Już od dłuższego czasu w portalu X możemy przyglądać się kolejnym odsłonom walki na słowa Romana Giertych z Krzysztofem Stanowskim. W portalu Youtube pojawił się film byłego dziennikarza Leszka Kraskowskiego o tytule „Jak Krauze i Giertych wyprali miliony”. Film doprowadził do szału Romana Giertycha, który zapowiedział pozwy wobec internautów, którzy udostępniają dalej link z nagraniem. Jedną z takich osób jest szef Kanału Zero i kandydat na prezydenta Krzysztof Stanowski.
Krzysztof Stanowski znów kpi z Romana Giertycha
Giertych ostro odniósł się do nagrania w serii wpisów w portalu X.
„Mam uprzejmą prośbę o to, aby do jutra wszyscy ci, którzy razem z panem Stanowskim i Ziemkiewiczem i innymi pragną zasiąść na ławie oskarżonych, pospieszyli się z podawaniem dalej filmiku z YouTube, który oskarża mnie o pranie brudnych pieniędzy. Oczywiście i później każdy będzie miał szansę opowiedzieć sądowi jako oskarżony z art 212 par.2 kk w jaki to sposób prałem brudne pieniądze, skoro sądy wielokrotnie orzekały, że nie prałem, a i w końcu prokuratura uznała tę sądową argumentację” – napisał. „Jednak podanie dalej filmiku do jutra gwarantuje, że znajdziecie się Państwo w pierwszym, a nie drugim grupowym akcie oskarżenia. To przyniesie Wam sławę, bo przecież będziecie zasiadać obok gwiazd pisuaryzmu. Może też oni sfinansują wam obronę, przecież nieźle zarobili na rządach Kaczyńskiego. Tak więc zachęcam do udziału w pierwszej transzy oskarżonych! Tak jak zapowiedziałem: nikomu w tej sprawie nie daruję” – dodał.
Na to niedługo później odpowiedział Krzysztof Stanowski. „Ja ostrzegam, że kłamliwy film znajduje się w sieci, informuję ludzi, że nie powinni wierzyć w pomówienia, a ten niewdzięcznik chce mi proces wytaczać. Powinien raczej wytoczyć autorowi tego skandalicznego nagrania” – pisał Stanowski w odpowiedzi, kolejny raz udostępniając link do wspomnianego filmu. „Ostrzegam, za podawanie dalej tego filmu (muszę podać link, bo inaczej nie wiedzielibyście, o który film chodzi) grozi proces ze strony Romana Giertycha” – napisał godzinę później kolejny raz, znów linkując nagranie.
„Słaba linia obrony, ale może zamiast roku prac społecznych przy czyszczeniu toalet miejskich uda się Panu zejść na 6 miesięcy” – odpowiedział Giertych. „Proszę ciągle nie wyciągać panu Rafałowi sprawy tego nieszczęsnego kibla, bo jeszcze przegra wybory” – skontrował Stanowski, przywołując sprawę kontrowersyjnej toalety w Parku Skaryszewskim postawionej za 650 tys. złotych.
Efekt Streisand dopadł Giertycha. „Wybitny uczony”
Ale Giertych nie odpuszczał. „Jak na gościa, który ma 2% jest Pan zabawny atakując lidera stawki. A z tym miejscem proszę się zaprzyjaźniać. Kiedyś będzie Pan tam większą atrakcją niż żwirek. Wielu zajdzie tylko po to, aby zobaczyć czy dokładnie realizuje Pan sądowe nakazy utrzymywania toalety w czystości” – napisał adwokat, odwołując się do sondaży prezydenckich. „Panie Romanie, czyżby Pan już znał wyrok? Tak wygląda niezależne sądownictwo, gdy rządzi Pan i Pana koledzy?” – pytał w odpowiedzi Stanowski.
Co ważne, do pierwotnego wpisu Giertycha w portalu X dotyczącego pozwów za udostępnienie nagrania internauci dodali tzw. Notkę Społeczności, czyli krótką notatkę, która ma w założeniu dodawać kontekst lub wyjaśniać przekłamania w oryginalnym tekście. I tak do wpisu Giertycha dołączono link do wspomnianego wyżej filmu. Giertych postanowił usunąć swój wpis i dodać go ponownie. Sytuacja powtórzyła się kilkukrotnie, a Roman Giertych stał się ofiarą tzw. efektu Streisand, czyli internetowego zjawiska, w którym na skutek prób usuwania pewnych informacji dochodzi w krótkim czasie do rozpowszechnienia ich wśród szerokiej grupy odbiorców.
„To najlepszy dzień na Twitterze odkąd wprowadzono notki kontekstowe:)))))))))))” – napisał Stanowski. „Oczywiście, że nagrywamy materiał, w którym Leszek Kraskowski wypowie się, czy mu wstyd za stworzenie filmu, przez który kłopoty może mieć pół Twittera. Mam nadzieję, że Roman Giertych doceni, że dojeżdżamy tego pomawiacza. Jak pod wpisem powyżej dacie serduszko to będziecie przez sąd potraktowani łagodniej” – dodał w kolejnym wpisie.
Kandydat na prezydenta odniósł się też do prób usuwania wpisów przez Giertycha. „Pan Roman to wybitny uczony, przechytrzył Elona Muska. Odkrył sposób jak pozbyć się notek kontekstowych od społeczności (SPRAWDŹ JAK). Po prostu będzie kasuje swoje wpisy i wrzuca ponownie ?” – kpił.
To koniec walki? „Szanuję odklepanie maty”
Takiego wpisu były minister edukacji nie mógł zostawić bez odpowiedzi. „Najbardziej mnie bawi pan Krzysztof 2% Stanowski, który od tygodni daje się prowokować do ostrych starć bardzo osłabiając szanse nas obu w wyborach prezydenckich. Pewnie biedak nie zauważył, że to on kandyduje, a nie ja. ???” – napisał. „Dzisiejsza akcja była jednak już p. Krzysztofie ostatnia. Średnia sondażowa 2% powoduje, że przestaję się Panem interesować. Powodzenia w wyborach! Niech Pan pokona Zandberga, a będę z Pana dumny. ?” – dodał.
W odpowiedzi Stanowski stwierdził, że „to była piękna walka”. „Szanuję odklepanie maty. Sądziłem, że nie jest pan zdolny do autorefleksji, a tu niespodzianka. Nawet jeśli ktoś Panu doradził poddanie się to wyrażam szacunek za posłuchanie się” – dodał.
W kolejnym wpisie kandydat na prezydenta postanowił podsumować akcję Giertycha.
„Jeśli dobrze liczę, swoją krucjatą Roman Giertych nabił 27 000 wyświetleń filmu w kilka godzin” – poinformował. „A teraz lekcja historii. Przez rok Roman Giertych był prezesem Ligi Polskich Rodzin. 21 października 2007 jego ugrupowanie w wyborach zdobyło 1,3% głosów i trzy dni później Giertych przestał być prezesem. Łącznie siedem razy próbował dostać się do Sejmu lub Senatu, udało mu się to trzy razy” – dodał.
Stanowski do Giertycha: Rozegrał mnie pan jak leszcza!
Wbrew zapowiedzi Giertych kolejny raz odpisał. Tym razem stwierdził, że cała akcja była zaplanowaną prowokacją.
„Panie Krzysztofie, Od dwóch miesięcy robię wszystko, aby mnie Pan atakował, bo ogranicza to Panu elektorat do elektoratu PiS. To tak działa. Obawiałem się, że będzie Pan czarnym koniem (nomen omen?), dostanie 10% i poprze kandydata PiS. Przez ten czas polubiłem jednak Pana za inteligencję i poczucie humoru w tych wymianach internetowych ciosów, chociaż oczywiście brakuje Panu doświadczenia i stąd wchodzenie w tę moją grę” – napisał.
Jednak stwierdził, że „dzisiejsza prowokacja była obiecuję ostatnią”. „Szczerze mówiąc trochę mnie Pan uraził, iż uwierzył w zbiorowy akt oskarżenia przeciwko tym, którzy mnie zniesławiają????” – kontynuował. „To naprawdę nawet prawniczo było grubo szyte. No i oczywiście chodziło mi tylko o Pana. Proszę się więc nie obawiać że sąd Pana zamknie albo zmusi do prac społecznych. Niech Pan bez obawy też podaje dalej jakie tam filmiki świry tworzą. Już naprawdę osiągnęliśmy to co chcieliśmy i te 2% się od Pana chyba nie odklei. Moje szanse prezydenckie też Pan potargał ? I szczerze piszę, że życzę pokonania Zandberga. Wielka szkoda iż był i jest Pan po stronie PiS” – podkreślił.
„Ależ mnie pan rozegrał jak leszcza!” – podsumował Stanowski, jeszcze raz kpiąc z adwokata. „To Pan mnie pozbawił szans na prezydenturę. Proszę nie być taki skromny” – odparł Giertych.
Giertych odpisał jeszcze na pytanie internauty, czy już się poddał, ostatecznie podkreślajać, ze żadnego pozwu nie będzie. „Całkowicie się poddałem. Pierwszy w historii zbiorowy pozew karny o zniesławienie za podawanie filmiku nie zostanie złożony. I najmniejszą przeszkodą jest to, że takich pozwów nie ma” – napisał.