25-letni wrocławianin, turniejowa „ósemka”, w 1. rundzie miał tzw. wolny los, w drugiej wygrał z Francuzem Arthurem Rinderknechem 7:6 (7-5), 6:2, a w trzeciej – z Rosjaninem Asłanem Karacewem 7:5, 4:6, 6:3.
Pierwszy set pojedynku z 44. w światowym rankingu Harrisem przebiegał zgodnie z regułą własnego podania. Dwa „breaki” miał w siódmym gemie zawodnik z Kapsztadu, ale ich nie wykorzystał. W tie-breaku było całkiem inaczej – częściej górą był odbierający. Na początku minimalną przewagę zyskał Harris, ale od stanu 3-2 punktował już tylko Hurkacz.
Druga odsłona mogła się zacząć także po jego myśli, ale nie wykorzystał break pointa w gemie otwarcia, a w drugim był gorszy przy własnym podaniu, bo skuteczne serwisy nie zrównoważyły kilku prostych błędów. Polak szybko odrobił stratę, bo zaczął grać bardziej ryzykownie i przeszedł do ofensywy.
Wtedy plecami, już solidnie oklejonymi plastrami, dwukrotnego finalisty zawodów ATP (Adelajda 2020 i Dubaj 2021) zajął się fizjoterapeuta, ale sędzia ogłosił wcześniej, że taka pomoc będzie mieć miejsce po trzecim gemie.
Skoncentrowany Hurkacz, któremu z boksu kibicowała m.in. siostra, poszedł za ciosem. Najpierw doprowadził do remisu, a za moment znowu przełamał podanie rywala i zyskał przewagę, ale przede wszystkim nabrał pewności i luzu. Tak nastawiony Polak już do końca seta nie oddał pola tenisiście z RPA, wygrał 6:2 i zakończył mecz po 90 minutach gry.
Za ćwierćfinał Hurkacz zarobił 180 tys. dolarów i zyskał 180 punktów do rankingu ATP, ale jeśli na tym etapie odpadnie, to wypadnie z czołowej „10” klasyfikacji tenisistów.
Jego kolejny singlowy pojedynek zapewne odbędzie się w czwartek, natomiast w środę w parze z Amerykaninem Johnem Isnerem o półfinał debla zagrają z rozstawionymi z „dwójką” innym reprezentantem gospodarzy Rajeevem Ramem i Brytyjczykiem Joe’em Salisburym.
Wynik meczu 1/8 finału singla mężczyzn:
Hubert Hurkacz (Polska, 8) – Lloyd Harris (RPA) 7:6 (7-3), 6:2
MC, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl