Śledztwo ws. upadku konia w drodze na Morskie Oko: Sprawę prowadzi Prokuratura Rejonowa w Opatowie. Według doniesień Wirtualnej Polski do tej pory przesłuchano świadków zdarzenia, w tym właściciela konia i fiakra, który uderzył zwierzę oraz zgromadzono dokumentację weterynaryjną. Jak przekazał prok. Rafał Kobiec, obecnie nie ma podstaw do postawienia komukolwiek zarzutów, ponieważ koń Lizus nie odniósł obrażeń po uderzeniu i był w bardzo dobrej kondycji fizycznej.

Kontynuacja śledztwa: Prokuratura powołała biegłego z zakresu medycyny weterynaryjnej. Oceni on, czy „uderzenie leżącego konia w nozdrza sprawiło mu uzasadniony ból i jakiego stopnia”, „czy tego rodzaju zachowanie jest dopuszczalną formą ocucenia konia”, a także czy zachowanie fiakra można uznać za znęcanie się nad zwierzętami.

Zobacz wideo Joński zbulwersowany incydentem na drodze do Morskiego Oka

Dlaczego koń Lizusem upadł?: Zdaniem właściciela zaprzęgu koń upadł w maju bieżącego roku z powodu przypadkowego nadepnięcia na kamień. Z kolei jego kolega, który uderzył konia, zeznał, że zrobił to „wyłącznie w celu ocucenia go ze stanu chwilowego zamroczenia”. – Według niego to sprawdzony i stosowany sposób w tego rodzaju sytuacjach – poinformował Wp.pl prokurator Rafał Kobiec.

Wypadki w drodze na Morskie Oko: Fundacja Viva, która nagłośniła sprawę upadku konia, informowała, że podobnych przypadków jest więcej. Jak przekazano, 18 czerwca zwierzęta oczekujące na kurs z Morskiego Oka spłoszyły się i pobiegły w dół trasy. „Kilkaset metrów dalej uderzyły w bariery okalające drogę. Jeden z koni w stanie ciężkim podobno miał trafić do ubojni” – informowano.

Więcej informacji na temat upadku konia znajduje się w artykule: „Koń przewrócił się na trasie do Morskiego Oka. Jest reakcja ministerstwa”.

Źródła: Wirtualna Polska, Viva

Udział
Exit mobile version