Katastrofa na oczach Adama Małysza. Taka jest przyszłość skoków w Polsce? – Skoki narciarskie – Sport Wprost


Skocznia w Lubawce powstała jeszcze „za Niemca”, w miejscowości Ullersdorf, aktualnie polskich Ulanowicach. To obecnie dzielnica Lubawki, gdzie mieści się najstarsza skocznia w kraju. Dokładnie na północnym stoku Kruczej Skały, jednego ze wzniesień w Sudetach.

Skocznia w Lubawce już umarła. Co na to prezes Adam Małysz?


W listopadzie 1924 roku przecięto wstęgę i zaczęto skakać. Skocznia była na tyle funkcjonalna, że służyła m.in. jako obiekt przygotowawczy do igrzysk olimpijskich w Garmisch-Partenkirchen w 1936 roku. Otwieranych przez samego Adolfa Hitlera.


Przebudowa w latach 80. spowodowała, że z punkt konstrukcyjny ostatecznie zakotwiczył na 85. metrze. Kolega renowacja to już rok 2016, kiedy wstęgę przecinał sam Wojciech Fortuna – mistrz olimpijski z ZIO 1972 w Sapporo.


I choć skakali tu właściwie wszyscy najwięksi, w czasach swoich początków karier – choćby Kamil Stoch, Dawid Kubacki – to od rzeczonego 2016 roku, nie wydarzyło się w Lubawce absolutnie nic. Nic związanego ze skokami narciarskimi. A szeroko opisana historia, którą zresztą sam szeroko podejmowałem przed czterema laty, obecnie jest coraz bardziej… zarośnięta, właściwie pozostawiając obiekt w kompletnej beznadziei.


Z Lubawką rękę podać sobie może zresztą również inny dolnośląski obiekt, w Karpaczu. Zamiast prób reaktywacji Dolnego Śląska, rozszerzenia niezwykle wąskiej liczby miejsc do skakania w Polsce, wydaje się, że jest tylko gorzej. Co zresztą widać wyjątkowo dobrze w materiale autorstwa Michała Chmielewskiego dla TVP Sport.


Co na to prezes Polskiego Związku Narciarskiego Adam Małysz?

– Największy problem polega na tym, że związek nie zbuduje tam ośrodka. My możemy wspierać, pomagać, ale to zawsze w samorządzie lub środowisku lokalnym musi znaleźć się grupa lub osoba, która będzie mieć moc sprawczą. Która zobaczy sens w rozwoju tego sportu. A to nie jest proste. Dolny Śląsk jako region miał olbrzymie tradycje i wiemy, że strata tej lokalizacji – Lubawki czy Karpacza – jest bolesna choćby dla dopływu potencjalnych talentów. Bo te tam na pewno są, tylko że nie ma jak ich odkryć. To bardzo boli – przyznał Małysz w rozmowie dla TVP Sport.


Rekordzistą skoczni w Lubawce jest Jakub Kot, który w 2010 roku skoczył 96 metrów. Czyli aktualnie… ekspert skoków narciarskich, współpracujący z Eurosportem.


Ciekawostki ciekawostkami, ale zamiast „polskiego Lillehammer”, jak szumnie określano Lubawkę i jej ambicje, obecnie to przygraniczne miasteczko może i znane jest z posiadania historycznej skoczni, ale jest to obiekt martwy.


A przyszłoroczny „jubileusz” dziesięciolecia od hucznego otwarcia (z Fortuną na pokładzie) i brakiem jakiegokolwiek skoku, powinien odbić się czkawką w środowisku polskich skoków narciarskich. Ciągle bowiem lepsza taka czkawka niż brak jakiejkolwiek reakcji. A pomimo wyraźnego regresu dyscypliny w kraju, nadal można coś zrobić.

Udział
Exit mobile version