Wyspy Galapagos uważamy często za jeden ekosystem, w którym występują niezwykle unikalne zwierzęta, ale jednak jednakowe dla wszystkich tych wysp. Tak nie jest. Przez lata izolacji nie tylko sam archipelag Galapagos stał się endemiczny, ale kolejne jego wyspy wytworzyły własną faunę, specyficzną dla nich.
Galapagos to wiele oddzielnych, unikalnych ekosystemów
Tak było chociażby z symbolem tych wysp, czyli żółwiami słoniowymi. Niegdyś uważano, że na Galapagos żyje jeden gatunek tych gigantycznych gadów. Dzisiaj wiemy, że jest ich wiele, niektóre ograniczone do jednej tylko wyspy.
Niektóre z galapagoskich zwierząt mają tak bardzo ograniczone zasięgi i poza jedną wyspę się nie wychylają. Inne zamieszkują po kilka z nich. Akurat derkaczyk galapagoski to ptak, którego spotykano i do dzisiaj spotyka się na wyspach Pinta, Fernandina, Isabela, Santiago, Santa Cruz, za to na wyspach Floreana i San Cristobal zwierzę wymarło. A przynajmniej tak zakładano.
Odkąd Charles Darwin dobił na Galapagos w 1835 r. i zaobserwował oraz opisał tego ptaka, więcej na Floreanie go nie widziano. A to niemal dwieście lat, w trakcie których żadne bystre oczy nie były w stanie zauważyć go na wyspie, która ma zaledwie 173 kilometry kwadratowe. To jest powierzchnia Bydgoszczy.
Zaginiony ptak z wyspy Floreana
Owszem, Floreana jest najdalej na południe wysuniętą wyspą archipelagu Galapagos, ale to jeszcze nie znaczy, że jest zupełnie niedostępna. Co więcej, to była w ogóle pierwsza wyspa archipelagu zamieszkana przez ludzi.
Już pod koniec XVIII w. wielorybnicy założyli tu niezwykły urząd sportowy, tzn. skrytki, w których zostawiali pocztę i wiadomości dla kolejnych statków. W 1807 r. na dwa lata zamieszkał tu samotnie Irlandczyk Patrick Watkins, a w czasach Charlesa Darwina na tej wyspie Ekwadorczycy założyli kolonię karną dla swoich więźniów.
Przez ten cały czas derkaczyk galapagoski pozostawał na wyspie nie wymarły, ale jedynie niezauważony. Aż do tej pory. Dzisiaj Fundacja Charlesa Darwina, Fundacja Conservacion Jocotoco i Dyrekcja Parku Narodowego Galapagos ogłosiły ponownie odkrycie ptaka na wyspie Floreana.
Zakładano, że wymarł tu z uwagi na drastycznie mocny wpływ na ekosystem tej wyspy gatunków inwazyjnych, zwłaszcza szczurów. Szczury schodzące ze statków od dwustu lat zdziesiątkowały niejeden endemiczny gatunek wyspiarski i wiele wskazywało na to, że tak było i w tym wypadku.
Derkaczyk galapagoski jednak przetrwał. Ostatnie badania z końca lat osiemdziesiątych nie wykryły tego gatunku, ale obecne – już tak. Nie wiadomo jak mu się udało. Jasne jest, że ten gatunek to zwierzę głównie naziemne, poruszające się w gęstej roślinności, w leśnym podszycie. Tam się kryje i przemyka.
Odnaleziono go wśród traw porośniętych drzewami guawy, jak podaje „Oceanographic Magazine”. Brigit Fessl, główna badaczka ds. ochrony ptaków lądowych w Fundacji Charlesa Darwina, twierdzi, że są dwie możliwości. Albo derkaczyk był latami niezauważony z uwagi na bardzo małą liczbę tych ptaków na Floreanie, albo ponownie skolonizował tę wyspę z sąsiednich.
W każdym razie – jest. Aby jednak się utrzymał, trzeba mu zapewnić odpowiednie warunki, zwłaszcza pozbyć się gatunków inwazyjnych.

Krewniacy naszych derkaczy z Ameryki Południowej
Derkaczyk galapagoski jest dalekim krewnym naszego derkacza. Też należy do chruścieli, czyli ptaków żyjących z reguły blisko wody, które skolonizowały wiele odległych wysp oceanicznych i tam utworzyły absolutnie unikalne gatunki, np. derkaczyk nielotny mieszka tylko na wyspie Tristan de Cunha na południowym Atlantyku.
Większość ptaków tego rodzaju to gatunki południowoamerykańskie, np. derkaczyk amazoński czy derkaczyk żółtawy, co wskazuje na to, że niektóre z nich oddaliły się od lądu Ameryki Południowej albo on oddalił się od nich w ramach ruchów tektonicznych. Odizolowane ptaki ewoluowały na swoich wyspach. Tak było w tym wypadku.