Jak powiedział rozgłośni gen. Szymczyk, pierwszy sprezentowany granatnik pochodził od tamtejszego Komendanta Głównego Narodowej Policji Ihora Kłymenki. Gospodarze przekonywali, że broń jest zużyta i przerobiona na głośnik, a tym samym nieszkodliwa. Kłymenko miał pokazywać, w jaki sposób dawny granatnik odtwarza muzykę.
Ukraińcy mówili, że granatnik można bezpiecznie przewieźć do Polski
Policjanci z Polski spotkali się także z gen. Sierhijem Krukiem, szefem Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Jego zastępca Dmytro Bondar pokazał im rosyjską broń zneutralizowaną przez wojska broniącego się kraju, a na koniec dał gen. Szymczykowi identyczną tubę przeciwpancernego granatnika.
ZOBACZ: Marek Biernacki w „Gościu Wydarzeń” o wybuchu w Komendzie Głównej Policji: Absurdalna sytuacja
Tej nie przerobiono na głośnik, ale Ukraińcy mieli zapewnić, iż jest bezpieczna, zaślepiona styropianem, można przewieźć ją bez zgłaszania celnikom, a warta jest „tyle, co cena złomu”.
RMF FM dowiedziało się od informatora, że delegacja wróciła z Kijowa do Polski samochodami, a gen. Szymczyk prezenty pozostawił na zapleczu swojego gabinetu. Natomiast sam szef policji stwierdził, iż dopiero chciał przełożyć tam upominki. Jak opisał, gdy jeden z granatników ustawił pionowo na podłodze, doszło do wybuchu „dosłownie po sekundzie”.
– Wybuch był potężny – siła uderzenia przebiła podłogę, a z drugiej strony uszkodziła sufit – opisał Komendant Główny Policji RP.
Gen. Szymczyk będzie wezwany przez prokuraturę jako świadek
W głównej siedzibie policji przy Puławskiej zjawiła się straż pożarna oraz pogotowie. Gen. Szymczyk trafił do szpitala, a funkcjonariusze powiadomili prokuraturę o zdarzeniu. Sprawdzono ponadto, czy nie doszło do chemicznego albo radiacyjnego zagrożenia. Rozgłośnia ustaliła, iż szef policji był wówczas trzeźwy.
ZOBACZ: MSWiA: W Komendzie Głównej Policji eksplodował prezent od jednego z szefów ukraińskich służb
Okoliczności środowego zdarzenia wyjaśnia też policyjny Wydział Kontroli. Sprawdzane jest m.in., dlaczego nikt nie zorientował się, że w granatniku jest materiał wybuchowy. Zniszczenia w budynku są na trzech piętrach, od drugiej kondygnacji do parteru. Chodzi przede wszystkim o wyrwy w podłogach „wielkości obiadowego talerza”.
Jak podało RMF FM, gen. Szymczyk opuścił szpital i będzie w najbliższym czasie przesłuchiwany przez prokuratorów w charakterze świadka. Niewykluczone, że zostanie jednak powiadomiony o ewentualnej odpowiedzialności za wybuch. Na razie ma status pokrzywdzonego.
Śledczy prowadzą postępowanie w kierunku nieumyślnego spowodowania eksplozji zagrażającej życiu wielu osób, za co grozi do pięciu lat więzienia. Badają również, czy policja zareagowała prawidłowo na incydent w swojej komendzie głównej.
wka/polsatnews.pl