Przypomnijmy, że po przenosinach Wojciecha Szczęsnego do FC Barcelony, a Polak wrócił do gry z… przedwczesnej emerytury, numerem 1 w bramce drużyny był Inaki Pena. Wygląda jednak na to, że Hiszpan na dobrze przegrał rywalizację z polskim bramkarzem.

Wojciech Szczęsny w ten sposób przekonał trenera Hansiego Flicka

„Szczena” ma dużo większe doświadczenie od swojego hiszpańskiego konkurenta. Dodatkowo z Polakiem w bramce FC Barcelona meczów nie przegrywa. Po pięciu zwycięstwach – wliczając również to w finale Superpucharu Hiszpanii, z czerwoną kartką dla Szczęsnego – przyszedł czas na remis. Ten katalońskiemu zespołowi przytrafił się w środowy (tj. 29 stycznia) wieczór, w rywalizacji w Lidze Mistrzów z Atalantą (2:2).

Co sprawiło, że trener Barcelony na dobre postawił na Polaka? Szczęsny na swój debiut czekał kilka miesięcy, sumiennie trenując. I kto wie, być może właśnie to jest rozwiązanie tej zagadki. Taką sugestię można wyczytać w tekście opublikowanym przez „The Athletic”, który napisała dziennikarka Laia Cervelló Herrero.

„W ostatnich tygodniach źródła klubowe, które […] wolą pozostać anonimowe, aby chronić relację, mówią, że Szczęsny radził sobie bardzo dobrze na treningach. To przykuło uwagę Flicka i postanowił on dać mu szansę. Zaufanie Niemca do Szczęsnego było większe niż błędy, które popełnił w meczach” – napisała Herrero, korespondentka zajmująca się sprawami związanymi z FC Barcelona.

Rzeczywiście Szczęsny nie ustrzegł się kilku znaczących błędów, po powrocie do gry od A do Z, jako bramkarz Dumy Katalonii. Jednym z najbardziej szalonych występów Polaka było niezwykłe zwycięstwo w LM na wyjeździe z Benfiką. W Lizbonie goście zwyciężyli 5:4, choć jak przyznał sam Szczęsny: „Wyszło trochę komicznie” – komentując wydarzenia tamtego wieczoru Barcy w Champions League.

Udział
Exit mobile version