„Zazwyczaj te głuszce całkiem inaczej się zachowują w przyrodzie, one są dosyć płochliwymi ptakami dlatego tak ciężko je zaobserwować” – mówi w wywiadzie z reporterem programu „Czysta Polska” Patryk Kurc, który zajmuje się fotografią przyrody.
Patryk Kurc był jedną z pierwszych osób, która powiadomiła leśników o nietypowo zachowującym się ptaku.
Beskidzki ptak zaczął wzbudzać spore zainteresowanie turystów. Fotograf Patryk Kurc przyznaje, że przewidział taki obrót wydarzeń, choć wiedział równocześnie, że skutki takiego zainteresowania głuszcem mogą być negatywne.
„Przypuszczałem, że tam będą do niego jeszcze większe wycieczki i stworzy się efekt kuli śnieżnej, a ta turystyka głuszcowa wzrośnie” – mówi fotograf, który głuszcowi robił zdjęcia z zachowaniem bezpiecznej odległości. Nie każdy jednak zachowywał konieczny dystans. Potwierdza to Michał Szlęzak z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Przyrody w Katowicach.
„Niektórzy robili sobie nawet selfie z głuszcem, były ciągłe próby podchodzenia do niego jak najbliżej. Stad zapadła decyzja, żeby głuszca odłowić i przesiedlić” – mówi Szlęzak. Niestety samiec umarł zaraz po odłowieniu. Leśnicy z nadleśnictwa Ujsoły przekonują, że odłowienie przebiegło prawidłowo, ich niepokój wzbudziło jednak zachowanie ptaka przed śmiercią: był wyraźnie osłabiony, nie wyrywał się, co jest naturalną oznaką.
Umarł przez presję „fotografów przyrody”?
Podejrzenia leśników potwierdziły wstępne wyniki sekcji przeprowadzonej w Wojewódzkim Instytucie Weterynarii. W wolu tego ptaka nie było w ogóle treści pokarmowej, w żołądku i jelitach również niewiele.
Głuszec ważył tylko cztery kilo, a powinien prawie sześć. RDOŚ w Katowicach uważa, że ptak miał problemy z pobieraniem pokarmu, bo był nieustannie fotografowany z bliskiej odległości.
Jednak Rafał Łapiński, który od lat fotografuje głuszce, uważa, że sytuacja, która miała miejsce w Beskidzie Żywieckim, nie jest taka oczywista.
„Nie wiemy tak naprawdę, co się stało. Czy to była kwestia presji fotografów czy tego, że głuszec od kogoś „dostał kijem”, czy po prostu miał pewne zaburzenia” – mówi fotograf.
„Co kilka lat mamy informacje, że tego typu ptaki się pojawiają dotyczy to kogutów, ale i samic. Taka sytuacja miała miejsce Puszczy Augustowskiej kilkanaście lat temu” – zaznacza.
RDOŚ w Katowicach wciąż czeka na oficjalne wyniki sekcji głuszca. Inspektorzy liczą, że rozwieją one wszystkie wątpliwości.
Obecnie istnieją trzy placówki zajmujące się hodowlą i reintrodukcją głuszca. Najważniejszą jest hodowla wolierowa w Jaworzynce w Beskidzie Śląskim, prowadzona przez Nadleśnictwo Wisła.