Podczas sobotniej (23 listopada) rady krajowej Platformy Obywatelskiej premier Donald Tusk, ogłosił, że prawybory w Koalicji Obywatelskiej wygrał Rafał Trzaskowski. Prezydent Warszawy uzyskał 74,75 proc. głosów, a jego kontrkandydat, minister spraw zagranicznych Rados³aw Sikorski – 25,25 proc. Głos oddało łącznie 22 126 działaczy partii tworzących koalicję.

Prof. Antoni Dudek: Rafał Trzaskowski ma znakomity punkt startu

W ocenie prof. Antoniego Dudka z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego znaczna przewaga głosów oddanych na Trzaskowskiego sprawiła, że stronnictwu udało się uniknąć największego zagrożenia płynącego z prawyborów. – Głównym ryzykiem było to, że zwycięzca może wygrać minimalną większością głosów. Jeśli Trzaskowski wygrałby 52 proc. do 48 proc., wtedy KO rzeczywiście miałaby problem, to byłoby wymęczone zwycięstwo. Ponieważ jednak Trzaskowski wygrał miażdżącą większością, to ma znakomity punkt startu – podsumował politolog w rozmowie z Gazeta.pl.

Zobacz wideo Prawybory w Koalicji Obywatelskiej. Kto na tym zyska?

Podczas wystąpień na radzie krajowej politycy KO podkreślali, że kandydat został wyłoniony w drodze demokratycznej oraz porównywali się do największej partii opozycyjnej. – W PiS-ie zadecyduje jeden głos, u nas zadecydowały 22 tysiące głosów. W PiS-ie jest ważny jeden głos, a u nas jest ważny każdy głos. Tym się różnimy – przekonywał Trzaskowski w pierwszym przemówieniu po ogłoszeniu wyniku prawyborów.

Również prof. Dudek wskazuje ten czynnik jako istotną przewagę KO. – Główny konkurent Trzaskowskiego, którego nazwisko poznamy jutro, został wskazany przez wąskie kierownictwo PiS. Wszyscy wiemy, że tak naprawdę jednoosobowo zadecydował o tym Jarosław Kaczyński. Teraz to jest raczej problem PiS, a nie KO, że ich kandydat został wyłoniony w ten sposób – podsumowuje.

Prawybory miały wzmocnić kandydata KO.  Radosław Sikorski „odegrał rolę zająca”

Prof. Dudek zauważa, że kandydatura Trzaskowskiego zdawała się oczywistością od poprzednich wyborów prezydenckich. – Aż nagle kilka tygodni temu Sikorski zaczął przejawiać ostentacyjną chęć kandydowania. Myślę, że w otoczeniu Trzaskowskiego i Tuska musieli się na pewnym etapie dogadać i uznać, że warto spróbować to wykorzystać dla wzmocnienia własnej kandydatury. Dlatego Trzaskowski wystąpił o te prawybory, a Tusk się na nie zgodził – ocenia.

Politolog wskazuje ponadto, że nie był to pierwszy udział Sikorskiego w partyjnych prawyborach. W 2010 rywalizował już o nominację z Bronisławem Komorowskim. Przegrał wówczas, otrzymując 31,5 proc. głosów. – Pomyśleli, że skoro Sikorski chce znowu odegrać rolę przysłowiowego zająca, jak to miało już miejsce, to czemu mu nie dać tej możliwości? Tak też się stało. Mam wrażenie, że wszyscy poza nim i zadeklarowanymi zwolennikami mają teraz powody do zadowolenia, a to pokaźna większość zwolenników KO – zauważa prof. Dudek.

Wybory prezydenckie powtórka z 2015 roku? „Porównania będą permanentnie wracały”

Trzaskowski już w 2020 roku walczył o to, by zasiąść w Pałacu Prezydenckim. Przegrał wówczas z walczącym o reelekcję Andrzejem Dudą w drugiej turze stosunkiem głosów 51,03 proc. do 48,97 proc. Prof. Dudek zaznacza jednak, że sytuacji nie można zestawiać ze zbliżającymi się wyborami. – Wtedy rywalizował z politykiem, który już nie będzie kandydował. Nie można założyć, że wtedy przegrał, więc już nie może wygrać – podkreśla. Zauważa jednak inne podobieństwo. – Będą permanentnie wracały porównania do roku 2015, kiedy Duda startował z pozycji kilkunastoprocentowego poparcia. Do mniej więcej przełomu stycznia i lutego 2015 roku trwały dyskusje, czy Komorowski wygra już od razu w pierwszej turze, czy dopiero w drugiej – przypomina. – Tak naprawdę może dopiero sondaże z marca przyszłego roku pokażą nam, jaki jest realny układ sił. Istotne jest też to, jak uplasuje się reszta tego peletonu – dodaje.

Kandydat PiS rozpoczynający rywalizację ze znacznie niższym poparciem od kandydata PO może nie być bowiem jedynym podobieństwem do kampanii z 2015 roku. – Liczy się też to, kto u nas zajmie trzecie miejsce. Mieliśmy sytuację i w 2015 roku, i w 2005 roku, gdzie wyborcy tego trzeciego, przesądzili o tym, kto wygrał drugą turę. Raz był to Andrzej Lepper, później Paweł Kukiz. Więc to też jest nie bez znaczenia, kto w marcu czy kwietniu przyszłego roku będzie na trzecim miejscu, oraz ile będzie miał do niego ten czwarty – wyjaśnia prof. Dudek.

Zwycięstwo Trzaskowskiego nie jest przesądzone. „Przed nim najtrudniejszy odcinek”

W ocenie rozmówcy Gazeta.pl wszystkie te czynniki sprawiają, że zwycięstwo kandydata KO nie jest jeszcze pewne. – Ta sprawa jest bardzo skomplikowana i ja na pewno bym nie powiedział, że Trzaskowski ma wygraną w kieszeni. Natomiast jest faworytem, to nie ulega wątpliwości. Jest nim zresztą od dawna. Nazywam go „królem sondaży”, dlatego że ciężko znaleźć jakiś sondaż prezydencki na przestrzeni kilku ostatnich lat, w którym on by nie wygrywał – wskazuje.

– On jest jak kolarz, który już dawno odbił się od reszty peletonu, ale przed nim wciąż najtrudniejszy ostatni odcinek. W wyścigach kolarskich uciekający ma czasem taką przewagę, że peleton nie jest w stanie go dogonić. Czasem jednak to właśnie na tej ostatniej prostej opada z sił i przegrywa wyścig – podsumowuje prof. Dudek.

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.