Rząd Malezji, której ponad 50 proc. ludności stanowią muzułmanie, opowiada się za ustanowieniem niepodległego państwa Palestyna. Sam premier Anwar Ibrahim zapewniał w przeszłości, że utrzymuje dobre stosunki z fundamentalistycznym Hamasem, ale nie ma żadnych związków z działalnością wojskową i terrorystyczną organizacji.
Po śmierci Ismaila Haniyeha Ibrahim zamieścił w środę na Facebooku nagranie rozmowy telefonicznej z przedstawicielem Hamasu. Premier złożył kondolencje w związku ze śmiercią lidera organizacji. Wkrótce potem materiał zniknął z platformy społecznościowej. Nie z woli premiera.
„Niech to będzie jasna i jednoznaczna wiadomość dla Mety: Zaprzestań tego pokazu tchórzostwa” – napisał Anwar Ibrahim w kolejnym wpisie na Facebooku, komentując sprawę.
W związku z usunięciem nagrania interweniował minister komunikacji Malezji Fahmi Fadzil i zażądał od Mety wyjaśnień. Jednocześnie zwrócił uwagę, że nie wiadomo, czy treść została usunięta automatycznie przez algorytm, czy ręcznie, po złożeniu skarg przez użytkowników serwisu.
Agencja Reutera informuje, że Meta nie odpowiedziała od razu na prośbę o komentarz.
„Meta uznała Hamas, palestyński ruch islamistyczny, który rządzi Gazą, za 'niebezpieczną organizację’ i zakazuje treści wychwalających tę grupę. Wykorzystuje również połączenie automatycznego wykrywania i weryfikacji przez człowieka w celu usunięcia lub oznaczenia treści” – przypomina agencja.
To nie pierwsze „starcie” malezyjskiego premiera z cyfrowym gigantem. W maju platforma usunęła nagranie, na którym Anwar Ibrahim występował… ze zmarłym Imailem Hanijjem. Wówczas Meta przywróciła nagranie, tłumacząc to „błędem” systemu.
Firma zapewniała wówczas, że zarzuty o celowym ograniczaniu treści wspierających państwo palestyńskie „nie są prawdziwe”.
Donald Trump oskarża Metę i Google’a
Przypomnijmy, że w środę Donald Trump oskarżył Metę i Google o cenzurę informacji dotyczących zamachu na swoje życie. Wyszukiwarki cyfrowych gigantów miały celowo ukrywać wiadomości i zdjęcia o wydarzeniach z Butler. Były prezydent uznał to za „fałszerstwo wyborcze”.
Rzecznik Mety przyznał, że system zastosował „nieprawidłowy mechanizm weryfikacji treści”. Z kolei przedstawiciel Google’a twierdził, że problemy mogą wynikać z zabezpieczeń wyszukiwarki i ukrywania tematów o „przemocy politycznej”.