Karambol pod Gdańskiem: W piątek (18 pa¼dziernika) doszło do wypadku na remontowanym odcinku drogi ekspresowej S7 w Borkowie. Po godzinie 23 kierowca ciężarówki wjechał w sznur samochodów, doprowadzając do kolizji, w której uczestniczyło łącznie 21 pojazdów. W wyniku katastrofy zginęły cztery osoby, a 15 zostało rannych. Prokuratura ujawniła dotychczas tożsamość dwóch ofiar śmiertelnych – chłopców w wieku siedmiu i 10 lat. Tożsamość dwóch kolejnych pomogą ustalić badania wyników DNA.

„Nie mieli szans”: W rozmowie z Interią przebieg wypadku opisał pan Andrzej, który wraz z synem i kolegą wracał z odbywającego się w Gdańsku meczu Lechii Gdańsk z Legią Warszawa. Mężczyzna czekał w korku, gdy nagle usłyszał za sobą hałas. – Minęło kilka sekund i nie z prawej, a z lewej strony, jadąc pasem zieleni, który oddziela dwie jezdnie, przemknęła ciężarówka. Trafiła w tył mojego samochodu, wybuchnęły poduszki powietrzne – relacjonował. – Rano widziałem swój samochód, albo raczej co z niego zostało, w mediach. Miałem szczęście, że byłem na początku tego korka. Ci, którzy byli z tyłu, nie mieli szans – dodał.

Zobacz wideo Tak kierowca uciekał z miejsca kolizji, do której doprowadził

Dramatyczna relacja: Pan Andrzej wraz z wieloma innymi uczestnikami i świadkami wypadku zaangażował się w akcję ratunkową. Kolejny rozmówca portalu opisał próbę wyciągnięcia jednego z poszkodowanych z auta. Jak podkreśla, „zapamięta ją do końca życia”. – Inne środki zawiodły, więc trzeba było tłuc szyby gaśnicami. W końcu się udało, temu człowiekowi paliła się ręka, ale on nie zwracał uwagi. Mówił tylko: dzieci, tam są dzieci, ratujcie dzieci… – relacjonował.

Więcej na ten temat w artykule: „Nowe informacje w sprawie ofiar karambolu na S7. Potrzebne są badania DNA”.

Źródło: Interia

Udział
Exit mobile version