„Gazeta Wyborcza” dotarła do szczegółów toczącego się śledztwa w sprawie rosyjskiej dywersji. Od trzech miesięcy sprawą zajmuje się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, współpracując ze specjalistami w ściganiu rosyjskich szpiegów i dywersantów z mazowieckiego wydziału Prokuratury Krajowej. 

Jednym z najgroźniejszych sabotaży miały być paczki z łatwopalnymi substancjami, które nadane w Wilnie miały trafić na pokład samolotów. Mimo szczegółowych kontroli na lotniskach pracownikom nie udało się odkryć niebezpieczeństwa. 

Rosyjska dywersja w Europie. „To najgroźniejszy przykład”

„Nie odkryli zapalnika czasowego ukrytego w poduszce oraz łatwopalnej substancji w kosmetykach” – informuje gazeta. Jedna z paczek miała spowodować pożar w bazie firmy transportowej w Jabłonowie pod Warszawą, gdzie spłonęła naczepa tira. Druga eksplodowała na lotnisku w Lipsku

Szczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, że paczka zapaliła się na ziemi, a nie podczas lotu – mówił Thomas Haldenwang, szef niemieckiego Urzędu Ochrony Konstytucji – organu odpowiedzialnego za ochronę porządku konstytucyjnego i monitorowanie zagrożeń dla bezpieczeństwa państwa, w tym terroryzmu, ekstremizmu i szpiegostwa. 

Do katastrofy nie doszło z powodu opóźnionych lotów

„To najgroźniejszy ujawniony w Polsce przykład rosyjskiej dywersji. Rosyjski sabotaż wszedł w nową fazę. Mówimy już nie o podpalaniu sklepów czy fabryk, ale o sprowadzeniu ryzyka katastrofy lotniczej” – podkreślają informatorzy gazety. 

W odpowiedzi na te zdarzenia polscy śledczy ściśle współpracują z odpowiednikami z Litwy, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Rozważane jest utworzenie międzynarodowego zespołu śledczego, co podkreśla powagę sytuacji i konieczność skoordynowanego działania.

Wzmożony ruch rosyjskich szpiegów. Niepokój w Niemczech

O tym, że szpiedzy pracujący dla Federacji Rosyjskiej wzmożyli swoje działania wywiadowcze na terenie Niemiec, mówiła niedawno szefowa kontrwywiadu wojskowego Niemiec (MAD) Martina Rosenberg. Jak podkreśliła, zagraniczny wywiad skupia się na Bundeswehrze. 

Zdaniem Rosenberg dziania te mogą mieć na celu „zbadanie niemieckich dostaw broni do Ukrainy, projektów szkoleniowych lub zbrojeniowych, czy też wywołanie poczucia niepewności poprzez akty sabotażu”. 

Dodała też, że służba kontrwywiadu wojskowego potrzebuje więcej uprawnień m.in. po to, aby monitorować rozmieszczenie niemieckiej brygady na Litwie oraz móc „chronić rodziny członków Bundeswehry podczas ich pobytu w państwie NATO”.

Udział
Exit mobile version