Za odrzuceniem sprawozdania finansowego Prawa i Sprawiedliwości za 2023 rok głosowało pięciu członków PKW, przeciw było czterech.
PKW nie poczekała na decyzję sądu. PiS oburzony
Politycy PiS nie kryją oburzenia i zaskoczenia takim obrotem sprawy.
– Sądziłem, że PKW z decyzją dotyczącą subwencji poczeka na to, co zdecyduje Sąd Najwyższy, do którego odwołaliśmy się w sprawie poprzedniej decyzji. Widać jednak komuś się bardzo spieszyło. Patrząc na to, jak działa dziś PKW i jakie uchwały podejmuje, coraz mniej mnie już dziwi – mówi Interii Henryk Kowalczyk, skarbnik PiS. – PKW nie miała prawa do takiego działania, ale widać w demokracji walczącej prawo i procedura nie mają znaczenia – dodaje.
O odroczenie decyzji PKW wnioskował przewodniczący komisji sędzia Sylwester Marciniak. Jego wniosek jednak nie uzyskał większości. – Uważałem, że tego typu działanie, kiedy z informacji wynika, że orzeczenie SN wyda w przyszłym tygodniu, to jest nawet podstawa procesowa do zawieszenia postępowania – powiedział Sylwester Marciniak podczas spotkania z dziennikarzami.
Dodał, że w sytuacji, kiedy jedyną przesłanką odrzucenia sprawozdania partii politycznej jest odrzucenie sprawozdania komitetu wyborczego, to, w jego ocenie, naturalną rzeczą było poczekanie do następnego posiedzenia, czyli do 2 grudnia, i podjęcie wówczas rozstrzygnięcia po orzeczeniu Sądu Najwyższego.
PKW a subwencja PiS. Skarbnik partii: To nadużycie
Zdaniem Henryka Kowalczyka to duże nadużycie ze strony PKW.
– Nie powinno się łączyć tych dwóch postępowań. To są osobne kwestie, które nie powinny mieć ze sobą nic wspólnego, z osobnym audytem, osobną opinią Krajowego Biura Wyborczego. PKW celowo skleja to ze sobą, by w ten sposób móc łatwiej uzasadnić swoją decyzję – uważa Henryk Kowalczyk.
– Sprawozdanie partii może być odrzucone tylko w przypadku spełnienia jednej z dwóch przesłanek: albo jeśli mamy do czynienia z pozyskiwaniem pieniędzy na partię w nieuprawniony sposób albo jeśli partia wydaje pieniądze nie na cele statutowe. Żadna z tych przesłanek nie zaistniała – przekonuje skarbnik PiS.
Decyzja PKW. PiS wdraża scenariusz zapasowy
Co dalej? Jakie plany ma teraz PiS, jeśli chodzi o działalność partyjną, ale także zbliżającą się kampanię prezydencką? Henryk Kowalczyk nie ma wątpliwości, że PKW spieszyła się z decyzją o odebraniu pieniędzy PiS w związku z wyborami prezydenckimi.
– Będziemy wdrażać scenariusz zapasowy, czyli prosić o większe zaangażowanie, także finansowe, naszych wyborców i sympatyków. Ostatnio liczba wpłat nieco wyhamowała, ale liczymy na to, że po starcie kampanii wyborczej znów przyspieszy – wskazuje Kowalczyk. – Ale to nie znaczy, że zrezygnujemy z walki o pieniądze, które zostały nam bezprawnie odebrane z powodów politycznych. Nie odpuścimy tego – deklaruje.
– Oczywiście, że będziemy się odwoływać, ale Ryszard Kalisz stwierdził, że PKW nie będzie liczyła się z wyrokami sądów. Żyjemy w czasach kompletnej dyktaturo-anarchii – ocenił Kaczyński.
PiS bez subwencji. Będzie kolejne odwołanie do Sądu Najwyższego
Prezes PiS nawiązuje do uchwały, podjętej przez PKW, która dotyczy tzw. neosędziów. Jak informował członek PKW Ryszard Kalisz, komisja przyjęła „uchwałę kierunkową, wskazując, że nie uznajemy w szczególności orzeczeń, które są wydane przez tego rodzaju sędziów, czyli osoby, które zasiadają szczególnie w Sądzie Najwyższym, a były powołane przez neo-KRS po roku 2017”.
Chodzi o to, że odwołania PiS na decyzje PKW będą rozpatrywane przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, w której zasiadają sędziowie powołani po 2017 roku. PKW postanowiła więc zabezpieczyć się na ewentualność, w której sędziowie Izby mogliby sprzyjać stanowisku PiS. Zdaniem PiS Komisja zrobiła to bezprawnie.
– PKW nie ma prawa wyznaczania, kto jest, a kto nie jest sędzią Sądu Najwyższego. Widać, że nominanci rządowi w PKW wykonują swoje zadanie, bo te uchwały nie są jednomyślne, lecz przechodzą większością 5:4 – nie kryje oburzenia Henryk Kowalczyk. – Mimo to będziemy się odwoływać, bo jesteśmy partią, która działa zgodnie z prawem, nawet jeśli druga strona działa w sposób zbójecki – mówi Interii.
– Te pieniądze, które nam się zgodnie z prawem należą, prędzej czy później zostaną nam zwrócone i to z odsetkami. Nie sądzę jednak, by stało się to przed wyborami prezydenckimi, bo o nie przecież tutaj chodzi – konkluduje Kowalczyk.