Informacje o zwołaniu konsystorza ponownie rozpaliły spekulacje o możliwej abdykacji papieża Franciszka. Rysowane są analogie, bo w 2013 roku na konsystorzu swoją rezygnację ogłosił Benedykt XVI. Ale możliwa jest inna interpretacja: poprzez zwołanie kardynałów papież być może chce właśnie pokazać, że zamierza kontynuować pontyfikat. Ten drugi scenariusz podpowiadają dziennikarze anglojęzycznego wydania katolickiego portalu Aleteia. Portal w swoich rozważaniach zauważa, że Kodeks Prawa Kanonicznego nie każe papieżowi przedstawiać rezygnacji kardynałom. Według przepisów kluczowe jest, aby abdykacja została „należycie ogłoszona”. Niekoniecznie przed kardynałami, jak zrobił to Benedykt XVI.
Prof. Stempin: Trwa przygotowywanie na opustoszenie tronu papieskiego
Inaczej ostatnie sygnały płynące z Watykanu interpretuje prof. Arkadiusz Stempin, historyk i watykanista, wykładowca Uniwersytetu we Freiburgu oraz Uczelni Korczaka. – Zapowiedź konsystorza to mocne wskazanie, że albo możemy spodziewać się abdykacji, albo właśnie trwa przygotowanie do nieuchronnego scenariusza, czyli śmierci papieża – mówi watykanista. – W Rzymie jest obecnie ponadnormatywnie wielu kardynałów, także tych, którzy przylecieli zza oceanu. To również można odczytywać jako sygnał, że pontyfikat – w sposób biologiczny lub poprzez abdykację – dobiega końca – podkreśla. Choć ostatnie informacje z Watykanu mówią o ustabilizowaniu się stanu zdrowia Franciszka, profesor Stempin zwraca uwagę, że dotychczasowe komunikaty w tej sprawie są „eufemistyczne”. – Watykan i lekarze ostrożnie informują o zdrowiu Franciszka. Obecność kardynałów i zapowiedź konsystorza raczej sugerują, że już trwa przygotowywanie kolegium kardynalskiego na sede vacante, opustoszenie tronu papieskiego – mówi.
Co Franciszek mówił o rezygnacji
Sam papież zmieniał podejście do abdykacji. Na samym początku pontyfikatu przekazał ówczesnemu sekretarzowi stanu, kard. Tarcisio Bertone, list dotyczący rezygnacji, gdyby zdrowie nie pozwalało sprawować Franciszkowi urzędu. W 2014 roku, wracając z pielgrzymki w Korei Południowej, Franciszek sugerował, że rezygnacja Benedykta XVI może stać się stałą praktyką. Z kolei w 2023 roku podkreślał, że rezygnacja papieży nie powinna być normalnym zjawiskiem. – Uważam, że posługa Piotrowa jest ad vitam (dożywotnia) – wyznawał też w swojej autobiografii, którą cytuje KAI. Jednocześnie nie wykluczał rezygnacji w przypadku poważnych przeszkód zdrowotnych. W przypadku śmierci lub abdykacji, nowego papieża wybiorą kardynałowie w konklawe.
Frakcje
Obecnie kolegium kardynalskie składa się z 252 kardynałów, ale do głosowania w konklawe upoważnieni są jedynie duchowni przed ukończeniem 80. roku życia. Kardynałów elektorów jest więc ok. 140. Papieża wybiera się większością 2/3 głosów. – Najliczniejsza w kolegium kardynałów jest frakcja „franciszkowa”, nominowana w czasie jego pontyfikatu. Jest ich ponad setka, to ludzie ulepieni z podobnej gliny, co Franciszek, którzy co do zasady popierają reformy zapoczątkowane przez papieża. Nie wszyscy są jednak aż takimi liberałami, w tej grupie jest grono centrystów, którzy nie we wszystkim popierają obecnego papieża, ale nie identyfikują się z jego konserwatywnymi poprzednikami – Janem Pawłem II i Benedyktem XVI – mówi prof. Stempin. Głównym przedstawicielem centrowego nurtu jest sekretarz stanu kard. Pietro Parolin, którego niedawno papież przyjął w szpitalu. – To niezwykle ważna postać, w Watykanie numer dwa, zaraz po papieżu. Można założyć, że Parolin jest poważnym kandydatem do objęcia papieskiego tronu. Ma swoją piętę achillesową: jest przede wszystkim urzędnikiem, a nie duszpasterzem – mówi prof. Stempin. Jak mówi watykanista, najmniej liczna grupa to konserwatyści. – Im przewodzi 77-letni kard. Raymond Leo Burke. Jest obsesyjnie tradycjonalistyczny, często zakłada długie purpurowe rękawice sięgające za łokcie, niczym na karnawałowym balu lub chodzi po Rzymie w długiej na sześć metrów kapie, której ogon niosą za nim jego akolici. Wprawdzie archaiczny, niezwykle zręcznie gra za kulisami. Przewodził grupie kardynałów, którzy próbowali usunąć papieża z urzędu. Teraz będzie organizował blokującą mniejszość, która na najbliższych konklawe będzie przeciwdziałała wyborowi zbyt liberalnego przedstawiciela frakcji profranciszkowej – ocenia prof. Stempin.
Papież Polak? Wątpliwe
Prof. Stempin wyklucza możliwość, by na papieża został wybrany któryś z polskich kardynałów: Stanisław Ry³ko, Kazimierz Nycz, Konrad Krajewski i Grzegorz Ryś. Stanisław Dziwisz nie może być brany pod uwagę z racji wieku. – Jest skrajnie mało prawdopodobne, by Polak został papieżem, ale wykluczyłbym też papieża Niemca bądź papieża Latynosa. Nastroje wskazują, że w Watykanie jest pragnienie, by na tron papieski powrócił Włoch. Ewentualnie może być brany pod uwagę kardynał z Malty Mario Grech. Człowiek przewidywalny, który uspokoi Kościół rozkołysany przez nieco chaotycznego papieża z Argentyny – mówi prof. Stempin. – Jednocześnie Grech jest pro-franciszkowy i jako sekretarz ostatniego synodu biskupów dobrze znany innym kardynałom, którzy, silnie rozproszeni po peryferiach Kościoła, słabo się nawzajem znają – dodaje.
Środowisko Trumpa spróbuje wpłynąć na konklawe?
W ocenie watykanisty najbardziej prawdopodobny scenariusz na przyszłość to wybór papieża o umiarkowanych poglądach. – Kościół powszechny i wiele kościołów lokalnych jest podzielonych. Może nawet znacznie mniej w Polsce, w przeciwieństwie do silnej polaryzacji w Stanach Zjednoczonych i w Niemczech. W Watykanie istnieje realna obawa, że może dojść do schizmy. A tę perspektywę może odsunąć papież o centrowych poglądach – ocenia prof. Stempin. Nasz rozmówca nie wyklucza przy tym, że globalny zwrot na prawo, którego emanacją jest wybór Donalda Trumpa na prezydenta, wpłynie w jakiś sposób na decyzje kardynałów. – Trzeba brać pod uwagę taki scenariusz – mówi. Prof. Stempin przypomina w tym kontekście o kontaktach kard. Burke’a ze Stevem Bannonem, wpływowej postaci dla amerykańskiej prawicy, dawniej bliskiego doradcy Trumpa. Przed laty Bannon planował utworzyć we Włoszech instytut, którego celem miało być kształcenie przyszłych pokoleń katolickich, prawicowych polityków. – W rzeczywistości miała być to kuźnia kadr dla ruchów populistycznych w Europie. Franciszek utrącił pomysł. Nie można jednak wykluczyć, że dziś środowisko bliskie Trumpowi i Muskowi będzie próbowało nieformalnie wpływać na decyzje przynajmniej części kardynałów – ocenia profesor.