„Biorąc pod uwagę przewidywany kierunek i siłę huraganu Milton, prezydent Joe Biden odracza swoją nadchodzącą podróż do Niemiec i Angoli, aby nadzorować przygotowania i odpowiedź na huragan Milton, a także trwającą akcję spowodowaną skutkami huraganu Helene” – czytamy w komunikacie Białego Domu.
Decyzja może mieć wpływ na Ukrainę
Joe Biden, którego kadencja kończy się za trzy miesiące, nie poinformował, na kiedy planowane jest przeniesienie zagranicznych wizyt. – Porozmawiam dziś z moim przyjacielem, kanclerzem Niemiec, i spróbujemy znaleźć rozwiązanie – przekazał prezydent Stanów Zjednoczonych. Zaznaczył przy tym, że nadal zamierza odwiedzić wszystkie zapowiadane miejsca.
Amerykańska delegacja miała dotrzeć do Niemiec w czwartek, a jednym z kluczowych punktów wizyty miało być spotkanie Joe Bidena z innymi światowymi przywódcami w ulokowanej w Niemczech amerykańskiej bazie lotniczej Ramstein. Tematem rozmów ponownie miała być sytuacja Ukrainy. Wielce prawdopodobne, że to właśnie wtedy Wołodymyr Zełenski chciał przedstawić swój „plan zwycięstwa”.
Huragany uderzają jeden po drugim
Ale decyzja Joe Bidena w żaden sposób nie dziwi. Przyznaje to nawet kanclerz Niemiec. – Gdyby takie huragany szalały w moim kraju, ja również podjąłby taką decyzję – powiedział mediom Olaf Scholz. A sytuacja jest bardzo poważna.
Nie minęły nawet dwa tygodnie od kiedy w północno-wschodnie stany uderzył huragan Helene będący najbardziej śmiercionośnym dla kontynentalnej części kraju huraganem od czasu uderzenia Katriny w 2005 roku. Choć dokładna liczba ofiar Helene nie jest znana, już teraz mówi się o ponad 200 osobach oraz o kolejnych niemal 300 zaginionych.
Huragan Milton ma uderzyć w zachodnie wybrzeże Florydy w środę. – Jeśli zostaniecie na miejscu, możecie zginąć wy i strażacy próbujący was ratować – informuje straż pożarna i wzywa do ewakuacji. Łącznie zagrożonych jest ponad milion osób.