Po co w ogóle robić zdjęcia? Jedna z rozmówczyń Interii uważa, że „aby na starość nie polegać tylko na pamięci”. Społeczeństwo FOMO (ang. fear of missing out), które uwiecznia wszystko, aby na pewno nic mu nie umknęło, robi zdjęcia nawet jedzeniu. Jednak okazuje się, że mimo tych wysiłków i tak ucieka mu coś ważnego. 

W ostatnich dniach TikToka zalała fala wspomnień. Wszystko za sprawą piosenki Bad Bunny „DtFM”, która stała się tzw. viralem (w krótkim czasie zdobyła dużą popularność i szybko rozprzestrzeniła się w mediach), osiągając setki tysięcy wyświetleń. Jej główny wers brzmi „powinienem był zrobić więcej zdjęć„.  

Użytkownicy zaczęli montować filmiki do tej piosenki, pokazując na nich nie tylko piękne kadry z wakacji, ale i najbliższych, w tym szczególnie dziadków, albo ukochanych pupili, którzy odeszli. Niektórzy zaczęli pytać, dlaczego to właśnie z bliskimi mają najmniej zdjęć. Okazuje się, że nauka ma na to pewną teorię. 

„DtFM” stał się viralem. Pokolenie Z komentuje: Moi rodzice naprawdę chwytali momenty

– Rodzinę ma się od zawsze, więc mamy poczucie, że po co robić zdjęcia, skoro widzimy się z nimi codziennie. Dopiero później, jak jesteśmy starsi, dociera do nas, że „w zasadzie nie mam żadnych zdjęć z rodzicami z momentu, gdy byłam nastolatką” – powiedziała 24-letnia Paulina w rozmowie z Interią.  

– Ostatnio wywołałam 400 zdjęć z telefonu i dosłownie ani jedno nie było z moją mamą czy tatą, a z siostrą miałam pojedyncze. Gdy moi dziadkowie zmarli, zrozumiałam, że nie mam z nimi praktycznie żadnych zdjęć i to było trochę smutne – dodała.  

Z kolei inna rozmówczyni Interii stwierdziła, że jej pokolenie tzw. Zetek robi „za dużo zdjęć” i przez to tracą one na wyjątkowości, ostatecznie nie pokazując tych najcenniejszych momentów

– Robię za dużo niepotrzebnych zdjęć, a te chwile, które faktycznie chciałabym uchwycić, ciężko jest udokumentować, bo zwykle nie mam wtedy przy sobie telefonu. Mam wrażenie, że moi rodzice naprawdę chwytali momenty, a nie robili 10 bezsensownych zdjęć z jednej chwili – stwierdziła 22-letnia Pola. 

Naukowcy alarmują, że nie każde robienie zdjęć wychodzi nam na dobre. To w jaki sposób i ile zdjęć będziemy robić wpłynie na to, ile zapamiętamy z danego wydarzenia. W przypadku robienia wielu zdjęć okazuje się, że nasza pamięć może zadziałać bardzo wybiórczo

Mogą wspomóc pamięć albo pozbawić wspomnień. Co, gdy staną się „koniecznością”?

Badacze przytoczeni przez Association for Psychological Science* przeprowadzili eksperyment, w którym dowiedli, że osoby robiące zdjęcia niemal każdemu eksponatowi podczas wizyty w muzeum pamiętali dużo mniej na temat ich wyglądu, cech czy lokalizacji niż osoby, które fotografowały tylko jakiś szczegół pojedynczych eksponatów.  

To nasuwa wnioski, do których doszli naukowcy cytowani przez Journal of Experimental Psychology** – gdy robimy zdjęcia nasza uwaga powinna zostać przesunięta na konkretny aspekt doświadczenia lub konkretną postać, tylko wtedy wykonywanie zdjęcia pozwoli nam zwiększyć zaangażowanie i przyjemność płynącą z danej sytuacji. 

– Najnowsze badania podważają mit o multitaskingu (wielozadaniowości). Nasz mózg raczej nie potrafi skupić się na kilku rzeczach jednocześnie, a przeskakuje z jednej do drugiej. Kiedy się oddajemy temu światu social mediów, to nas wtedy nie ma, znikamy. Nawet jeżeli to dzieje się przez krótką chwilę, to już słabiej zapamiętujemy dany moment – ocenił socjolog i medioznawca dr Bartosz Kicior z Uniwersytetu SWPS w rozmowie z Interią.

Ekspert dodał, że jeżeli sfotografowanie jakiegoś wydarzenia staje się koniecznością, albo przeszkadza osobom, które są wtedy z nami, to wówczas proces robienia zdjęć może wywołać dyskomfort lub być dla niektórych „nieznośny„.  

– Samo robienie zdjęć nie przeszkadza w doświadczaniu sytuacji społecznych, ale jeżeli bardziej skupiamy się na zdjęciach niż na spędzaniu czasu z kimś, np. z rodziną, to wspomnienia o tych osobach mogą być mniej wyraźne, możemy te osoby gorzej zapamiętać – powiedział dr Kicior.

„Cyfrowe” przeżywanie żałoby. „Nagle czujemy się jak bez ręki”

Skoro zdjęcia wcale nie muszą pomagać w lepszym zapamiętaniu zdarzeń czy postaci, to skąd w wielu osobach bierze się poczucie żalu, że jednak za mało ich zrobiliśmy? O to zapytaliśmy ekspertkę z dziedziny psychologii, która wskazała, że popularny trend może być sposobem przeżywania żałoby

– To się wzięło ze zmiany zwyczaju. Kiedyś rodzinne zdjęcia robiło się aparatem analogowym, wkładało się je do albumu – one wymagały wysiłku i namysłu nad tym, co chce się upamiętnić. Teraz technologia zbyt zaśmieca nam tę przestrzeń, którą chcemy zapamiętać. Zrobienie zdjęcia telefonem jest łatwe i bezrefleksyjne, co powoduje że traci funkcję upamiętniania tylko tego, na czym nam zależy. W momencie, gdy ktoś nam bliski odszedł, a my mamy nawyk dokumentowania ważnych dla nas rzeczy, to nagle czujemy się jak bez ręki, bo nie możemy wyrazić żałoby w taki sposób, w jaki wyrażamy inne trudne dla nas emocje – wskazała prof. Magdalena Żemojtel-Piotrowska dyrektorka Instytutu Psychologii UKSW w rozmowie z Interią.

Mniejsza liczba zdjęć jaką młode osoby mają z dziadkami może być wynikiem różnicy wynikającej z wieku i czasów w jakich żyjemy. – Po prostu potrzeby tych dwóch różnych pokoleń się ze sobą nie spotkały – zauważyła profesor. 

Osoby, które są zaangażowane w świat multimedialny mimo własnych wspomnień mogą czuć, że bez zdjęć są pozbawione pamiątki po kimś, kto już nie jest obecny w ich życiu. Jak powiedziała prof. psychologii: Odnosząc się bezpośrednio do trendu można wyciągnąć taki wniosek – kiedy mamy okazję, to dobrze mieć z tyłu głowy, że nic nie trwa wiecznie i warto kilka takich pamiątkowych zdjęć zrobić. Z drugiej strony, jeżeli ktoś obsesyjnie boi się utraty czegoś, popada w skrajność i wszystko upamiętnia, to też nie jest zdrowe. 

W końcu psychologia mówi dość jasno, relacje „offline” są lepsze niż tkwienie w wirtualnym świecie. Jednak należy pamiętać, że każde czasy posiadają własne trendy, a te warunkują to, jak radzimy sobie z pewnymi przeżyciami. – Młodzież spędza dużo czasu w telefonach i to „dawne podwórko” zostało zapełnione przez social media. W związku z czym „cyfrowe” przeżywanie żałoby jest dostosowane do obecnego „świata online”. Natomiast potrzeby ludzi pozostały niezmienne – gdy ktoś bliski od nas odchodzi, to zawsze przeżywamy trudne emocje. 

Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: karina.jaworska@firma.interia.pl

* Point-and-Shoot Memories: The Influence of Taking Photos on Memory for a Museum Tour

** How Taking Photos Increases Enjoyment of Experiences

Udział
Exit mobile version