Policjanci zatrzymali 30-latka, który na jednej z ulic w Lubartowie (Lubelskie) wskoczył na dach, stojącego na światłach, busa i nie chciał zejść. Przestraszony kierowca wiózł „intruza” przez kilka ulic, aż zaparkował przed komendą. 30-latek powiedział mundurowym, że nie pamięta dokładnego przebiegu zdarzenia i nie wie, co nim kierowało.
W niedzielę (13 lutego) wieczorem kierowca mercedesa vito zatrzymał się przed przejściem na ulicy Powstańców Warszawy w Lubartowie, żeby przepuścić pieszych.
– W tym momencie na maskę jego busa wskoczył nieznany mężczyzna, który wcześniej szedł jezdnią. Nieznajomy uderzył w przednią szybę auta uszkadzając ją, a potem jak gdyby nigdy nic wszedł na dach samochodu – mówi starszy sierżant Jagoda Stanicka z Komendy Powiatowej Policji w Lubartowie.
Mężczyzna zszedł, gdy był już przed komendą Lubelska Policja
Kierowca zadzwonił na numer alarmowy i pojechał w stronę komendy
Kierowca był w szoku. Zadzwonił jednak na numer alarmowy i powiedział co się stało. A później nie wysiadł z pojazdu, tylko od razu skierował się do lubartowskiej komendy policji, która mieści się kilka ulic dalej.
Czytaj też: Wszedł na dach i przykucnął za kominem, bo nie chciał trafić do więzienia
– Przez całą drogę jechał tak z intruzem na dachu. Dzięki szybkiej reakcji dyżurnych, sprawca tej „ekstremalnej jazdy” został zatrzymany. Okazał się nim 30-letni mieszkaniec powiatu lubartowskiego. Mężczyzna został osadzony w policyjnym areszcie – opowiada policjantka.
Grozi mu nawet do pięciu lat więzienia
Podczas przesłuchania 30-latek przyznał mundurowym, że nie pamięta dokładnego przebiegu zdarzenia i nie wie, co nim kierowało.
OGLĄDAJ TELEWIZJĘ NA ŻYWO W TVN24 GO >>>
– Usłyszał zarzut zniszczenia mienia. Straty oszacowane przez właściciela busa oszacowane zostały na ponad sześć tysięcy złotych. 30-latkowi grozi teraz kara nawet do pięciu lat pozbawienia wolności – zaznacza st. sierż. Stanicka.
Do tej niecodziennej sytuacji doszło w Lubartowie
Źródło zdjęcia głównego: Lubelska Policja