27-letnia pani Maria Iżewska zmuszona była wraz mamą i córką uciekać przed okrucieństwem wojny. Mieszkały w domu w miejscowości Winnica w środkowej Ukrainie. Do Gdańska przyjechały ponad miesiąc temu. Miała to być ich spokojna przystań na przeczekanie tego, co dzieje się w ich kraju.
– Było strasznie, bez przerwy wyły syreny i nisko latały samoloty. Był ogromny huk, kiedy przelatywały nad naszym domem. Szybko uciekłyśmy do piwnicy. Tydzień tam mieszkaliśmy – opowiada reporterce “Interwencji” kobieta.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Marcin Bosacki: przede mną nieprzespane noce, tego nie da się zapomnieć
Mąż i ojciec pani Marii zostali w kraju, żeby bronić ojczyzny. Kobiety znalazły schronienie w mieszkaniu, które za darmo im udostępniono. Czuły się w nim bezpiecznie. Blok jest monitorowany. Drzwi antywłamaniowe wyposażone są w nowoczesne zamki.
– Zabrałyśmy wszystkie oszczędności rodzinne, złoto, paszporty, żeby tutaj przeczekać wojnę lub ułożyć sobie życie w Polsce – mówi pani Maria.
Kolejny przypadek kradzieży majątku uchodźców
Był 30 marca tego roku. Około południa kobiety wyszły z mieszkania.
– Przyjechałyśmy wieczorem. Patrzę, a zamek w drzwiach rozwiercony. Miałam w walizce taką małą torebkę z pieniędzmi. Otworzyłam ją – pusta – relacjonuje pani Maria.
– Nie jest to pierwszy przypadek rabunku dokonywanego na uchodźcach z Ukrainy w Polsce. W tym momencie dostajemy sygnały z innych miast. I tak naprawdę, według naszej wiedzy, większość tych spraw, nie chcę powiedzieć, że jest zamiatana pod dywan, ale tak naprawdę z małej szkodliwości czynu są umarzane – twierdzi Kamil Kusier, reporter “Dziennika Bałtyckiego”, który jako pierwszy pisał o tej kradzieży.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Doradca mera Mariupola: Rosjanie przekształcają miasto w getto dla Ukraińców
– Wiele nagrań z kamer monitoringu zostało zabezpieczonych. Ich treść jest bardzo szczegółowo analizowana. Policjanci cały czas pracują nad tą sprawą. Ustalają okoliczności zdarzenia – zaznacza Magdalena Ciska z Policji w Gdańsku.
– My nie prosiłyśmy o pomoc socjalną w Polsce, nie poszłyśmy po polski PESEL. O nic nie prosiłyśmy. Po to miałyśmy swoje oszczędności, żeby się tu utrzymywać i nikogo o nic nie prosić – podkreśla okradziona kobieta.
Pełny materiał wideo dostępny jest tutaj.
ac/”Interwencja”