Kataloński dziennik „La Vanguardia”, powołując się na źródła w MSZ, podał, że Jose Manuel Albares napisał list do szefa polskiego MSZ, w którym wzywa Polskę do podjęcia sprawy w czasie rozpoczynającej się 1 stycznia polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej.
Szef hiszpańskiej dyplomacji z prośbą o uznanie języków katalońskiego, baskijskiego i galisyjskiego za języki urzędowe UE zwrócił się również do ministra spraw zagranicznych i wicepremiera Włoch Antonio Tajaniego oraz do szefowej Parlamentu Europejskiego Roberty Metsoli.
Hiszpania: Rząd w Madrycie apeluje do Polski. Deklaruje, że poniesie koszty
Pomysł zmian językowych został przedstawiony w czasie prezydencji hiszpańskiej w drugiej połowie 2023 r. Rząd w Madrycie deklaruje, że poniesie koszty realizacji tej idei, przypominając, że języki te są uznane przez konstytucję Hiszpanii i są językami roboczymi w parlamencie.
Inicjatywa hiszpańskiego rządu wynikała ze zobowiązań wobec separatystycznej partii Razem dla Katalonii (Junts) Carlesa Puigdemonta, podjętych w zamian za poparcie przy powołaniu rządu Pedro Sancheza w listopadzie 2023 r.
Ostatnie działania Albaresa zbiegły się z krytykowaniem Sancheza przez Junts, która wezwała premiera, by poddał się głosowaniu w sprawie wotum zaufania.
Kraje UE obawiają się precedensu
Różne szacunki mówią, że katalońskim, baskijskim i galisyjskim posługuje się łącznie ok. 15 mln obywateli, głównie w Hiszpanii.
Obecnie w UE funkcjonują 24 języki urzędowe, które są jednocześnie językami roboczymi. Zmiany w przepisach wymagają zgody wszystkich państw członkowskich, a niektórzy sprzeciwiają się temu pomysłowi, m.in. ze względu na koszty i precedens dla innych krajów Wspólnoty.