Na temat wielce wymownych wydarzeń na plaży w pobliżu miasta Zhanijang na południu Chin pisaliśmy już na początku tygodnia. Pojawiły się tam trzy nowe i bardzo specjalistyczne barki połączone mostami zwodzonymi, tworzące pomost sięgający około 800 metrów w morze.
Kilka dni później dostrzeżono kręcący się w pobliżu brakujący element układanki, cywilny prom ro-ro. Zbudowany w 2017 roku „Chang Le Gong Zhu” należy do firmy COSCO Shipping. Na zdjęciach satelitarnych i stronach śledzących ruch statków cywilnych dostrzegł go amerykański analityk Tom Shugart. Jednostka w czwartek dopłynęła do miejsca, gdzie najpewniej kończy się pomost złożony z barek, zatrzymała się tam na około dwie godziny, po czym odeszła nieco dalej w morze i rzuciła kotwicę. Na zakupionych przez analityka zdjęciach satelitarnych z czwartku widać prom stojący kilka kilometrów od brzegu i trzy rozłączone barki bliżej plaży.
W tym miejscu nie ma żadnego portu, do którego statek mógłby chcieć zawinąć. Co więcej, już wcześniej brał on udział w ćwiczeniach chińskiego wojska. Wniosek może być tylko jeden. Chińczycy właśnie na dobre rozpoczynają testy swojego nowego ważnego narzędzia do inwazji na Tajwan.
Pięć lat od wstępnych patentów
Ogólnie zastosowanie tych jednostek opisaliśmy w poprzednim tekście. W skrócie: są idealnym narzędziem do budowy prowizorycznych przystani w miejscach, gdzie nie ma żadnej infrastruktury. Umożliwiają sprawny wyładunek znacznych ilości pojazdów i ładunków z dużych statków cywilnych wprost na brzeg, oszczędzając wyspecjalizowane okręty desantowe floty na potrzeby trudniejszych zadań. To stara koncepcja, ale do tej pory nikt nie próbował jej realizować przy pomocy tak dużych i wyspecjalizowanych jednostek.
Okazuje się przy tym, że pokazane właśnie całemu światu barki są owocem projektu liczącego już około 5 lat. Choć ogólny program mający na celu stworzenie narzędzia tego rodzaju ma już dobrze ponad dwie dekady. Wynika tak z raportu opublikowanego w czwartek przez US Naval War College, czyli najważniejszej placówki naukowo-badawczej floty USA. Dokument przygotował wspomniany wcześniej Shugart wraz z byłym oficerem wywiadu US Navy J. Michaelem Dahmem. To bardzo kompleksowe opracowanie, które musiało być przygotowywane od dawna. Zawiera między innymi mnóstwo bardzo dobrej jakości zdjęć satelitarnych barek podczas budowy w chińskich stoczniach.
Autorzy raportu odszukali między innymi dwa chińskie wnioski patentowe z 2020 i 2021 roku złożone przez spółki wchodzące w skład państwowego konglomeratu stoczniowego CSSC (China State Shipbuilding Corporation). Jednej zajmującej się wytwarzaniem głównie różnego sprzętu inżynieryjnego dla wojska, takiego jak awaryjne mosty, pomosty i temu podobne. Drugiej budującej specjalistyczne jednostki dla morskiego przemysłu wiertniczego i stawiania farm wiatrowych. Oba zawierają charakterystyczne elementy (duże zwodzone pomosty dla barek i duże barki z pomostami osadzane na dnie), które najwyraźniej później połączono w jedno rozwiązanie. W ten sposób powstał projekt jednostek, które widzimy teraz podczas ćwiczeń.
Miejsce dla 5 dużych statków
Amerykanie określają je jako LPU (Landing platform utility – użytkowe platformy desantowe) typu Shuiqiao (po chińsku – wodny most). Mają trzy warianty oznaczone od ich długości numerami 110, 135 i 185. Po jednej z każdego rodzaju tworzą razem trzyelementowy zestaw, który wydaje się być podstawową formą ich używania. Do tej pory dostrzeżono budowę dwóch takich zestawów w stoczni na wyspie Longxue w pobliżu Kantonu. Pierwszy z nich można teraz oglądać przy plaży około 350 kilometrów na południowy zachód. Drugi jest jeszcze w trakcie budowy. Jak zauważają Amerykanie, to absolutnie nie oznacza, że Chińczycy mają zamiar poprzestać na dwóch zestawach. Są to jednostki nieposiadające skomplikowanego uzbrojenia czy elektroniki, więc przy możliwościach chińskiego cywilnego przemysłu stoczniowego dość łatwe i szybkie w budowie. Dwa pierwsze zestawy najpewniej będą służyć do testów, ćwiczeń i dopracowania konstrukcji. Potem w razie potrzeby może ruszyć produkcja masowa ulepszonego wariantu, kiedy tylko Pekin uzna, że już czas na ostatnie przygotowania. Budowa zestawu ma Chińczykom zajmować około pół roku.
Z analizy zdjęć satelitarnych wyszło Amerykanom, że zestaw barek Shuiqiao ma łącznie pięć miejsc, do których mogą przybić statki transportowe. Dwa do burt środkowej Shuiqiao 132 i trzy do burt oraz rufy ostatniej barki Shuiqiao 185. W teorii oznacza to więc znacznych rozmiarów prowizoryczną przystań. Jeden prom wielkości Chang Le Gong Zhu może swobodnie zabrać około setki różnych pojazdów i przy sprawnej organizacji wyładować je spokojnie w mniej niż godzinę. W ocenie Amerykanów wyładunek jednego batalionu zmechanizowanego (około 150 pojazdów i 500 ludzi) powinien zająć około 40 minut. Oznacza to, że w ciągu doby przez taką prowizoryczną przystań może się przetoczyć wiele tysięcy samochodów, ciężarówek i pojazdów opancerzonych.
Z analiz Amerykanów wynika też, że barki Shuiqiao nie muszą być rozstawiane przy plażach na względnie płytkiej wodzie. Zdjęcia satelitarne pozwoliły ocenić, że opuszczane z nich podpory umożliwiają ustawienie na głębokości od około 15 metrów (dla najmniejszej) do około 25 (dla dwóch większych). Istotną kwestią jest też ocena ich odporności na stan morza. Fale i wiatr to potężny przeciwnik tego rodzaju prowizorycznych pirsów. We wspomnianych patentach maksymalny stan morza pozwalający na bezpieczne rozstawienie całego zestawu określono na 3, czyli łagodny z falami sięgającymi 1,25 metra. Ostatecznie zbudowane barki są większe niż te opatentowane, więc mogą być odporniejsze. Jednak jak zauważają Amerykanie, przy większych falach dużym wyzwaniem byłoby bezpieczne cumowanie statków. Do sprawnego funkcjonowania takiego prowizorycznego pirsu potrzeba więc dobrej pogody.
Duży potencjał i duży cel
W swojej analizie Amerykanie wyrażają zdanie, że nowe barki są poważnym wzmocnieniem potencjału chińskiego wojska do przeprowadzenia desantu na Tajwan. W znacznej mierze rozwiązują jeden z podstawowych problemów Chińczyków, czyli brak odpowiedniej ilości okrętów desantowych do szybkiego dostarczenia tak zwanego drugiego rzutu sił. Pierwszy ma za zadanie uchwycić przyczółki i składa się głównie z wyspecjalizowanej piechoty morskiej oraz pełnoprawnych jednostek desantowych floty. Drugi rzut ma zadanie ruszyć z przyczółków w głąb lądu i składa się głównie z ciężej uzbrojonych oddziałów wojsk lądowych. Potem jeszcze trzeba dostarczać dla całości tych sił tysiące ton zaopatrzenia dziennie. To kolejny problem, który może być w znacznej mierze rozwiązany przez barki.
Prowizoryczne pirsy stwarzają jednak pewne problemy. Po pierwsze, stanowią duże i wrażliwe cele. Barki są zbudowane na modłę cywilną i nie widać na nich uzbrojenia, ani miejsc na jego montaż. Z natury swoich rozmiarów i funkcji doprowadzą do skupienia w jednym miejscu wielu statków, mas ludzi, sprzętu i zaopatrzenia. Wszystko to stworzy bardzo atrakcyjny i zarazem wrażliwy cel, wymagający silnej ochrony. Po drugie, znaczne rozmiary prowizorycznego pirsu i jego przepustowość, stworzą problem w postaci konieczności szybkiego wyprowadzenie znacznych mas wyładowanego wojska w głąb lądu. Zwłaszcza w realiach Tajwanu, którego zachodnie wybrzeże jest pełne podmokłych terenów.
W ocenie Amerykanów budowa barek i ich wprowadzenie do służby istotnie przybliżą Chiny do osiągnięcia gotowości do przeprowadzenia inwazji na Tajwan, która według wywiadu USA została wyznaczona na rok 2027. Nie jako pewną datę inwazji, ale posiadania wiarygodnego potencjału jej realizacji. Chińczycy twierdzą, że to głupota i nikt takiej daty nie wyznaczył.
Tu link do raportu Amerykanów. Dużo w nim zdjęć satelitarnych i bardziej szczegółowych danych.