Co się stało: W środę (27 listopada) syryjscy rebelianci walczący z reżimem Baszara el-Asada zaatakowali kilkanaście miast i wiosek w północno-zachodniej prowincji Aleppo, do tej pory kontrolowanej przez siły prezydenta Syrii – podaje agencja Reutera. Rebelianci zdołali przełamać pierwszą linię obrony i odciąć drogę łączącą Aleppo ze stolicą Syrii, Damaszkiem. Pojawiają się także informacje, że bojownicy weszli do samego miasta, ale nie zostało to jeszcze oficjalnie potwierdzone. „Stało się niewiarygodne. Rebelianci wkroczyli do Aleppo pierwszy raz od grudnia 2016 roku” – napisał analityk Qalaat Al Mudiq.
Co wiadomo: W odpowiedzi wysłano rosyjskie i syryjskie bombowce, uderzając w pozycje rebeliantów. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Wielkiej Brytanii informuje, że od początku ofensywy zginęło przynajmniej 180 żołnierzy obu stron oraz kilkudziesięciu cywilów. Cztery osoby zginęły podczas ataku artyleryjskiego na uniwersytet w Aleppo.
Komunikat syryjskiej armii: W pierwszym oświadczeniu wydanym po niespodziewanej ofensywie wojsko poinformowało, że „zadało ciężkie straty siłom, które zaatakowały na szerokim froncie”. Dodano, że syryjska armia współpracuje z Rosją i anonimowymi „przyjaznymi siłami„, aby „odzyskać terytorium i naprawić sytuację”. Rosjanie pozostają sojusznikami syryjskiego prezydenta w trwającej od 2011 wojnie domowej. Z kolei rebelianci podkreślają, że kampania jest odpowiedzią na „nasilenie się ataków rosyjskich i syryjskich na ludność cywilną w prowincji Idlib„.
Więcej o sytuacji an Bliskim Wschodzie przeczytasz w tekście: „Izrael przyjął porozumienie z Hezbollahem w Libanie”.
Źródła: Reuters, IAR