Ukraińcy zaatakowali obwód kurski w ubiegły wtorek (6 sierpnia) i do dziś prowadzą walki w regionie. Według rosyjskich blogerów wojskowych siły biorące udział w ofensywie zajęły około 20 mniejszych miejscowości przygranicznych. Strona ukraińska twierdzi ponadto, że kontroluje miasto Sudża. Znajduje się w nim stacja Gazpromu, z której gaz transportowany jest do Europy.

Zobacz wideo Konfederacja o przyjęciu Ukrainy do NATO: Skrajnie mało odpowiedzialne

Siły ukraińskie zbliżają się ponadto do elektrowni atomowej w Kurczatowie. Zdaniem niektórych rosyjskich analityków wojska ukraińskie kontrolują obecnie obszar o powierzchni ponad 250 kilometrów kwadratowych. Władze rosyjskie ogłosiły w obwodzie kurskim „stan operacji antyterrorystycznej”. Z regionu ewakuowano ponad 76 tysięcy mieszkańców. Więcej na ten temat w poniższym artykule:

Ofensywa w obwodzie kurskim. Rosyjski analityk: Kreml dostał sygnał od wywiadu, ale nie podjął działań

„The Washington Post” ocenia, że ukraińska operacja jest największym wyzwaniem dla Kremla od czasu buntu najemników z Grupy Wagnera w czerwcu 2023 roku. Stanowi jednocześnie największy kontratak Ukraińców na rosyjskim terytorium od początku pełnoskalowej inwazji rozpoczętej w lutym 2022 roku. – To ogromny cios dla reputacji władz, wojska i Putina. Przez 2,5 roku szkody wyrządzone na terytorium Rosji były minimalne. To były przeważnie ataki dronów. Teraz trudno określić, ile jest ofiar. Doszło do wyraźnych zniszczeń i jest jasne, że nie są w stanie im szybko zapobiec – opisywał sytuację anonimowy rosyjski biznesmen.

Postępy ukraińskiej ofensywy są szczególnie dotkliwe dla wizerunku rosyjskich władz. Kreml miał najprawdopodobniej wiedzę o zbliżającym się ataku, ale całkowicie ją zlekceważył. – Jest jasne, że władze dostały sygnał ze strony wywiadu wojskowego, ale nie podjęły żadnych działań. To porażka całego systemu wywiadowczego, a skoro odpowiedzialny jest za niego Putin – to cios również dla Putina – stwierdził Siergiej Markow, powiązany z Kremlem analityk polityczny.

Prokremlowski analityk ocenia plan Ukraińców. „Odzyskanie obwodu kurskiego może zająć rok”

Kreml może widzieć szansę na odzyskanie twarzy w szybkim odparciu ukraińskiego ataku. Większość rosyjskich komentatorów nie widzi jednak powodów do optymizmu. Blogerzy wojskowi, kolportujący na ogół kremlowską propagandę wyrażają zaniepokojenie walkami w obszarze kurskim oraz obawiają się, że odzyskanie zajętych obszarów może zająć Moskwie dużo czasu. Podobnego zdania jest Markow, który twierdzi ponadto, że Kijów będzie chciał wykorzystać kontrolowane terytoria jako kartę przetargową w potencjalnych rozmowach pokojowych z Rosją.

– Myślę, że ich plan polega na zajęciu tak dużo terytorium, jak będzie to możliwe, i zbudowaniu umocnień, gdy Rosja będzie zbierała swoje siły – stwierdził analityk. Zauważył jednocześnie, że jeśli to się powiedzie, odzyskanie obszarów obwodu kurskiego może zająć bardzo dużo czasu. Dotychczasowy przebieg wojny każe spodziewać się bowiem wolnych postępów strony atakującej. – Jeśli wojska rosyjskie będą działać w takim samym tempie, w jakim działają gdzie indziej, odzyskanie obwodu kurskiego może zająć rok – ocenił Markow.

Odwrotnego zdania jest inny rosyjski akademik powiązany z moskiewską służbą dyplomatyczną. – Wydaje mi się, że to nie jest coś, co zasadniczo zmieni sytuację militarną. To stosunkowo niewielka operacja. Jest raczej operacją PR-ową, a nie próbą rzeczywistej zmiany sytuacji na polu bitwy – ocenił w rozmowie z „The Washington Post”. Stwierdził również, że działania wojsk ukraińskich mogą nie wystarczyć, by zmusić Kreml do zgody na kompromisy.

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.