Polskie siatkarki po raz kolejny dostarczyły kibicom powody do radości. Dzięki pokonaniu reprezentacji Brazylii w meczu o trzecie miejsce Ligi Narodów, podobnie jak przed rokiem wróciły do kraju z brązowymi medalami na szyi. Po lądowaniu czekało je uroczyste spotkanie z władzami związku oraz z mediami.

Polskie siatkarki celebrują kolejny wielki sukces

Stefano Lavarini nie mógł być zbyt hojny, jeśli chodzi o urlop. Zbliżające się coraz szybciej igrzyska wymuszają długą i wytężoną pracę, która być może zostanie nagrodzona sukcesem w Paryżu. Siatkarki chcą jednak przez chwilę nacieszyć się medalem. Nie wszystkie były częścią składu, który przed rokiem zaskoczył wszystkich, wyrywając brąz Amerykankom.

W tym roku żadnego wyrywania nie było. Po emocjonującej wygranej nad Turcją, przyszła szybka porażka z Włoszkami. Kadra Julio Velasco finalnie sięgnęła po pełną pulę, co znacząco poprawiło jej notowania przed igrzyskami. Co warte podkreślenia, Italia musiała wywalczyć sobie kwalifikację poprzez ranking FIVB. Polki i Amerykanki zabrały dla siebie bilety do Paryża podczas turnieju w Łodzi w ubiegłym roku.

Rozmowa z Kamilą Witkowską, środkową reprezentacji Polski

W gronie zawodniczek, które po raz pierwszy cieszą się z medalu Ligi Narodów jest Kamila Witkowska. Środkowa nie ukrywała w rozmowie z „Wprost” radości z sukcesu. Przez lata święciła triumfy na krajowym podwórku. Tym razem wraca z osiągnięciem rangi światowej.

Środkowa, która w minionym sezonie reprezentowała barwy ŁKS-u Commercecon Łódź opowiedziała także o szczególnej wygranej nad Turcją oraz niesłabnącej żądzy kolekcjonowania kolejnych wygranych. „Naszą kadrę budują jednak zwycięstwa” – mówi 32-latka.

Michał Winiarczyk, „Wprost”: Człowiek przyzwyczaja się do smaku sukcesu?

Kamila Witkowska: Myślę, że jak pokazują wcześniejsze lata i trener na to zwrócił uwagę – dużo trudniej jest udowodnić światu, że pierwszy sukces nie był przypadkowy. Powtórzenie wyniku jest trudniejszym zadaniem niż zdobycie go po raz pierwszy. Mam dużo doświadczenia z klubu, ale cieszę się, że wreszcie udało mi się zdobyć medal z kadrą. To moje pierwsze takie osiągnięcie w przeciwieństwie do części dziewczyn, które już rok temu doświadczyły tej przyjemności. Mam nadzieję, że to dobry prognostyk na przyszłość.

Czy ten medal sprawia, że niezależnie od wyniku na igrzyskach można uznać ten sezon za udany?

Myślę, że wszystkie reprezentacje, które zagrają na igrzyskach, szykują się właśnie pod tę imprezę. Widzieliśmy różne cykle przygotowań. Jedni nie przyjechali nie pierwszy turniej VNL podstawowym składem. Inni ciągle rotowali, zarządzając obciążeniem, a jeszcze inni grali głównie pierwszym składem. Każdy szkoleniowiec chciał sprawdzić zespół pod kątem igrzysk. Myślę, że na realną ocenę sezonu przyjdzie czas dopiero po najważniejszym turnieju w Paryżu.

Patrząc przez pryzmat Włoszek można dostrzec różnice w ekipach na przestrzeni całej Ligi Narodów Czy zwracając uwagę na rozegrane mecze bierzecie pod uwagę skład, jaki występował naprzeciwko was?

Na pewno czuliśmy dużą różnicę, gdy naprzeciwko nas stał zespół w optymalnym składzie, a nie drużyna stworzona z młodych, niedoświadczonych siatkarek. Naszą kadrę budują jednak zwycięstwa – bez znaczenia, kto stoi po drugiej stronie boiska. Wiadomo, że wygrane z Brazylią czy Turcją mają dodatkowy smaczek, ale potrzebujemy każdych triumfów. To buduje naszą pewność siebie.

Zwycięstwo z Turcją patrząc na doświadczenia z przeszłości miało specjalne znaczenie?

Chyba ta wygrana smakowała najbardziej, choć… rewanż na Brazylijkach nie był gorszy (śmiech). Turczynki zawsze pokazywały swoją dominację. To trudny przeciwnik, który znajduje się nad nami w rankingu FIVB, więc to zwycięstwo naprawdę sporo znaczyło. Dodatkowo nie dałyśmy się wciągnąć w żadne pozasportowe gry.

Czy przez najbliższe dni wolnego dasz radę odciąć się od myśli dotyczycących kadry? Jak w ogóle zapatrujesz się na najbliższe tygodnie?

Nie mamy jeszcze dokładnych planów. Wiem tylko, że za kilka dni widzimy się w Szczyrku, ale nie wiadomo w jakim składzie (śmiech). Póki co cieszymy się tą chwilą z Bangkoku. Mówiąc poważnie – każdy ma z tyłu głowy to, co się będzie działo dalej. Każda z nas marzy o występie na igrzyskach. Od siebie mogę powiedzieć, że nie składam broni. Będę walczyć o ten cel, ale spodziewam się trudnej, ale sportowej rywalizacji. Na kogo trener postawi, to już jego decyzja.

Udział
Exit mobile version