– Pod względem militarnym Ukraina na ten moment też wygrywa. Jeśli przetrzyma przyszły rok, to wygra całą wojnę – powiedział Jarosław Wolski w „Gościu Wydarzeń” u Bogdana Rymanowskiego. – Rosjanie nie powiedzieli jednak ostatniego słowa. Odtwarzają teraz od 20 do 30 pułków, które będą gotowe do akcji na wiosnę – przekazał.
Analityk zauważył, że istotne będzie, co teraz zrobi Białoruś. – Dla Rosjan jedynym realnym scenariuszem, aby uzyskać pokój na akceptowalnych dla Kremla warunkach, jest odcięcie Ukrainy od dostaw z Zachodu – powiedział Wolski. – Dlatego kluczowe jest uderzenie z Białorusi na południe, w stronę Lwowa – dodał.
– Taki atak byłby bardzo niebezpieczny dla Ukrainy. Na ten moment jednak nie wiadomo, czy do niego dojdzie – przekazał analityk. – Tereny zachodniej Ukrainy są terenami przeciwczołgowymi. Są pełne rzek i rozlewisk. Może tam jednak dojść do uderzenia o charakterze strategicznym, aby odciągnąć siły ukraińskie od Donbasu – powiedział Wolski.
„Jeśli Ukraina nadal będzie skuteczna, to wypchnięcie sił rosyjskich jest możliwe”
Ekspert zauważył, że nie widać na Białorusi symptomów mobilizacji. – Armia białoruska jest przy końcu podporządkowania się Rosji, ale to jeszcze nie jest czas, aby bić na alarm. Choć scenariusz uderzenia z północy jest zagrożeniem dla Ukrainy – powiedział Wolski.
– Musimy pamiętać, że Rosja dąży do likwidacji Ukrainy. Były listy osób, które należy zlikwidować – zauważył analityk. – Ukraińcy nie walczą zatem tylko o wschód, oni walczą o cały kraj – przekazał.
– Jeśli Ukraina nadal będzie tak skuteczna, a armia okupanta tak groteskowa, to scenariusz wypchnięcia sił rosyjskich jest możliwy – powiedział Wolski. – Kreml jednak ma masę, która przechodzi w jakość. Dzięki dużej liczebności wojska ustabilizowano front w okolicy Charkowa – wyjaśnił.
„Gdyby nie pomoc Polski, to Ukraina już by przegrała”
Ekspert zauważył, że Rosjanie nauczyli się też dużo od początku wojny. – Przywrócono dyscyplinę. Mimo strat, przeorganizowano armię. Utrzymano zdobycze – wyliczył Wolski. – Teraz trwa pauza operacyjna. Zobaczymy, co się zdarzy na wiosnę. Wiadomo, że Ukraińców czekają ciężkie walki – powiedział.
ZOBACZ: Skutki rosyjskiego ostrzału. Tak wygląda Ukraina po ataku rakietowym
– Gdyby nie pomoc Polski, to Ukraina już by przegrała. Nikt nie dał jej tyle, co my – przekazał analityk. – Daliśmy 30-40 proc. sprzętu lądowego. To są ogromne ilości – to ok. 300 czołgów. Pozwoliło to uzupełnić wszystkie straty, które ponieśli – wyjaśnił Wolski. – W relacji do wartości sprzętu daliśmy najwięcej ze wszystkich państw, które popierają Ukrainę. Zachowaliśmy się przyzwoicie – dodał.
WIDEO: Jarosław Wolski: Dla Ukrainy decydujący będzie przyszły rok
Jak przekazał analityk, straty ukraińskie są trudne do oszacowania, bo nie są raportowane oficjalnie. – Możemy szacunkowo założyć, że zginęło około 20 tys. żołnierzy. Na każdego z nich orientacyjnie przypada co najmniej siedmiu rannych. A to znaczy, że jedna piąta żołnierzy ukraińskich została ranna w wyniku działań zbrojnych – powiedział Wolski.
– Na każdego zabitego Rosjanina średnio przypada około czterech rannych. Przy założeniu, że stracili ok. 100 tys. żołnierzy, to rannych lub zabitych w konflikcie w Ukrainie zostało około pół miliona żołnierzy rosyjskich – podsumował analityk.
mbl/map/Polsatnews.pl