Jarosław Kaczyński podczas weekendowych spotkań z wyborcami mówił między innymi o tym, że mamy w kraju „partię polską” i „partię niemiecką”. – Mamy odgrzewanego od wielu lat kotleta, który jest skuteczny – komentowała tę retorykę w TVN24 doktor Magdalena Nowak-Paralusz, politolożka, socjolożka, wykładowczyni Wyższej Szkoły Bankowej w Toruniu. Dodała, że „ewidentnie mamy do czynienia z próbą ogromnej mobilizacji politycznej”.
Jarosław Kaczyński podczas niedzielnego spotkania w Kraśniku mówił, że „w Polsce jest Zjednoczona Prawica i to jest partia polska”. – I jest też, przynajmniej po stronie opozycji ta najważniejsza z partii, która może być śmiało określona jako partia niemiecka – dodał.
Dzień wcześniej, w sobotę, Kaczyński na spotkaniu w Przemyślu również stwierdził, że „mamy u nas 'partię polską’ i 'partię niemiecką'”. – I powinna wygrać „partia polska”. „Partia polska” musi wygrać – mówił.
Kaczyński: mamy u nas „partię polską” i „partię niemiecką”. „Partia polska” musi wygrać TVN24
Doktor Nowak-Paralusz: mamy odgrzewanego od wielu lat kotleta
Antyniemiecką retorykę prezesa PiS komentowała w TVN24 doktor Magdalena Nowak-Paralusz, politolożka, socjolożka, wykładowczyni Wyższej Szkoły Bankowej w Toruniu.
– Mnie zadziwia tylko jedna rzecz. Mamy odgrzewanego od wielu lat kotleta, który jest skuteczny – dzielenie partii na tą, która jest polska i na tą, która jest proniemiecka, a teraz słyszymy jeszcze bardziej wyraźnie, że jest to partia niemiecka. Tu jest zdecydowanie podważanie polskiego systemu demokratycznego – powiedziała.
Jarosław Kaczyński w KraśnikuPAP/Wojtek Jargiło
Jak dodała, nie jesteśmy w stanie określić, czy „rzeczywiście to, co mówi pan prezes to jest wynik kalkulacji wyborczej”. – Natomiast jeżeli to jest wynik innych przemyśleń i strategii, to jest to bardzo niebezpieczne, ponieważ w Polsce nie może działać partia innego kraju. Więc tak naprawdę to już byłyby działania dla innych służb – zauważyła politolożka.
„Interes partyjny przeważa nad interesem publicznym”
Pytana jaki jest cel stosowania takiej retoryki przez prezesa rządzącej partii, doktor Nowak-Paralusz odparła, że jej zdaniem tutaj „interes partyjny przeważa nad interesem publicznym”.
Jarosław Kaczyński w KraśnikuPAP/Wojtek Jargiło
Tłumaczyła, że w tej sytuacji, mimo, że przekaz kierowany jest do twardego elektoratu, to chodzi o „mobilizację polityczną”. – Proszę pamiętać, że samo to, że jesteśmy czyimś twardym czy miękkim elektoratem nie przesądza o tym, że pójdziemy do urny składać krzyżyk w odpowiednim miejscu. Tu ewidentnie mamy do czynienia z próbą ogromnej mobilizacji politycznej – dodała. Tłumaczyła, że polega ona na tym, że „wskazujemy wspólnego wroga”.
– Mamy do czynienia z rozpoczęciem kampanii wyborczej, która mówi wprost do twardego elektoratu: „musicie iść głosować, musimy maksymalnie zmobilizować swoje siły, żeby wygrała ta opcja, a nie druga” – powiedziała doktor Nowak-Paralusz.
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Wojtek Jargiło