Lucynę Kornobys poznałem w trudnym czasie właściwie dla każdej i każdego, bo był to okres pandemii COVID-19. Podjęto wówczas decyzję, która wydawała się być wręcz niemożliwa do podjęcia. Aż do momentu, w którym praktycznie zamknięto cały świat w obawie przed rozprzestrzeniającym się koronawirusem. Igrzyska olimpijskie w Tokio po prostu się nie odbyły w pierwotnym terminie. Imprezę w stolicy Japonii ostatecznie przełożono o rok, z 2020 na 2021. Podobny los spotkał rodzinę paraolimpijską.
Na swoją drugą szansę na igrzyskach czekała również wicemistrzyni w pchnięciu kulą z 2016 roku, wywodząca się z Dolnego Śląska, Lucyna Kornobys. Ostatecznie w Tokio powtórzyła swój sukces, dokładając drugie srebro do kolekcji. A trzy lata później, ponownie chce spełnić swoje olimpijskie marzenie. Po cichu licząc nawet na złoto, jak każdy sportowiec, który chciałby usłyszeć na igrzyskach Mazurka Dąbrowskiego po swoim występie na igrzyskach.
Lucyna Kornobys, czyli wojowniczka wbrew swojej historii
W przypadku rywalizacji paraolimpijczyków, równolegle z wynikiem sportowym, istotna jest ta codzienna, najczęściej niełatwa historia. Dwukrotna wicemistrzyni ma 46 lat i jeździ na wózku inwalidzkim. Ale nie zawsze tak było w jej życiu.
– Przyzwyczaiłam się. Jestem niepełnosprawną już ponad dwie dekady. Miałam piętnaście lat, wywodziłam się z domu dziecka. Jeżdżąc na nartach naciągnęłam sobie ścięgna, lekko zwichnęłam też kolano. Następnego dnia pojechałam na stok raz jeszcze i wtedy wpadł na mnie facet. To miał być mój ostatni zjazd z góry w Kaczorowie, niedaleko Jeleniej Góry. Od tego się zaczęło… Zbagatelizowałam tamten wypadek. Nawet przez głowę mi nie przeszło, że takie zaniedbanie może doprowadzić do tego, że wyląduję potem na wózku – opowiadała Kornobys w naszej rozmowie, wówczas opublikowanej na łamach TVP Sport.
To jednak nie wszystko.
– Mam jeszcze przed oczami szczególny moment… Przed ostatnią operacją w 2002 roku rehabilitant w Kamiennej Górze powiedział do mnie: – Szykuj sobie wózek, bo nie będziesz w stanie chodzić o kulach. Nie chciałam w to uwierzyć i odpowiedziałam: – Będę się czołgać, a na wózek nie wsiądę! Życie szybko zweryfikowało te słowa. Druga migawka jest z 2003 roku. Przejście kolejowe w Jeleniej Górze. To był okres jesienno-zimowy, upadłam na samym środku. Ręce były zbyt słabe i nie byłam w stanie się podnieść. Pomyślałam sobie, leżąc bezsilna, że niech się dzieje, co chce… Może pociąg nadjedzie i będzie po kłopocie – nie ukrywała emocji, wspominając tamten, bardzo trudny czas.
Nauczyła się jednak funkcjonować w nowym świecie. Zawzięła się, stawiając na sport. Początki to siatkówka na siedząco, w Starcie Wrocław. Następnie przyszedł czas na wyzwania lekkoatletyczne: pchnięcie kulą, rzut oszczepem i dyskiem. Co najważniejsze, nie prosząc o litość, współczucie, czy ułatwianie czegokolwiek w życiu. Wręcz przeciwnie, jadąc często pod prąd, w kierunku sensu funkcjonowania na nowo.
Przeciążenia wywołane codzienną jazdą na wózku, po kilkanaście godzin, sprawiły, że po igrzyskach w Tokio, Kornobys poddała się operacji barku. Jego ból nie pozwalał jej spać przed startem w stolicy Japonii. Ale zacisnęła zęby. Przed paraolimpijskim wyzwaniem w Paryżu Polka wie już jednak, że operacja dała ulgę, ale też pewne ograniczenia.
– Po operacji barku w 2021 roku bark niestety już nie funkcjonuje tak, jak wcześniej. Musiałam przez to też trochę zmienić technikę. Pcham teraz bardziej na wprost, co też zabiera około 20-30 centymetrów z odległości pchnięcia. Dlaczego? Bardzo mocno się przypinamy i poprzednia pozycja rzutowa, wywoływała ogromny ból w kręgosłupie. Odzywały się przepukliny, nie byłam w stanie później normalnie funkcjonować. Obrazowo rzecz ujmując, my się szarpiemy przy pchnięciach. Przy każdym skręcie tułowia było jeszcze bardziej boleśnie, dlatego teraz pcham na wprost – przyznała w rozmowie dla Wprost.pl Kornobys.
W 2016 roku Polka wywalczyła srebro z pchnięciem na odległość równo 8 metrów. Pięć lat później w Tokio Kornobys najdalej posłała kulę z wynikiem 8,60.
Teraz, jak sama przyznaje, realne wydaje się być powtórzenie tego rezultatu, bądź blisko jego granic. I spoglądanie, co zrobi rewelacyjna mistrzyni paraolimpijska z Chin, Lijuan Zou. Która teoretycznie wydaje się nie do ogrania, ale sport nie takie historie już widział.
– Jeszcze pół roku temu żadna z rywalek nie pchała powyżej ośmiu metrów. Zobaczymy, co wydarzy się w Paryżu. Jestem dobrej myśli. Mam te ograniczenia związane z barkiem po operacji. Z tego też względu zrezygnowałam z trenowania i startów w rzucie oszczepem, co kiedyś było moją drugą, ważną rywalizacją. Cóż, wychodzą z założenia, że jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma – z uśmiechem dodaje Kornobys.
Oto chorąża reprezentacji Polski na igrzyskach paraolimpijskich!
Trzecie igrzyska w karierze, dwa olimpijskie medale w dorobku. Do tego worek krążków z innych, międzynarodowych i krajowych imprez. Kornobys to ważna postać dla polskiego ruchu paraolimpijskiego.
Dość przypomnieć, że podczas Plebiscytu „Przeglądu Sportowego” (2020) odbierała nagrodę z rąk Tomasza Majewskiego, wyróżnienie w kategorii „Sport bez barier”.
W stolicy Francji Kornobys czeka kolejne wyróżnienie. Będzie bowiem chorążą reprezentacji Polski, w duecie z lekkoatletą Maciejem Lepiato.
– Od igrzysk w Tokio zrobili tak, że kobieta i mężczyzna niosą flagę swojego kraju. Fajnie, że tak się stało. Przyznam szczerze, że wstępnie miałam się nie wybierać na ceremonię otwarcia igrzysk. No ale jeśli zostałam powołana na chorążą, to z przyjemnością zmieniłam plany (śmiech). To ogromne wyróżnienie, myślę, że dla każdego, kto dostąpił tego zaszczytu. Człowiek staje się takim trochę kapitanem reprezentacji. To duża odpowiedzialność, ale przede wszystkim duma. Trudno to nawet opisać słowami. Już sam fakt orzełka na piersi wiele znaczy, możliwość reprezentowania barw narodowych. A co dopiero trzymanie flagi na najważniejszej sportowej imprezie życia – mówi z dumą.
Paradoksalnie, choć jej start w pchnięciu kulą przypada już na 3 września, póki co Polka nieco z przymrużeniem oka przyznaje, że… nie ma zbyt wiele czasu na myślenie o igrzyskach w stu procentach.
– Atmosfera zbliżających się igrzysk faktycznie się udziela. Przyznam, że człowiek chciałby być już tam na miejscu, w Paryżu. Chociażby dlatego, żeby odpocząć już od wszystkiego innego i się zająć, bądź skupić już tylko na samym starcie olimpijskim. Wiadomo, jak to w domu, zawsze jest coś do zrobienia, a wyjeżdżam przecież aż na dwa tygodnie. Dodatkowo mam jeszcze trochę obowiązków związanych z funkcją radnej miejskiej w Jeleniej Górze, trafiają się też wywiady. Spojrzałam ostatnio na zegarek, który około godziny trzynastej pokazał, że mam za duży poziom stresu. Więc czas zwolnić, żeby z uśmiechem podejść do igrzysk (śmiech) – zauważa Kornobys.
Kulomiotka w Paryżu będzie funkcjonować na dobre od soboty (tj. 24 sierpnia). Wtedy na dobre będzie można odłożyć obowiązki domowe czy ważne zadania związane z debiutancką kadencją w roli radnej miejskiej Jeleniej Góry.
Kornobys o starcie w Paryżu: „Niepełnosprawności odgrywają kluczową rolę”
Czego można się spodziewać po występie reprezentacji Polski w paraolimpijskiej rywalizacji w Paryżu?
– Trudno jest mi powiedzieć. O ile lekkoatletycznie mam rozeznanie, to w innych dyscyplinach już niekoniecznie. I mam tu na myśli rezultaty światowe, bo to właśnie w takim zderzeniu dochodzi do weryfikacji tego, z czym przyjeżdża polska reprezentacja olimpijska. Wolałabym nie dywagować, ile dokładnie będzie tych polskich medali na igrzyskach paraolimpijskich w Paryżu. Na pewno robi się coraz bardziej zawodowo. Pamiętam, że w 2023 roku kolega z pchnięcia kulą osiągnął na mistrzostwach świata wynik na poziomie 14,30 m. To dawało wówczas okolice podium. W tym roku, spoglądając na osiągane przez panów wyniki na świecie, może nie dać wejścia do czołowej ósemki. Zawodnicy pchają już pod 16 metrów – zauważa Kornobys.
Dodatkowo zauważa bardzo istotną kwestię. O której zdecydowanie należy pamiętać.
– Pamiętajmy, że w rywalizacji paraolimpijskiej nasze niepełnosprawności odgrywają kluczową rolę. Załamanie pogody, gorsze samopoczucie, problemy z organizmem. Dodatkowo kluczowe jest przygotowanie mentalne. Naprawdę składa się mnóstwo elementów, które albo dadzą nam mnóstwo radości, albo równie duże rozczarowanie […] Życzę każdemu sportowcowi, który się zakwalifikował i jedzie na igrzyska, żeby przede wszystkim wystartował, jak najlepiej potrafi. Nie wyobrażam sobie, że ktoś jedzie i byle jak startuje. Nie ma takiego sportowca. Przynajmniej ja sobie nie potrafię wyobrazić takiej sytuacji. Nikt nie jedzie do Paryża na wycieczkę, jak niektórzy komentują. Po prostu nie każdy może osiągnąć to podium, zdobyć medal paraolimpijski – kwituje Polka.
Za swoimi plecami Kornobys będzie miała wsparcie rodziny. Po raz pierwszy w wydaniu zawodów międzynarodowych. Po igrzyskach daleko od ojczyzny, najpierw w Rio de Janeiro, a następnie Tokio, teraz perspektywa pozostania na Starym Kontynencie, brzmi bardzo dobrze. Co z pewnością będzie dodatkową motywacją.
– Dla mnie to jest ogromna frajda i bardzo się z tego cieszę. Jeśli igrzyska są w Europie, rodzina może sobie pozwolić na taki wyjazd. Jak było daleko, to niestety, sama odległość powodowała, że nie było większych szans na taką wyprawę olimpijską i wspieranie mnie na miejscu przez siostrę i szwagra. Bardzo się z tego cieszę. Nie wiem, czy to nie będą moje ostatnie igrzyska. Chciałabym dotrwać do Los Angeles, ale zobaczymy, czy moje zdrowie na to pozwoli. To okaże się z czasem – zakończyła polska paraolimpijka.
Igrzyska Paraolimpijskie w Paryżu. Kiedy rozpoczęcie imprezy?
Najważniejsze sportowe wydarzenie dla ruchu paraolimpijskiego zaplanowano od 28 sierpnia do 8 września. Łącznie weźmie w nich udział ponad 4000 sportowczyń i sportowców z całego świata. Do zgarnięcia będzie aż 549 kompletów medali paraolimpijskich. Co do polskiej reprezentacji, będzie liczyć łącznie 84 osoby, 41 kobiet oraz 43 mężczyzn. Polki i Polacy wystąpią w aż 15 z 22 dyscyplin.
Na poprzednich igrzyskach paraolimpijskich Polska zdobyła łącznie 24 medale. Siedem złotych, sześć srebrnych i jedenaście brązowych. Dało to 17 miejsce w klasyfikacji medalowej. Liczą od pierwszego występu Polski na igrzyskach paraolimpijskich, w 1972 roku, biało-czerwoni (zliczając letnie i zimowe starty) mają łącznie 798 medali. W Paryżu należy się zatem spodziewać, że pęknie okrągłe, jubileuszowe 800 krążków dla Polski.