Sędzia Piebiak podejrzewany o próbę przejęcia mieszkania. Ruch prokuratury

Wniosek do Sądu Najwyższego. Chodzi o immunitet sędziego

Śledztwo dotyczy działań Łukasza Piebiaka, sędziego Sądu Rejonowego dla miasta stołecznego Warszawy, który – według prokuratury – próbował doprowadzić do „niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości” przez miasto stołeczne Warszawa. Ponieważ podejrzewany korzysta z immunitetu, konieczna jest zgoda Sądu Najwyższego na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. Wniosek obejmuje czyny zagrożone karą od roku do 10 lat pozbawienia wolności, w tym usiłowanie oszustwa sądowego i posługiwanie się podrobionym dokumentem.

Testament i mieszkanie za 475 tys. zł

Sprawa dotyczy mieszkania przy ul. Kochanowskiego w Warszawie o powierzchni 38 metrów kwadratowych, wycenionego na 475 tys. zł. W maju 2023 roku Łukasz Piebiak złożył w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Żoliborza wniosek o otwarcie i ogłoszenie testamentu własnoręcznego Niny M., w którym figurował jako jedyny spadkobierca. Uczestnikiem postępowania było miasto stołeczne Warszawa, które wobec braku rodziny spadkodawczyni mogło przejąć nieruchomość


Zobacz wideo

Morawiecki chce uznać wszystkich sędziów – i neo, i paleo

Biegli: Testament nie został napisany przez zmarłą

Na wniosek miasta sąd dopuścił dowód z opinii biegłego grafologa. Ekspertyza wykazała, że ani treść testamentu, ani podpis nie zostały sporządzone przez Ninę M. Podobne wnioski przedstawił drugi biegły powołany już w toku śledztwa prokuratorskiego. Zebrane materiały porównawcze pochodzące z różnych instytucji wskazują, że dokument został sporządzony przez jedną osobę, ale nie przez spadkodawczynię. Biegli nie przesądzili, kto konkretnie mógł sfałszować testament. Zaznaczyli, że wymaga to pobrania próbek pisma od podejrzewanego.

Zeznania pracownika socjalnego

Z ustaleń śledczych wynika, że Nina M. nie miała bliskiej rodziny ani osób, na których wsparcie mogła liczyć. Pracownik socjalny zeznał, że kobieta nigdy nie mówiła o spadkobiercach, a jedynie raz wspomniała o bratanku swojego męża – Łukaszu Piebiaku. „Z ustaleń wynika, że Łukasz P. tylko jeden raz miał osobisty kontakt z Niną M.” – czytamy w komunikacie Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Świadek, po okazaniu kopii testamentu, miał stwierdzić jednoznacznie, że podpis nie należy do Niny M., podkreślając, że „ona w życiu by się nie podpisała jako ciocia Nina”.

Co dalej ze sprawą sędziego?

„Na obecnym etapie prowadzonego postępowania zgromadzone dowody wskazują, że zachowania Łukasza P. bezpośrednio zmierzały do dokonania przestępstwa w formie usiłowania oszustwa sądowego” – czytamy w komunikacie. Jeśli Sąd Najwyższy wyrazi zgodę na uchylenie immunitetu, możliwe będzie formalne przedstawienie zarzutów oraz pobranie próbek pisma. W zależności od wyników dalszych badań grafologicznych zarzuty mogą zostać rozszerzone także o własnoręczne sfałszowanie dokumentu.

Czytaj także: „Zwrot ws. Marcina Romanowskiego. Obrońca posła PiS poinformował o decyzji sądu”.

Źródło: Prokuratura Okręgowa w Warszawie 

Udział
Exit mobile version