Jeremy Renner, aktor znany z występu w „Avengers” i innych filmach z serii Marvela, trafił do szpitala w wyniku wypadku podczas odśnieżania – poinformował rzecznik gwiazdora. Stan Rennera określił jako „krytyczny, ale stabilny”. Szczegóły dotyczące zdarzenia nie zostały na razie podane.
– Możemy potwierdzić, że Jeremy jest w stanie krytycznym, ale stabilnym. Ma obrażenia powstałe w wyniku związanego z pogodą wypadku w trakcie odśnieżania – przekazał rzecznik aktora w rozmowie z „Hollywood Reporter”, dodając, że do zdarzenia doszło 1 stycznia w godzinach porannych (czasu lokalnego).
Nie wiadomo, gdzie wypadek miał miejsce. Jak informuje ABC News, Renner jest właścicielem rancza nad jeziorem Tahoe w górach Sierra Nevada w Kalifornii. W sylwestra w tym regionie wystąpiły kolejne śnieżyce, więc bardzo prawdopodobne, że to tam doszło do zdarzenia.
W połowie grudnia aktor opublikował w mediach społecznościowych zdjęcie zaśnieżonego samochodu, z opisu wynikało, że wykonał je właśnie w okolicach jeziora Tahoe. Z kolei pod koniec listopada na instagramowym profilu Rennera pojawiło się nagranie, na którym widać driftujący na śniegu samochód terenowy, prowadzony prawdopodobnie przez niego samego.
Kim jest Jeremy Renner?
51-letni Jeremy Renner jest znany przede wszystkim jako odtwórca roli łucznika Hawkeye’a, czyli Clinta Bartona, z serii Marvela. Wcielał się w niego w filmach takich jak „Avengers”, „Avengers: Czas Ultrona”, „Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów”, „Thor” czy „Avengers: Koniec gry”. Jesienią na platformie Disney+ pojawił się poświęcony tej postaci miniserial „Hawkeye”.
Amerykański aktor dwukrotnie był nominowany do Oscara. Pierwszą nominację otrzymał w 2009 roku za występ w filmie „W pułapce wojny”, drugą – rok później, za rolę drugoplanową w „Mieście złodziei”. W swoim dorobku aktorskim Renner ma też występy w wielu innych produkcjach, m.in. „Mission: Impossible – Ghost Protocol” Brada Birda, „American Hustle” czy komedii „Berek”.
Atak zimy w USA
Pod koniec grudnia duża część Stanów Zjednoczonych została sparaliżowana przez śnieżyce, których kulminacja nadeszła w okolicach świątecznego weekendu. Arktyczne mrozy i rozległy front burzowy przez kilka dni rozciągały się nad większością obszaru Ameryki. Najbardziej ucierpiał region Buffalo, leżący na skraju jeziora Erie w pobliżu granicy z Kanadą. Według NBC News, w całym USA z powodu burz śnieżnych śmierć poniosło przynajmniej 60 osób. Teraz temperatury rosną w szybkim tempie, a synoptycy obawiają się gwałtownej odwilży. W niektórych stanach już pojawiają się podtopienia.
ZOBACZ TEŻ: Wigilia w zasypanym samochodzie z czwórką dzieci. Pomoc nie nadeszła przez 11 godzin
ABC News, „Hollywood Reporter”, Sky News
Źródło zdjęcia głównego: Tinseltown / Shutterstock