Marta Kurzyńska, Interia: Strzelały dziś korki od szampana, czy ma pan niedosyt po roku działania koalicji?
Miłosz Motyka, wiceminister klimatu i środowiska, PSL: – Nie mam żadnego niedosytu. Największą wartością jest to, że mamy realny dialog między partiami tworzącymi rząd.
Raczej realne spięcia.
– Różnice w demokratycznym rządzie są czymś absolutnie normalnym.
A te różnice nie męczą?
– Nie, różnice zdań i ucieranie się stanowisk często powodują, że spod naszej ręki wychodzą jeszcze lepsze rozwiązania. One dotyczą przedsiębiorców, polskich rodzin, inwestycji, bezpieczeństwa i gospodarki. W tym zakresie mamy ewidentne sukcesy.
– Rekordowy budżet na zbrojenia, realizacja wielkich projektów inwestycyjnych, odblokowanie KPO, wsparcie dla przedsiębiorców. Obniżenie składki zdrowotnej, wakacje od ZUS-u, zatrzymanie niekontrolowanego napływu produktów rolnych z Ukrainy, podniesienie renty socjalnej, skrócenie procedur przy inwestycjach w OZE czy wprowadzenie programu „Aktywny rodzic”.
Jest też rekordowy deficyt.
- To są środki, które wrócą do polskiej gospodarki. One trafiają na inwestycje, takie jak elektrownia jądrowa, CPK, czy Kolej Dużych Prędkości. To inwestowanie w Polskę.
Realizujemy obietnice. Są podwyżki dla nauczycieli i sfery budżetowej, renta wdowia, przywróciliśmy cła na część produktów rolnych z Ukrainy, realizujemy program „Tarcza wschód”, odblokowaliśmy KPO, realizujemy programy inwestycyjne jak Kolej Dużych Prędkości, CPK, czy budowa elektrowni jądrowej
~ Miłosz Motyka
Eksperci zwracają uwagę, na słabą ściągalność podatku CIT. Może tu tkwi problem?
– To raczej kwestie długu, jaki zaciągnęli nasi poprzednicy. Za czasów PiS środki nie były wydawane w sposób transparentny i racjonalny. Środki na transformację energetyczną były przejedzone. Nie mówiąc już o blamażu z KPO.
Wasi wyborcy w badaniach wskazują, że tempo realizacji obietnic pozostawia wiele do życzenia. Nie obawiacie się ich gniewu, szczególnie w tak newralgicznym momencie?
– Są oczywiście kwestie zgłaszane przez naszych wyborców, które powinny przyspieszyć, jak rozliczenia polityków PiS-u.
A co stoi na przeszkodzie, by tak właśnie było?
– To wynika z faktu, co minister Bodnar zastał w resorcie i w prokuraturze. Osiem lat rządów PiS to czas, kiedy prokuratura była pod partyjnym butem. To gigantyczne wyzwanie dla pana ministra Bodnara.
Ale rozliczenia nie mogą zastąpić realizacji innych obietnic.
- Realizujemy obietnice. Są podwyżki dla nauczycieli i sfery budżetowej, renta wdowia, przywróciliśmy cła na część produktów rolnych z Ukrainy, realizujemy program „Tarcza Wschód”, odblokowaliśmy KPO, realizujemy programy inwestycyjne: Kolej Dużych Prędkości, CPK czy budowa elektrowni jądrowej.
Nie zapala się panu czerwona lampka, gdy widzi pan dane wskazujące, jak zwiększyła się liczba wziętych chwilówek za waszych rządów?
- To jest sprawa, na którą składa się wiele czynników. Jedną z nich są wysokie stopy procentowe. Rolą rządu jest robienie wszystkiego, żeby Polacy nie musieli zaciągać kredytów w parabankach, by to zjawisko ograniczyć. Od stycznia wzrośnie płaca minimalna. Problemu nie da się rozwiązać z dnia na dzień.
Zgadza się pan z wiceministrem Szejną, że chwilówki napędzają gospodarkę?
- Myślę, że to była inwencja twórcza pana ministra.
Nie obawiacie się, że kampanię zdominuje kwestia drożyzny?
– Jeśli politycy PiS mówią o inflacji, to powinni sami spojrzeć w lustro.
My jesteśmy najbardziej demokratyczną partią ze wszystkich. Niewykluczone, że są osoby, które chcą by nasze środowisko wystawiło własnego kandydata. Ale trzeba być wiernym scenariuszowi politycznemu. Umów należy dotrzymywać
~ Miłosz Motyka
Drogie masło was nie pogrąży?
- Drogie masło, to nie wina rządu, a naprawdę złożona kwestia, w tym efekt podaży mleka na świecie. Politycy PiS już wielokrotnie udowodnili, że z merytoryką nie mają nic wspólnego. Kłamstwa PiS-u nie będą pozostawione same sobie. Będziemy te mity obalali.
Pusta lodówka już kiedyś odegrała istotną rolę w kampanii wyborczej.
- Nie damy się sprowokować PiS-owi. Muszą wiedzieć, że ich kłamstwa mają krótkie nogi. Polacy nie dadzą się nabrać na ich gadżety.
Zrobił pan rachunek sumienia, co jeszcze poza rozliczeniami mogłoby pójść szybciej?
– Wiemy, gdzie należy przyspieszyć. Na pewno pakiet deregulacyjny dla przedsiębiorców, ustawy dotyczące wymiaru sprawiedliwości. Sporo wyzwań przed nami też w warstwie komunikacyjnej.
Kto zawodzi w kwestii komunikacji?
- Tu nie chodzi o to, że ktoś zawodzi. Po prostu polityka informacyjna wymaga wzmocnienia.
Ale za tym stoją konkretni ludzie. Więc ktoś zawodzi.
– Nasi wyborcy sami zgłaszają, że potrzebne są konkretne akcje informacyjne na temat tego, co robi rząd.
Jak się czujecie w tej koalicji po roku?
A w dwóch słowach „niedobrze”?
- Nie. To koalicja niezwykle złożona, która łączy różne wrażliwości po zabetonowaniu sceny politycznej przez PiS. To koalicja mozaikowa, która wymaga ucierania się, ale szereg rozwiązań z jakimi szliśmy do wyborów jako Trzecia Droga, zostało zrealizowanych.
Ale też nie zawsze czuliście się w tej koalicji komfortowo. Mówię chociażby o kwestii aborcji.
– Mówiliśmy o tym często, że gwarantujemy, że nie będzie rewolucji światopoglądowej i tej rewolucji światopoglądowej nie ma.
Szymon Hołownia pokazał obrazowo, że potrafi wznieść się ponad polsko-polski spór. Polaryzacja postępuje i nie skończy się, jeśli prezydentem będzie kandydat PiS albo PO. O to w tym chodzi. Tylko Szymon Hołownia zakończy wojnę plemion
~ Miłosz Motyka
W koalicji pozostał niesmak? Mówiliście, że Lewica przypiera was do ściany.
– Spór w tym zakresie jest rzeczą naturalną. My podkreślamy nasze poglądy i myślę, że odzwierciedlają one wolę większości w zakresie przywrócenia kompromisu aborcyjnego. Na odwrócenie haniebnego wyroku Julii Przyłębskiej umówiliśmy się w ramach umowy koalicyjnej i uważamy, że do tego należy doprowadzić. Jesteśmy zwolennikami szukania kompromisu. Nie chcemy by pozostało wrażenie, że się kłócimy.
To nie jest wrażenie, kłócicie się.
- Mamy merytoryczne różnice w swoich programach, to naturalne. Jestem przekonany, że w większej liczbie spraw jesteśmy w stanie się dogadać niż poróżnić.
Zgadza się pan ze Stanisławem Żelichowskim, że jest wróg, śmiertelny wróg i koalicjant?
– To stwierdzenie ma przede wszystkim swoje odzwierciedlenie w kampaniach wyborczych, gdzie każdy walczy o swoje.
Czyli mamy właśnie ten czas, gdy w koalicji kończą się sentymenty? Będzie ostra walka?
– Mamy twarde, ale partnerskie relacje w koalicji. Zdajemy sobie sprawę z tego, że wrogiem są partie antydemokratyczne, takie jak PiS. Zachowujemy w koalicji racjonalny kompromis.
Nie zadrży panu ręka podczas głosowania nad poparciem Szymona Hołowni?
– Nie zadrży mi ręka. Na współpracę umówiliśmy się już dawno temu, kiedy wielu powątpiewało, czy ten sojusz jest możliwy. Gdy mówiono, że nie przekroczymy progu. Dzięki temu sojuszowi dziś możemy rządzić. Gdyby nie Trzecia Droga, byłaby trzecia kadencja PiS-u. Taka jest prawda. Mamy jednego kandydata w wyborach prezydenckich, jest to naturalne dla środowiska, które razem startowało. Myślę, że podobnie jak ja, uważa większość Rady Naczelnej PSL.
Marek Sawicki mówi, że Szymon Hołownia nie do końca jest naturalnym kandydatem dla partyjnych dołów.
– Marek Sawicki deklarował, że będzie zbierał podpisy dla Szymona Hołowni i mam nadzieję, że tej deklaracji pozostanie wierny. Ja mu chętnie pomogę, jeśli będzie potrzeba to wydrukuję karty.
Czyli nie obawia się pan, że scenariusz wymknie się spod kontroli?
– My jesteśmy najbardziej demokratyczną partią ze wszystkich. Niewykluczone, że są osoby, które chcą by nasze środowisko wystawiło własnego kandydata. Ale trzeba być wiernym scenariuszowi politycznemu. Umów należy dotrzymywać.
Czyli to kandydat rozumu, nie serca?
– Nie, to scenariusz najbardziej optymalny, żeby Trzecia Droga wystawiła wspólnego kandydata. Czyli scenariusz rozumu i serca.
Mówicie zawsze, że macie 130 lat tradycji. Czy partia z taką tradycją nie zasługuje na kandydata, który jest ludowcem z krwi i kości?
– Najczęściej jest tak, że o naszą tradycję troszczą się najbardziej ci, którzy niewiele z tą tradycją mają wspólnego. Już przy okazji wyborów parlamentarnych straszono nas, że to ostatnie nasze wybory, bo nie startujemy pod własnym szyldem. Jestem spokojny o naszą przyszłość.
Poparcie dla Karola Nawrockiego jest dzisiaj niższe niż poparcie PiS-u, ale nie można go lekceważyć. Przed nami jeszcze sześć miesięcy kampanii. W polityce to epoka
~ Miłosz Motyka
Nie boi się pan, że wasi wyborcy nie kupią Szymona Hołowni?
– Nie boję się. Powołanie Trzeciej Drogi było między innymi odpowiedzią na sugestie naszych wyborców.
Co ma do zaproponowania Szymon Hołownia dla waszego elektoratu wiejskiego?
– Sprawczość i to, że faktycznie dzisiaj jest reprezentantem środowiska, które nie mówi głośno o problemach polskiej wsi, ale je rozwiązuje. To my rozwiązaliśmy problem związany z napływem zboża z Ukrainy, Zielony Ład jest zmieniany dzięki działaniom ministra Siekierskiego.
Mówi pan o działaniach PSL-u, a ja pytam o to, jaką ofertę dla elektoratu wiejskiego ma Szymon Hołownia z Polski 2050.
- Najlepszą. Działamy razem jako Trzecia Droga, to uwiarygodnia Szymona Hołownię.
„Nie chcę mieć za kilka miesięcy prezydenta pół-Polski” – podpisałby się pan pod tymi słowami Szymona Hołowni?
– Podpisałbym się pod słowami, że Polsce potrzebny jest prezydent, który łączy różne wrażliwości. Jeśli jest ktoś, kto potrafi wyjść z pułapki polaryzacji, to jest to kandydat innego środowiska niż PiS i PO.
A takie stwierdzenia nie nakręcają sporu w waszym obozie?
– Nie. Szymon Hołownia pokazał obrazowo, że potrafi wznieść się ponad polsko-polski spór. Polaryzacja postępuje i nie skończy się, jeśli prezydentem będzie kandydat PiS albo PO. O to w tym chodzi. Tylko Szymon Hołownia zakończy wojnę plemion.
Rafał Trzaskowski deklaruje, że też może to zrobić.
– Na pewno będzie mu trudniej pogodzić i połączyć Polaków niż Szymonowi Hołowni, który bezpośrednio z tego zwaśnionego z PiS obozu się nie wywodzi.
Co ma takiego Szymon Hołownia, czego nie ma Rafał Trzaskowski?
- Szymon Hołownia daje gwarancję stuprocentowej niezależności. Jest sam sobie szefem, sam decyduje o kierunku własnych działań. Nie ma nad sobą przewodniczącego ani prezesa.
Jeżeli wygra Rafała Trzaskowski to tej niezależności w Pałacu Prezydenckim może nie być?
– Rafał Trzaskowski to wiceprzewodniczący partii, a nie jej lider. To bardzo wymowne. Został namaszczony przez PO, więc jeśli chodzi o przymiot niezależności, to jest on silniejszy w przypadku Szymona Hołowni.
Ale Szymon Hołownia też będzie kandydatem partyjnie namaszczonym. Można mu zarzucić dokładnie to samo.
– Ale to, że dostanie poparcie nie znaczy, że będzie czyimś zakładnikiem.
Inni kandydaci mówią to samo.
- Jeśli chodzi o pozycję polityczną Szymon Hołownia jest na pewno osobą stuprocentowo niezależną od jakiegokolwiek lidera. To go wyróżnia.
Rozpoczęcie dyskusji o zdejmowaniu krzyży będzie się odbijać czkawką Rafałowi Trzaskowskiemu?
– Sprawa dotycząca symboli religijnych w przestrzeni publicznej będzie go formatowała, jako kandydata, bliżej centrolewicy, lewicy niż kandydata centrum. A w Polsce to wyborcy centrum decydują o tym, kto jest prezydentem.
Szymon Hołownia nie zmniejszył swoich szans sprawą Collegium Humanum?
– Szymon Hołownia już wielokrotnie się z tego tłumaczył i w naszej ocenie zamknął temat. Nie złamał prawa, jak pan Ryszard C.
Kto z PSL-u wejdzie do sztabu Szymona Hołowni?
– Naszym naturalnym kandydatem na jedną z czołowych postaci w sztabie jest wicemarszałek Piotr Zgorzelski. Jeśli będzie taka wola, również ja włączę się w pracę sztabu.
– Nikogo nie można lekceważyć, nawet tych, którzy są słabo rozpoznawalni i mają niejasne powiązania ze światem przestępczym. Jeśli jego zapleczem mają być osoby, o których słyszymy, to są to wątpliwej renomy osobistości. Nie wiem, może szefem Kancelarii Prezydenta zostanie Wielki BU albo Olgierd L.?
Spekulacje o powiązaniach ze środowiskiem przestępczych nie zaszkodziły Karolowi Nawrockiemu. Zyskuje w sondażach. To dla was alarmujące?
- Poparcie dla Karola Nawrockiego jest dzisiaj niższe niż poparcie PiS-u, ale nie można go lekceważyć. Przed nami jeszcze sześć miesięcy kampanii. W polityce to epoka.
Rozmawiała Marta Kurzyńska