykę nigdy się nie krył. W 2021 roku podczas mszy świętej na Wawelu dziękował „za życie prezydenta Lecha Kaczyńskiego i prezesa Jarosława Kaczyńskiego”. – To nasz obowiązek dziękować Panu Bogu za nich – mówił. Przejął też od PiS wizję katastrofy smoleńskiej jako zamachu. – W siódmą rocznicę, mamy wszyscy odczucie, że mgła nad Smoleńskiem ustępuje i że wreszcie przybliżamy się do chwili, w której poznamy prawdę, tak jak coraz pełniejsza jest wiedza o losie Polaków zamordowanych w Katyniu, Charkowie, Miednoje – mówił w 2017 roku. Innym razem ubolewał nad dzielącym naród „kłamstwem smoleńskim” („Bo przecież nikt o zdrowym rozsądku nie uwierzy, że brzoza jest w stanie oderwać skrzydło wielkiego samolotu”). 

Znamienne są wypowiedzi metropolity krakowskiego na temat LGBT, ideologii gender, neomarksizmu i cywilizacji śmierci, czyli typowych strachów prawicy. – Czerwona zaraza już po naszej ziemi nie chodzi. Co wcale nie znaczy, że nie ma nowej, która chce opanować nasze dusze, serca i umysły. Nie marksistowska, bolszewicka, ale zrodzona z tego samego ducha – neomarksistowska. Nie czerwona, ale tęczowa – mówił w 2019 roku  podczas mszy świętej z okazji z okazji 75. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Jego słowa spotkały się ze stanowczą krytyką  Związku Powstańców Warszawskich i Fundacji Pamięci o Bohaterach Powstania Warszawskiego. 

Gwardia przyboczna abp Jędraszewskiego

Jednocześnie metropolita krakowski coraz bardziej zamykał się na ludzi. Szeregowym księżom trudno było umówić się na spotkanie, otaczał się wąskim gronem najbliższych sobie ludzi, „gwardią przyboczną”, jak nazywa ich krakowski duchowny, z którym rozmawiamy.

– Gdy Marek Jędraszewski obejmował metropolię krakowską, mówiło się, że w Krakowie jest silny kler i sobie z nim poradzi. Ale wkrótce po objęciu urzędu nowy metropolita zrobił roszady na najważniejszych stanowiskach kurii, co nie wszystkim się podobało. Następnie otoczył się wąskim kręgiem najbliższych współpracowników. Dzisiaj na pewno wielu księży odetchnie z ulgą, gdy Jędraszewski odejdzie – mówi Gazeta.pl Artur Sporniak z „Tygodnika Powszechnego”. – Zostawia diecezję pełną napięć. Wiadomo, że od pewnego czasu narasta cichy bunt wśród księży, po sieci krążą prześmiewcze psalmy na jego temat. Zraził też wiele osób świeckich tym swoim tropieniem ideologii. Odchodzi jako antywzorzec biskupa i, co jest zadziwiające, kompletnie się tym nie przejmuje. Może być tak, że te krytyczne głosy prostu do niego nie docierają, bo żyje w swojej bańce, odizolował się od ludzi. Nie jest tajemnicą, że zwykły ksiądz nie mógł się z nim spotkać – dodaje. 

Sprawa Paetza

Cieniem na karierze Jędraszewskiego kładzie się też ważny epizod z czasów, gdy był biskupem pomocniczym w Poznaniu. Na początku roku dwutysięcznego wybuchł skandal z udziałem metropolity poznańskiego abp. Juliusza Paetza. Poznali się w Rzymie, gdzie jako młody ksiądz Jędraszewski wyjechał na studia filozoficzne. Paetz w Watykanie pracował między innymi w Sekretariacie Generalnym Synodu Biskupów. Później blisko współpracował z trzema papieżami. Oskarżenia dotyczące nadużyć seksualnych, jakich Paetz dopuszczał się wobec kleryków, opisała w 2002 roku „Rzeczpospolita”, ale sygnały pojawiały się wcześniej. Z relacji w mediach wynika, że Jędraszewski jako biskup pomocniczy początkowo o nadużyciach Paetza informował abp. Józefa Kowalczyka, ówczesnego nuncjusza apostolskiego w Polsce. Jeden ze współpracowników Jędraszewskiego tak wspominał tę sytuację w „Tygodniku Powszechnym”: –  Jeszcze zanim sprawa pojawiła się w mediach, pojechał do Józefa Kowalczyka, nuncjusza apostolskiego w Polsce. To było dla niego trudne, długo się zbierał. Wrócił „zbity”; takie padło stwierdzenie. Kowalczyk go zrugał: gdzie jego lojalność, czemu wierzy plotkom? A gdy sprawa stała się medialna, miał do Jędraszewskiego zadzwonić i powiedzieć, że Ojciec Święty życzy sobie, by wsparł -Paetza. Jestem pewien, że papież tak nie powiedział.

W ujawnieniu nadużyć Paetza istotną rolę odegrał Tomasz Węcławski (obecnie Tomasz Polak), wtedy dziekan Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Adama Mickiewicza, a dzisiaj kierownik Pracowni Pytań Granicznych UAM w Poznaniu. Węcławski interweniował w tej sprawie w Watykanie. Po latach opowiadał o spotkaniu, na którym Jędraszewski miał nakłaniać księży do podpisania listu w obronie Paetza. Oświadczenie to w 2021 roku opublikował ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. 

– Jako biskup początkowo odmawiał jakiejkolwiek interwencji czy choćby przyjrzenia się tej sprawie, mimo że dostał bardzo poważne świadectwo ze strony seminarium i musiał wiedzieć, że problem jest poważny – wspominał prof. Polak w wywiadzie dla Gazeta.pl w 2021 roku. 

Kto po Jędraszewskim

Kto będzie następcą Jędraszewskiego? W obiegu wymieniani są krakowscy biskupi pomocniczy: Damian Muskus i Robert Chrząszcz. Przewija się też nazwisko biskupa gliwickiego Sławomira Odera, postulatora procesów beatyfikacyjnego i kanonicznego Jana Pawła II. Jak słyszymy, w rozmowach o potencjalnym następcy pojawia się też abp Mieczysław Mokrzycki, obecnie metropolita lwowski. Wszystko to póki co jest dalece idącymi spekulacjami. 

Artur Sporniak przywołuje w rozmowie z nami ankietę z pytaniami, które są zadawane podczas opiniowania kandydatów na stanowisko biskupa. Ankietę w 2022 roku opisały niemieckie media. – Z tych punktów wyłania się obraz człowieka dialogu, który łączy, a nie dzieli, współpracuje i z księżmi, i ze świeckimi. Tego abp Jędraszewski nie potrafił, co czyni go przeciwieństwem wzorca arcybiskupa, jakiego oczekuje się w Stolicy Apostolskiej – mówi publicysta. 

Zaważy głos kard. Rysia?

Sama procedura wyboru nowego metropolity, którą uregulowano w Kodeksie prawa kanonicznego, jest dosyć skomplikowana. Szerzej na łamach „Tygodnika Powszechnego” opisują ją Artur Sporniak i Edward Augustyn. W dużym skrócie: na pierwszym etapie najważniejszy głos ma nuncjusz apostolski. To on wybiera trzech kandydatów (tzw. terno). Zasięga opinii na ich temat, między innymi samego Jędraszewskiego, przewodniczącego episkopatu abp. Tadeusza Wojdę, a także 25 osób – wybranych duchownych i świeckich. Następnie przesyła kandydatury wraz z ich dossier do Dykasterii ds. Biskupów. Ona wydaje opinie i przedstawia kandydata papieżowi. Głosowanie w dykasterii jest tajne.

– Jej członkiem jest kard. Grzegorz Ryś i sądzę, że jego głos będzie ważył. Zna kandydatów, trudno więc sobie wyobrazić sytuację, że pozostali członkowie dykasterii nie wezmą pod uwagę jego głosu – zauważa Artur Sporniak. – Dykasteria ds. biskupów kieruje się wizją papieża i gdyby zastosować jego kryteria oraz trzymać się procedur, idealnym kandydatem byłby biskup pomocniczy Damian Muskus. Pytanie, czy te procedury faktycznie zadziałają – mówi. 

Udział
Exit mobile version