Banery wyborcze Ryszarda Czarneckiego z Prawa i Sprawiedliwości zaczęły pojawiać się na terenach dróg powiatu ostrowskiego (województwo wielkopolskie) podczas kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego. Materiały umieszczano między innymi na barierkach ochronnych przy skrzyżowaniach. „Gazeta Wyborcza” relacjonowała ponadto, że niektóre z nich zasłaniały znaki drogowe. Powiatowy Zarząd Dróg (PZD) w Ostrowie Wielkopolskim wszczął w tej sprawie procedurę wyjaśniającą, która wykazała, że komitet wyborczy nie wystąpił o wydanie zgody na wywieszenie banerów.

Zobacz wideo Absurdalne wystąpienie posła PiS-u. „Zakochana pani mówi o tym po upojnej nocy”

Komitet PiS zapłaci karę z powodu banerów Ryszarda Czarneckiego. „Otrzymaliśmy dziwne wyjaśnienia”

Jak donosi Polska Agencja Prasowa, PZD przekazał komitetowi PiS pouczenie oraz informację o możliwości uzyskania zgody w normalnym trybie. – W zamian otrzymaliśmy dziwne wyjaśnienia, z których wynikało, że to my mamy udowodnić im, że to oni wywiesili banery. Po konsultacjach z prawnikami ustaliliśmy, że nie musimy zastanawiać się, kto wieszał plakaty, tylko czyja jest to własność. Dlatego zostały wydane decyzje i naliczone kary na komitet za wywieszenie banerów bez wymaganej zgody – powiedział dyrektor PZD Piotr Śniegowski.

PiS odwołał się od decyzji i sprawa trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Kaliszu. Ten przyznał jednak rację PZD. W związku z tym komitet wyborczy partii będzie musiał zapłacić łącznie blisko 100 tys. zł – kwotę o 10 razy wyższą od opłat, które poniósłby, występując o zgodę. – Komitet mógł też usunąć banery po naszej interwencji i wówczas nie poniósłby żadnych kosztów – zauważył dyrektor Śniegowski. Sprawa została skierowana do egzekucji i trafi do komornika za pośrednictwem Urzędu Skarbowego. Partia może jednak odwołać się jeszcze do sądu administracyjnego.

Działacze PiS z Wielkopolski odcinają się od kampanii Czarneckiego. „On sam odpowiada za siebie”

Sławomir Lasiecki, lider struktur PiS w Kaliszu, odciął się od kampanii Czarneckiego do Parlamentu Europejskiego. – Zatrudnił firmę, która już na samym starcie kampanii wywiesiła 10 tys. jego banerów w całej Wielkopolsce. Na wsiach wieszali je na skrzyżowaniach, zasłaniali znaki drogowe. Chciał, żeby było głośno, no i było głośno – stwierdził w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. – Nie miałem i nie mam wpływu na to, co robi pan poseł Czarnecki. On sam odpowiada za siebie – dodał.

Kampania Ryszarda Czarneckiego nie przyniosła jednak zamierzonych efektów. Polityk, startując z drugiego miejsca listy, uzyskał w województwie wielkopolskim 66 098 głosów (6,34 proc. wszystkich głosów). To wynik zdecydowanie niższy niż w przypadku Marleny Maląg – kandydatki z trzeciego miejsca, na którą głos oddało 115 670 osób (11,25 proc.). W związku z tym Czarnecki musiał pożegnać się z mandatem europosła, który sprawował nieprzerwanie od 2004 roku.

Udział
Exit mobile version