-
W roku 2024 odnotowano najwyższy udział odnawialnych źródeł energii w polskim miksie energetycznym (wzrost o 10 proc. względem roku 2023).
-
Mieliśmy też najniższe od lat ceny prądu. Ceny energii elektrycznej na warszawskiej giełdzie towarowej spadły do poziomu najniższego od wielu lat.
W 2024 roku kontrakt na energię na obecny rok wyceniany był średnio po 450 zł/MWh, podczas gdy w 2023 analogiczny kontrakt kosztował 643 zł, a w 2022 przekraczał 1112 zł. Pomimo to, wciąż na tle Europy polski rynek energii elektrycznej należy do droższych. Najtańszymi okazały się kraje z bardzo wysokim udziałem źródeł bezemisyjnych (elektrowni odnawialnych i atomowych) – Skandynawia, Finlandia, Francja oraz Hiszpania i Portugalia.
„Nasza analiza pokazała ciekawe wnioski – gdy zestawimy ceny energii elektrycznej oraz udział źródeł bezemisyjnych w produkcji tej energii w 2024 roku, zobaczymy silną korelację. Krótko mówiąc, im więcej energii bezemisyjnej produkowało w 2024 toku dane państwo, tym niższe ceny energii elektrycznej były na giełdzie” – mówi prawnik, ekonomista i dziennikarz Bartłomiej Derski.
Transformacja energetyczna postępuje zbyt wolno
Mimo że mieliśmy rekord to i tak mamy wciąż jeden z najniższych wskaźników w Europie, jeśli chodzi o udział OZE. W Polsce bowiem ceny nadal kształtuje 55 proc. udział elektrowni węglowych, a nasza energia z węgla jest najdroższa na świecie. Eksperci tłumaczą, że przyspieszenie transformacji energetycznej w naszym kraju, która według większości Polek i Polaków odbywa się w zbyt wolnym tempie, pozwoliłoby na jednoczesne obniżenie cen energii oraz przyspieszenie wzrostu i niezależności naszej gospodarki.
Jak tłumaczą eksperci, dalsze uzależnianie Polski od węgla i gazu będzie miało niekorzystny wpływ na bezpieczeństwo dostaw energii, a także jej ceny dla obywateli.
Ceny energii elektrycznej na rynku hurtowym przekładają się oczywiście na ceny dla odbiorców końcowych. Co prawda w byłych krajach socjalistycznych to przełożenie nie zawsze jest tak dobrze widoczne, w niektórych państwach, w tym w Polsce, stawki są istotnie subsydiowane z naszych podatków. Warto jednak podkreślić, że im większy odbiorca energii, tym wyraźniej jego rachunek końcowy zależy od ceny hurtowej. Ma to ogromne znaczenie zwłaszcza dla dużego przemysłu.
Relację cen hurtowych do stawek końcowych dla biznesu w 2024 roku (dane Eurostat nie obejmują jeszcze całego minionego roku) przedstawia poniższa grafika:
Na tym tle Polska, chociaż posiada jedne z wyższych cen hurtowych, utrzymuje jedne z niższych cen dla biznesu – ze względu na dotacje państwowe.
Prąd tanieje, czyli zapłacimy mniej?
Dziś każdy aktywny niezależny sprzedawca energii dla gospodarstw domowych oferuje ceny poniżej taryfy państwowych koncernów energetycznych zatwierdzonej na 2025 rok. Część ofert ma nawet stawki poniżej tych subsydiowanych „zamrożonych”.
Jeszcze dwa tygodnie temu można było zagwarantować sobie stawki zakupu energii w wysokości 62 gr/kWh brutto na rok lub dwa lata do przodu (taryfa regulowana to 78 gr/kWh od października). Dziś nadal można kupić energię, nawet na wiele lat do przodu, po 70-74 gr/kWh brutto (ceny, nawet w kontraktach na 9 lat do przodu, nie są indeksowane, czyli ich realna wartość będzie z biegiem czasu spadać).
„Statystki za 2024 wyraźnie pokazują dwie korelacje. Po pierwsze, że im więcej energii pochodzi ze źródeł bezemisyjnych, tym niższe ceny mamy na rynku hurtowym. Po drugie, im niższe ceny hurtowe, tym niższe koszty energii ponosi przemysł. Nie tylko ze względu na ekologię, ale także na konkurencyjność polskiej gospodarki, inwestycje w bezemisyjną produkcję energii elektrycznej są dla Polski niezwykle ważnym wyzwaniem na najbliższe dwie-trzy dekady. Warto, aby rząd zrobił co może, aby je przyśpieszyć” – przekonuje Derski.