Co się dzieje: Mężczyźni, którzy w chwili wypadku na Trasie Łazienkowskiej jechali w samochodzie z Łukaszem Żakiem, usłyszeli zarzut nieudzielenia pomocy pokrzywdzonym i utrudniania postępowania. Obrońca jednego z nich – Macieja O. – nie zgadza się z takim działaniem prokuratury. – On był tam na miejscu w zupełnie innej sytuacji niż pozostali jego koledzy. Sam był też pokrzywdzony – przekonywał w rozmowie z Onetem. 

Sprzeczne wersje wydarzeń: Według adwokata Krzysztofa Dadury wersja jego klienta znacząco „różni się od tej przedstawionej przez prokuraturę”. Jak podkreślił, Maciej O. jest niewinny. Zaznaczył, że mężczyzna cały czas był z boku wydarzeń. – On leżał przy barierkach, przy przypadkowej dziewczynie, która mu pomagała i co chwilę tracił przytomność z powodu obrażeń głowy, jakich doznał. Jego obrażenia były widoczne. To wynika też z zeznań świadków, jak również z dostępnych w internecie filmów z tego zdarzenia – powiedział mec. Dadura.

Zobacz wideo Akcja policji w Al. Jerozolimskich. „Dawaj, dawaj na bombach! Wyciągamy ich”

Wypadek na Trasie Łazienkowskiej: Do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę (14-15 września) na Al. Armii Ludowej w Warszawie. Łukasz Żak, który kierował białym samochodem marki Volkswagen Arteon, uderzył w forda, którym jechała czteroosobowa rodzina. W wyniku zdarzenia zginął 37-letni mężczyzna. Z ustaleń prokuratury wynikło, że w arteonie jechało pięć osób. Trzech pasażerów miało pomagać w ucieczce Łukaszowi Żakowi. Mężczyźni mieli także utrudniać udzielenie pomocy czwartej pasażerce. Według jednej z hipotez chcieli w ten sposób wrobić ją w prowadzenie samochodu

Więcej: O wypadku na Trasie Łazienkowskiej przeczytasz także w artykule: „Wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Prokuratura przekazała nowe informacje od niemieckiej policji”.

Przeczytaj źródło: Onet

Udział
Exit mobile version