Jak przekazało w krótkim oświadczeniu Południowokoreańskie Dowództwo Połączonych Szefów Sztabów (JCS), Korea Północna miała wysadzić część dróg Gyeongui i Donghae na północ od wojskowej linii demarkacyjnej. Do zdarzenia miało dojść we wtorek ok. godz. 12 czasu lokalnego. Wcześniej Seul ostrzegał na forum międzynarodowym, że Pjongjang przygotowuje się do zniszczenia szlaków komunikacyjnych.

W odpowiedzi na wysadzenie głównych dróg i linii kolejowych wojsko Korei Północnej oddało strzały ostrzegawcze na południe od linii demarkacyjnej i zwiększyło swoją gotowość bojową. Jednocześnie podkreślono, że dokonane eksplozje nie spowodowały żadnych zniszczeń po południowokoreańskiej stronie.

Korea Północna eskaluje napięcie

Detonacja nastąpiła po tym, jak Pjongjang zobowiązał się w ubiegłym tygodniu do całkowitego odcięcia międzykoreańskich szlaków transportowych oraz dalszego ufortyfikowania obszarów po swojej stronie granicy.

O konieczności „fizycznego i całkowitego” odcięcia obu państw do „nieodwracalnego poziomu” Kim Dzong Un mówił zresztą już w styczniu. Wcześniej dyktator formalnie odrzucił ideę zjednoczenia państw koreańskich, określając Koreę Południową jako wroga.

Obie Koree są technicznie w stanie wojny po tym, jak ich konflikt w latach 1950-1953 zakończył się zawieszeniem broni, a nie traktatem pokojowym.

Zniszczone powiązania transgraniczne były pozostałością po okresach zbliżenia między krajami, w tym po szczycie przywódców w 2018 r., podczas którego rozpocząć się miała nowa era pokoju.

Wojna na drony. Południe ma zrzucać ulotki

Według agencji prasowej Yonhap Korea Południowa wydała około 180 mld wonów (132 mln dol.) z pieniędzy podatników na odbudowę drogi międzykoreańskiej.

W ostatnim czasie między Seulem a Pjongjangiem doszło do zaostrzenia sporu po tym, jak Korea Północna oskarżyła sąsiada o wysyłanie dronów nad stolicę kraju.

Drony miały rozrzucić „ogromną liczbę” ulotek skierowanych przeciwko Północy, co ta nazwała polityczną i wojskową prowokacją, która może doprowadzić do konfliktu zbrojnego.

Rzecznik południowokoreańskiego JCS odmówił w poniedziałek odpowiedzi na pytania o to, czy domniemane drony latały południowokoreańskimi wojskowymi lub cywilami.

Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Udział
Exit mobile version