– Byłam w świetnej dyspozycji. Miałam bardzo dobre nastawienie psychiczne. Wykonałam swoją robotę i wróciłam do domu – powiedziała po powrocie do Polski Karolina Kowalkiewicz.
W minioną sobotę Polka przerwała złą passę i pokonała na UFC Vegas 56 Felice Herrig. Zawodniczka z Łodzi zwyciężyła przez poddanie w drugiej rundzie. Przypomnijmy, że obie panie mierzyły się już raz ze sobą w przeszłości. Jak podkreśliła Kowalkiewicz, obie walki różniły się.
– To była inna walka niż poprzednia. W pierwszej walce miałam plan, żeby walczyć głównie w stójce. Tym razem miałam plan, żeby walczyć w stójce z opcją zejścia do parteru i tam skończenia walki. Tak też zrobiłam. Zrealizowałam plan w stu procentach. Nie chciałam zostawiać decyzji w rękach sędziów – mówiła była pretendentka do tytułu mistrzyni wagi słomkowej.
ZOBACZ TAKŻE: Karolina Kowalkiewicz wygrała przed czasem
Ponadto zdradziła również, że w przypadku porażki rozważała zakończenie sportowej kariery.
– Jakiś czas temu sobie założyłam, że gdybym przegrała, to przeszłabym na sportową emeryturę. Muszę teraz pozałatwiać kilka spraw w Polsce, spędzić trochę czasu z rodziną i wracam do American Top Team – powiedziała Kowalkiewicz.
Łodzianka bardzo ceni sobie przygotowania w jednym z najlepszych klubów na świecie. Już wkrótce ponownie wybiera się na Florydę, aby móc rozwijać swoje umiejętności.
– Na pewno nie przeniosę się tam na stałe. Chcę pojechać do ATT bez żadnego terminu walki po to, żeby trenować i poprawiać błędy.
Przejdź na Polsatsport.pl