Nasza rozmówczyni jest pierwszą polską tenisistką, która wystąpiła na igrzyskach olimpijskich. Pochodząca z Łodzi była zawodniczka to prawdziwa prekursorka zawodowego tenisa w Polsce. Nowak jest też pierwszą Polką, która awansowała do czołowej 50. rankingu światowego WTA, co jak na lata 90. XX wieku, w pogrążonej w kryzysie Polsce – oraz braku finansowania krajowego – było ogromnym wyczynem.

Katarzyna Nowak po zakończonej karierze, stała się cenioną komentatorką, analitykiem tenisowych turniejów, na antenach Polsatu Sport, przez prawie dwie dekady. Regularnie dzieląc się swoją profesjonalną wiedzą w innych mediach do teraz. Dla „Wprost” była tenisistka oceniła Australian Open, na półmetku wielkoszlemowej rywalizacji na twardych kortach w Melbourne.

Australian Open: Magdalena Fręch i Maja Chwalińska zrobiły swoje

Dwie rywalki w pierwszej, tegorocznej próbie wielkoszlemowej, pokonała Magdalena Fręch. Łodzianka była rozstawiona w AO 2025 z numerem 23. W Melbourne Polka w I rundzie ograła Polinę Kudermietową (6:4, 6:4), a w swoim drugim meczu inną Rosjankę Annę Blinkową (0:6, 6:0, 6:2). Fręch przegrała dopiero w trzecim polsko-rosyjskim starciu. Lepsza w III rundzie okazała się Mirra Andriejewa.

Pochodząca z Krasjonarsku Andriejewa ma dopiero 17 lat, a już może tytułować się mianem wielkoszlemowej półfinalistki. Rosjanka dotarła w 2024 roku do najlepszej czwórki na kortach im. Rolanda Garrosa, gdzie niekwestionowaną królową jest Iga Świątek. Andriejewa uchodzi za największy rosyjski talent tenisowy, zresztą, wydaje się, że w pełni słusznie zasługując na to określenie.

Fręch przegrała 2:6, 6:1, 2:6. Rok wcześniej łodzianka dotarła do IV rundy turnieju w Australii. Mimo wszystko, Polka powinna być zadowolona z występu.

– Magda Fręch po raz pierwszy broniła takiej liczby punktów z turnieju wielkoszlemowego. I bardzo dobrze z tym niełatwym zadaniem poradziła, broniąc niemal wszystkich punktów. Co naprawdę nie jest łatwe. Łodzianka pozostawiła po sobie dobre wrażenie – oceniła pierwsza polska tenisistka na IO.

Dodajmy, że na I rundzie udział w AO 2025 zakończyła kwalifikantka Maja Chwalińska oraz doświadczona Magda Linette. O ile w przypadku tej pierwszej, przebrnięcie przez trzystopniowe kwalifikacje można uznać za sukces, ta druga z pewnością inaczej wyobrażała sobie występ w Australii.

Linette od dłuższego czasu zalicza jednak bardzo słabe występy w turniejach wielkoszlemowych. Paradoksalnie, ten ostatni spektakularny wynik mająca 32 lata zawodniczka zaliczyła w… Australian Open. W 2023 roku Polka dotarła do półfinału wielkoszlemowej imprezy, przegrywając dopiero z Aryną Sabalenką.

Hubert Hurkacz z kiepskim otwarciem sezonu 2025

W podobnym nastroju co Linette może być najlepszy polski singlista. Hubert Hurkacz, bo o nim mowa, przegrał w AO 2025 już w II rundzie.

– Na pewno spodziewaliśmy się więcej po występie Huberta Hurkacza. I to nie jest jakaś forma krytyki polskiego tenisisty. United Cup rozbudziło nieco apetyty względem tego, jak Hubert zaprezentuje się podczas Australian Open. Zwłaszcza ten równy mecz z Taylorem Fritzem w finale turnieju, przegrany przez Polaka minimalnie. Z drugiej strony zawodnicy z lepszych miejsc w rankingu ATP nie dotarli do drugiego tygodnia w Melbourne – przyznała Nowak, dodając istotną kwestię: – Różnica jest jednak taka, że Daniił Miedwiediew, Stefanos Tsitsipas czy Casper Ruud te swoje przegrane mecze przegrali po twardej walce. A Hubert, ten mecz z Kecmanoviciem był w wykonaniu Polaka słaby. Choć pamiętajmy, że Serb jest solidnym tenisistą, który na swoim koncie ma dodatkowo spore sukcesy i kilka dużych zwycięstw. Miałam zresztą mnóstwo okazji do skomentowania meczów z jego udziałem w przeszłości – dodała słusznie tenisowa ekspertka.

Gwoli uzupełnienia, tenisista z Wrocławia przegrał w trzech setach Miomirem Kecmanoviciem. Tenisistą, który przyjechał do Melbourne jako zawodnik numer 51 w rankingu ATP. Polak jeszcze w ubiegłym roku był w czołowej dziesiątce świata, a po tak wczesnym odpadnięciu z AO 2025 wypadnie z czołowej dwudziestki.

W przypadku Hurkacza należy dodatkowo pamiętać o problemach zdrowotnych, które wykluczyły Polaka z gry tuż po Wimbledonie 2024. Kontuzja odniesiona na trawiastych kortach w Londynie sprawiła, że „Hubi” stracił nie tylko wyjazd na igrzyska olimpijskie w Paryżu, ale tak właściwie resztę sezonu. Co gorsza, mowa o problemach z kolanem, Polak poddał się zabiegowi i choć wrócił na kort, z pewnością można nadal zadawać pytania, w kontekście pełnej sprawności, po tak poważnej kontuzji.

Dodatkowo Hurkacz ma nowego trenera. Został nim Nicolas Massu, były chilijski tenisista, mistrz olimpijski w grze pojedynczej i podwójnej. Massu już jako szkoleniowiec m.in. doprowadził Dominica Thiema do triumfu w US Open (2020).

Hurkacz może liczyć na wsparcie Ivana Lendla. Legenda tenisa, z wieloma wielkoszlemowymi sukcesami na koncie, już jako trener sprawił, że po trzy wygrane w Wielkim Szlemie sięgnął Andy Murray. Raz w US Open (2012) i dwukrotnie w Wimbledonie (2013 i 2016). Polak ma zatem spore doświadczenie w sztabie, ale póki co musi martwić się faktem wypadnięcia z czołowej dwudziestki ATP.

– Wydaje mi się, że to dobrze obrazuje obecny stan sportowy Polaka. Pamiętajmy jednak, że faktycznie trzeba uwzględnić nowych ludzi w sztabie szkoleniowym Hurkacza. Trzeba sobie dać czas. Kilka miesięcy, może pół roku. Nie jest zawsze tak, że nowi ludzie przynoszą świetne wyniki, zmiany od ręki. To nowe doświadczenia dla Huberta i szkoleniowców. Ilość analiz, rozmów, reakcji na sukcesy i porażki. Czy istnieje odpowiednie porozumienie na wielu obszarach pomiędzy zawodnikiem a trenerem, czy to podczas analizy, ogólnie wspólnej pracy. Pamiętajmy, że ta współpraca poza kortem jest kluczowa. A my ostatecznie widzimy tylko efekt końcowy, już podczas występu w meczu – zanalizowała była reprezentantka Polski i olimpijka.

Iga Świątek zagra w finale Australian Open po raz pierwszy?

Zmian w sztabie szkoleniowym, choć nieco wcześniej niż Hurkacz, dokonała również najlepsza polska singlistka. Nowym szefem sztabu został Wim Fissette. Świątek podczas Australian Open zamierza zagrać o pełną pulę, mogąc nawet wyprzedzić na czele rankingu WTA obecną liderkę pochodzącą z Mińska, wspomnianą Sabalenkę.

Polka jest już w IV rundzie w Melbourne. W poprzednim sezonie Świątek wyjechała z AO przedwcześnie, jak na swoje możliwości, odpadając sensacyjnie w III rundzie. Najlepszym wynikiem Polki w Melbourne jest za to półfinał z 2022 roku. Wówczas Świątek przegrała z Danielle Collins. O Amerykance ponownie zrobiło się głośno, choć tym razem w kontekście jej konfliktu z australijskimi kibicami, a dodatkowo zdążyła już odpaść z gry.

– Dla mnie na razie Iga nie miała dotychczas wymagających przeciwniczek w tegorocznym Australian Open. Co innego w niedawnym United Cup. Bardzo fajnie Świątek zagrała z Rybakiną, dobry mecz z Brytyjką, do tego ciekawe spotkanie z Coco Gauff. Spoglądając na Igę, ja nie widzę jednak czegoś nowego, co ona stosowałaby na korcie. Widać za to świeżość, bardzo dużą dynamikę. Wszystko jest takie nienaruszone. Skoncentrowana, skupiona, dynamiczna. Polka jest ustabilizowana, nie ma w jej występach żadnego momentu niepewności – doceniła grę Świątek była komentatorka m.in. Polsatu Sport.

Czy polska tenisistka może zagrać w finale w Melbourne? Dotychczas, że Polka w I rundzie pokonała Kaaterinę Sinakovą (6:3, 6:4), a w drugim meczu w AO 2025 nie dała szans Rebbece Sramkovej (6:0, 6:2). Za to mecz z Emmą Raducanu Świątek zakończyła efektownym 6:1, 6:0.

– Czy Iga zagra w finale? Oczywiście, tak samo, jak może to zrobić kilka innych faworytek: Aryna Sabalenka, Coco Gauff czy Jelena Rybakina. Polka jest przecież numerem 2 w rankingu. Dotychczas Świątek gra w Australian Open świetnie – oceniła najlepsza polska tenisistka końcówki lat 80 i pierwszej połowy 90. XX wieku.

W IV rundzie polska tenisistka zagra z Evą Lys, niemiecką kwalifikantką. Pojedynek polsko-niemiecki zaplanowano na poniedziałek (tj. 20 stycznia) polskiego czasu, około godziny 8:30.

Udział
Exit mobile version