– Polska nie będzie implementowała paktu migracyjnego ani projektów, które miałyby doprowadzić do przymusowego przyjmowania migrantów – powiedział szef polskiego rządu podczas briefingu prasowego w Komendzie Głównej Policji. Wskazał, że choć Ukraina może liczyć na solidarność Warszawy, to jednak reszta Europy musi zrozumieć, że Polska ponosi z tego tytułu ciężary i należy jej się pomoc, a nie nakładanie nowych ciężarów. – W rozmowach z moimi partnerami wykluczam scenariusz, że Polska musi coś zrobić, bo tak mówi pakt migracyjny – zaznaczył.

Przedstawiciel Komisji Europejskiej: Prawo UE jest wiążące

Wieczorem 4 lutego do sprawy odniósł sie rzecznik KE. Markus Lammert podkreślił, że „prawo Unii Europejskiej jest wiążące dla państwa członkowskich”. Wskazał, że pakt migracyjny zakłada pewną elastyczność, gdy mowa o krajach borykających się z presją migracyjną.

Głós ws. paktu migracyjnego zabrał też szef resortu spraw wewnętrznych i administracji – Tomasz Siemoniak. – Jesteśmy przeciwnikami paktu migracyjnego. Nie będziemy przyjmować migrantów. Nie będzie relokacji – zaznaczył na antenie Radia ZET. Przy okazji wskazał na komunikat KE z grudnia, gdzie przyznano rację Polsce ws. sytuacji na granicy z Białorusią.

– Reżim [dyktatora Aleksandra] Łukaszenki używa migrantów do tego, żeby destabilizować sytuację w Polsce. Unia to zauważyła, że my jesteśmy w szczególnej sytuacji – przypomniał.

Polska może liczyć na inne traktowanie

Lammert powiedział, że państwa graniczące z Rosją czy Białorusią rzeczywiście mogą skorzystać z narzędzi, które mają za zadanie uniemożliwić państwom ze Wschodu działania. Wśród nich jest możliwość wzmocnienia zdolności obrony granic czy czasowe zawieszenie prawa do azylu.

Udział
Exit mobile version