– Jestem pewna, że nie brałam nigdy narkotyków, a mimo to się stresuję – przyznaje kierowczyni Katarzyna Wójcik. Ten stres u kierowców warszawskiej komunikacji wywołują kontrole narkotestami przeprowadzane regularnie przez policję.
ZOBACZ: Olsztynek: Zajechał drogę na S7 i doprowadził do wypadku. Kierowca usłyszał wyrok
– Ewidentnie narkotesty są bardzo wadliwe – twierdzi kierowca Miejskich Zakładów Autobusowych Cezary Korycki, któremu test zrobiono dwukrotnie, jeden po drugim. Wynik obydwu testów był pozytywny. Trzeci przeprowadzili kontrolerzy z Zarządu Transportu Miejskiego. Wynik był negatywny. Policja zabrała kierowcę na badanie krwi, które potwierdziło, że nie brał narkotyków.
– Nic nie mogło zakłócić tego testu, ponieważ nie biorę żadnych leków, ani też nie palę papierosów – zaznacza Cezary Korycki.
Długa procedura
Wynik narkotestów, którymi miesiąc temu badano dwóch kierowców po zderzeniu autobusów w Warszawie, był pozytywny. Od mężczyzn pobrano też krew.
– Przedwczoraj potwierdzono oficjalnie, że nie byli pod wpływem narkotyków – mówi Adam Stawicki, rzecznik Miejskich Zakładów Autobusowych.
– Możemy mieć podejrzenie, że kierujący może być pod wpływem działania takich środków, więc podejmujemy wszelkie działania, żeby sprawdzić, czy faktycznie tak jest – wyjaśnia mł. asp. Mariusz Bazylak z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji.
ZOBACZ: Śląsk. Pijany kierowca uderzył w słup na stacji paliw. Uciekał przed policyjną kontrolą
Kierowcy i ich pracodawcy nie negują samych kontroli. Alarmują, że zbyt długa procedura powoduje problemy w funkcjonowaniu miejskiej komunikacji.
– Kierowca ma odebrane prawo jazdy. My jednocześnie musimy taką osobę zatrudniać. Nie mamy kierowcy, który może wyjechać, a jednocześnie musimy znaleźć mu inne zatrudnienie – tłumaczy rzecznik MZA.
Władze MZA zwróciły się do szefa stołecznej policji, by badania z krwi i moczu były robione na cito, tak by wynik był znany tego samego dnia, a najdalej dzień później.
WIDEO: Zobacz materiał „Wydarzeń”
Kierowca w kajdankach
Zdarzyło się, że policja zrezygnowała z badania krwi, bo wyniki kilku testów były różne.
– Potem po kierowcę pojechała do domu radiowozem. To dla pracownika, który wiadomo, że mieszka wśród ludzi, może być nieprzyjemne – wskazuje Tomasz Kunert, rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego.
ZOBACZ: Śląskie. Wjechał w ciężarówkę z materiałami wybuchowymi. Kierowca się „zagapił”
Emerytowanego już kierowcę Zbigniewa Koguta niespełna trzy lata temu policja zakuła w kajdanki. Za każdym razem testy wychodziły inaczej, ale badanie krwi wykluczyło obecność narkotyków. – Postępowali jak z najgorszym przestępcą – skarży się kierowca.
Policja tłumaczy takie sytuacje procedurami. – Jeżeli są przesłanki do tego, aby założyć kajdanki, to my to stosujemy – mówi mł. asp. Mariusz Bazylak.
To niestety odbija się na wizerunku kierowców, którzy nie zawinili.
adn/ sgo/Polsatnews.pl