
Nie jest jasne, w jaki sposób Niemcy mogłyby zaangażować się w europejską inicjatywę sił pokojowych do monitorowania przyszłego zawieszenia broni w Ukrainie. W wywiadzie dla telewizji publicznej ZDF kanclerz Friedrich Merz pozostawił otwartą kwestię udziału Bundeswehry w takiej operacji. Merz ostudził także nadzieje na szybkie zawarcie pokoju. Szanse na porozumienie UE w sprawie wykorzystania zamrożonych rosyjskich aktywów ocenił jako „pięćdziesiąt na pięćdziesiąt”.
Na pytanie, czy Bundeswehra weźmie udział w ewentualnej misji, Merz udzielił wymijającej odpowiedzi. Powiedział, że do koalicji chętnych należą nie tylko państwa europejskie, ale także np. Kanadyjczycy, Australijczycy i inne kraje świata. Na stwierdzenie, że Władimir Putin odrzuca udział zagranicznych wojsk w Ukrainie, Merz odparł: – Putin powiedział „niet” dla wielu spraw, ale w pewnym momencie będzie musiał powiedzieć „tak”, jeśli chodzi o zakończenie tej wojny. Mówimy teraz o okresie po zakończeniu wojny, a Ukraina potrzebuje ochrony właśnie na ten czas po wojnie.
Wymagana zgoda Bundestagu
Wcześniej również przywódcy klubów poselskich rządzących partii CDU/CSU i SPD pozostawili otwartą kwestię udziału Niemiec. Minister obrony Niemiec Boris Pistorius (z SPD) wypowiedział się ostrożnie na temat zadań ewentualnych europejskich sił pokojowych w Ukrainie. Dał on jasno do zrozumienia, że zasadniczo popiera tę propozycję, ale – jak podkreślił – wiele kwestii wciąż pozostaje otwartych. Wysłanie niemieckich żołnierzy do Ukrainy wymaga zgody Bundestagu. Dlatego też decydujące znaczenie ma stanowisko partii koalicyjnych CDU/CSU i SPD.
Europosłanka: udział Niemiec konieczny
Natomiast niemiecka europosłanka i przewodnicząca komisji ds. obrony UE, Marie-Agnes Strack-Zimmermann, w wywiadzie dla berlińskiego dziennika „Der Tagesspiegel” stwierdziła, że udział Niemiec w takiej inicjatywie jest konieczny. – Francja i Wielka Brytania są już gotowe. Do wczoraj rząd Niemiec milczał w tej sprawie. Ale oczywiście Niemcy muszą uczestniczyć w takich międzynarodowych siłach, aby chronić Ukrainę przed przyszłymi atakami – oceniła.
Zdaniem polityczki Europejczycy są w stanie ochraniać Ukrainę w czasie pokoju, jeśli w siłach pokojowych będzie uczestniczyć wiele krajów. Strack-Zimmermann pytana, czy w 2026 roku Bundeswehra wyśle swoich żołnierzy do Ukrainy, podkreśliła, że zaprowadzenie pokoju w Ukrainie będzie długim procesem i nie da się go zapewnić w kilka miesięcy. Mimo to „należy jak najszybciej rozbudować zdolności”.
Europa zdana na siebie
Europosłanka zakłada, że posłowie CDU/CSU, SPD oraz opozycyjni Zieloni zagłosowaliby w Bundestagu za udziałem niemieckich żołnierzy. – Pozostałe partie w Bundestagu tego nie zrobią. Zbyt wielu ich członków śpiewa tę samą pieśń co Władimir Putin. Ostatecznie jednak wszystko będzie zależało od tego, jak duża będzie presja dla polityki bezpieczeństwa – powiedziała Strack-Zimmermann dziennikowi.
Według niemieckiej europosłanki Europa nie powinna liczyć na duże zaangażowanie USA pod rządami obecnego prezydenta w sprawie Ukrainy. – W końcu my, Europejczycy, będziemy musieli chronić Ukrainę, bez odruchowego zwracania się o pomoc do Waszyngtonu, ponieważ widzimy, że tam prawie nikt nie dba już o Europę – przyznała.
Jakie gwarancje dla Ukrainy?
Marie-Agnes Strack-Zimmermann uważa, że Ukrainie można zapewnić gwarancje bezpieczeństwa odpowiadające art. 5 NATO – nawet bez członkostwa tego kraju w sojuszu. – Jeśli Ukraina nie może na razie zostać członkiem NATO – a tak to wygląda – to powinniśmy w Europie jednoznacznie dać do zrozumienia, że każdy atak na Ukrainę jest atakiem na nasz kontynent. Gdyby 29 europejskich państw członkowskich NATO jasno to powiedziało, byłaby to silna ochrona – stwierdziła w wywiadzie dla „Tagesspiegla”.
Materiał pochodzi z serwisu Deutsche Welle.
Czytaj także: Parlament Europejski za zakazem importu rosyjskiego gazu. Jeden Polak przeciw

