Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost”: Przez trzy kadencje zasiadał pan wspólnie z Ryszardem Czarneckim w Parlamencie Europejskim. Znacie się doskonale. Zaskoczyła pana lista zarzutów stawianych politykowi przez prokuraturę? Chodzi już nie tylko o wyłudzanie „kilometrówek” z Brukseli, ale płatną protekcję na prywatnej uczelni Collegium Humanum.
Prof. Ryszard Legutko: Zaskoczyła mnie osoba, natomiast nie dziwiło samo działanie. Od kilku miesięcy trwa masowe polowanie na opozycję.
A jednak partia nie wspiera Ryszarda Czarneckiego. Został zawieszony w prawach członka.
Decyzja partyjna jest konsekwentna. Zawsze, jeśli politykowi PiS stawiane są zarzuty, czy istnieje podejrzenie, że coś złego zrobił, zostaje zawieszony. Jak wszystko się wyjaśni – zostanie przywrócony. Tyle. Taka zasada obowiązuje w PiS.
Konkretnego przypadku nie chcę jednak komentować.
Kto powinien zostać kandydatem PiS na prezydenta? Ma pan swojego faworyta?
Nie mam. Ale szczycę się tym, że byłem pierwszym, który wymienił Andrzeja Dudę jako potencjalnego kandydata na prezydenta Polski.
Jakie argumenty przemawiały „za”?
Pracowaliśmy razem u prezydenta Lecha Kaczyńskiego i wiedziałem, że będzie idealnie odróżniał się od Bronisława Komorowskiego, kandydata drugiej strony.
Czyli to był klucz? Musiał być inny? A w czym?