Rodzinny Dom Dziecka w Modliszewie niedaleko Gniezna rozwiązano bez ostrzeżenia. Dziesięcioro przysposobionych dzieci zabrała opieka społeczna.
„To wielki dramat dla dzieci i nas. Z nami nikt nie rozmawia” – czytamy w internetowym wpisie rodziców zastępczych.
Rodzice nie chcieli rozmawiać przed kamerą. Sąsiedzi są zdumieni zabraniem dzieci. – Jestem w szoku. Pewnie huczy w całym powiecie – mówi sąsiadka. – Człowiek by zareagował, gdyby był świadkiem czegoś złego – dodaje.
Wizyta w Pałacu Prezydenckim
Rodzina zastępcza z Modliszewa wychowała i wprowadziła w dorosłość kilka pokoleń dzieci, również upośledzonych, bądź z alkoholowym zespołem płodowym. Przez ponad 20 lat nie było żadnych zastrzeżeń.
– Kontrole odbywają się nie rzadziej niż raz na pół roku – zauważa Anna Krawczak z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Ściśle regulują to przepisy.
– To jest też przejrzenie wizyt specjalistycznych, wizyt lekarskich, edukacji dzieci, pielęgnacji – tłumaczy Anna Krawczak.
ZOBACZ: „Interwencja”: Bił i znęcał się. Mimo nakazu eksmisji były partner wciąż nachodzi panią Monikę
O zaufaniu świadczy choćby fotorelacja z ubiegłorocznej wizyty w Pałacu Prezydenckim. Życie rodziny przez kilka lat dokumentował znany gnieźnieński fotograf Dawid Staube.
– Rozmawiałem kiedyś z osobą, która wyszła z tego domu. Powiedziała, że zdecydowanie wolałaby być tutaj niż w domu dziecka – mówi artysta fotografik.
WIDEO: Rodzinny dom dziecka w Modliszewie
Śledztwo w sprawie fizycznego i psychicznego znęcania się
Z drugiej strony służby nie podejmują tak radykalnych działań pochopnie.
– To bardzo trudna decyzja. Naprawdę musi się wydarzyć coś poważnego, żeby mieć postanowienie o zabezpieczeniu dzieci – zaznacza Anna Jung, wicestarosta powiatu gnieźnieńskiego.
Zawiadomienie złożył szkolny pedagog. Wiadomo tylko, że zarzuty są poważne, a prokuratura wszczęła śledztwo, jak tłumaczy Radosław Krawczyk, zastępca prokuratora rejonowego w Gnieźnie, „o przestępstwo znęcania się fizycznego i psychicznego nad osobą nieporadną z uwagi na wiek„. Ten czyn jest zagrożony karą do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę: Krzywda nie może pozostać w murach instytucji
Należy jednak pamiętać, że dotąd nikomu nie postawiono zarzutów. Tego typu sprawy są niezwykle delikatne. Często mamy słowo przeciw słowu, lecz gdy w grę wchodzi dobro dzieci, służby muszą dmuchać na zimne.
Eksperci apelują, że tak też powinno być w przypadku pozostałych instytucji zajmujących się dziećmi – wolontariatów, kół zainteresowań czy w klubów sportowych.
ZOBACZ: Opoczno: Pijany 23-latek znęcał się nad kotami. Uderzał nimi o budynek, później wyrzucił w zarośla
– Chodzi o to, żeby cała krzywda dzieci nie pozostała w murach tej instytucji – podkreśla Katarzyna Katana, radczyni prawna Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.
Organizacje pozarządowe rozpoczęły zbiórkę podpisów pod projektem nowej ustawy o ochronie dzieci.
adn/zdr/ Polsatnews.pl