Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu „Interia Bliżej Świata” publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Brytyjski „The Economist”, z którego pochodzi poniższy artykuł, ukazuje się nieprzerwanie od 1843 r. i należy do najpopularniejszych na świecie magazynów poświęconych tematyce politycznej i biznesowej. Ma opinię jednego z bardziej wpływowych tytułów prasowych na świecie. Tygodnik od samego początku niezmiennie trzyma się liberalnego kursu.

Czy często odnosisz wrażenie, że świat staje się coraz głupszy? Dane opublikowane 10 grudnia przez OECD, grupę zrzeszającą głównie bogate kraje, mogą sugerować, że nie tylko ty odnosisz takie wrażenie. Mniej więcej co 10 lat organizacja prosi dorosłych w dziesiątkach miejsc o udział w testach umiejętności liczenia i czytania

Stawiane pytania nie są bynajmniej abstrakcyjnymi łamigłówkami, testami ortograficznymi czy mentalną arytmetyką. Mają na celu naśladowanie codziennych problemów, z jakimi borykają się ludzie w wieku 16-65 lat, niezależnie od tego, czy pracują w fabryce, biurze, czy po prostu próbują zrozumieć, co przekazują im media.

Coraz trudniej nam czytać i liczyć. Dorośli wypadają gorzej niż dzieci

Najnowsze testy zostały przeprowadzone w 31 bogatych krajach, a ich wyniki są niepokojące. Sugerują one, że jedna piąta dorosłych nie radzi sobie lepiej z matematyką i czytaniem, niż można by oczekiwać od dziecka w szkole podstawowej. Kierunek, w którym zmierzamy, jest jeszcze mniej zachęcający. W ciągu ostatnich 10 lat średnie wyniki w matematyce wzrosły w kilku miejscach, ale spadły w niemal takiej samej części w innych. 

Jeśli chodzi o umiejętność czytania i pisania, znacznie więcej krajów odnotowało spadek wyników niż postęp, nawet pomimo faktu, że dorośli posiadają więcej i są lepiej wykwalifikowani niż kiedykolwiek wcześniej.

Jakiś rodzaj wyjaśnienia jawi się w zmianach demograficznych. Problemy z nauką nowego języka miewają świeżo upieczeni imigranci, podczas gdy kłopot „starzejących się mózgów” dotyka raczej rdzennych mieszkańców bogatszych krajów. Ale nawet po uwzględnieniu tego trendu tendencje i tak pozostają ponure, zwłaszcza w zakresie umiejętności czytania i pisania. Niektórzy spekulują, że winne są Netflix, gry wideo i media społecznościowe. Równie prawdopodobnym jest, że zawiodły systemy kształcenia i szkolenia.

Te rozczarowujące wyniki zasługują na większą uwagę, niż prawdopodobnie otrzymają. Podstawowa umiejętność liczenia, czytania i pisania to dziwnie niemodne sprawy – zwłaszcza gdy brakuje ich dorosłym. Studenci kierunków pedagogicznych wolą dyskutować o tym, jak uczyć modnych „umiejętności miękkich”. Nie pomaga też szum wokół generatywnej sztucznej inteligencji: mówienie o znaczeniu tabliczki mnożenia wydaje się jeszcze mniej jasne, gdy gadające roboty obiecują, że wykonają za nas całą ciężką pracę.

Edukacja. OECD ujawnia wyniki testów

Stulecie przewrotu technologicznego wcale nie zmniejszyło popytu na ludzi dobrych w liczbach czy w słowach. Dorośli, którzy słabo wypadają w testach OECD, zarabiają znacznie mniej niż ci, którzy je zdają. Cieszą się też gorszym zdrowiem, są mniej zadowoleni ze swojego życia, mniej ufają innym i częściej czują, że nie mają wpływu na politykę

W wielu krajach rośnie przepaść w umiejętnościach między najlepiej i najniżej wykwalifikowanymi dorosłymi – nie dlatego, że bystrzy radzą sobie lepiej, ale dlatego, że najmniej zdolni radzą sobie gorzej. Ogólnie rzecz biorąc, takie trendy nie prowadzą do niczego dobrego.

Co zatem robić? Poprawa jakości edukacji szkolnej jest najpewniejszym sposobem na stworzenie zdolniejszych dorosłych – i rządy powinny od tego zacząć. Dorośli Anglicy wspięli się wyżej w tabeli OECD, głównie dzięki lepszym notowaniom najmłodszych (w wieku 16-24 lata). Może to odzwierciedlać reformy, które utrudniły zdawalność egzaminów dla starszych nastolatków i zaczęły wymagać od osób, które ich nie zdają, ponownego podejścia. 

W Ameryce – która radzi sobie stosunkowo źle – władze rezygnują z testów na koniec szkoły średniej. Ponadto, za Oceanem borykają się z niekontrolowaną inflacją ocen

Kryzys uniwersytetu. Czy studia coś jeszcze znaczą?

Drugim sposobem jest „naoliwienie” skrzypiących systemów edukacji dorosłych. Tu może być druga szansa –  służą one bowiem również osobom, które zmieniają swój zawód, a także pomagają migrantom w integracji. Mimo to politycy przyznają im jednak mizerne budżety, po części dlatego, że nie doceniają łatwości tego, o co się ich prosi. 

Osoby o najsłabszych umiejętnościach mają zwykle najmniej czasu i pieniędzy na samodoskonalenie. Rzadziej uczęszczają na zajęcia dla dorosłych lub przechodzą szkolenia, choć to oni najbardziej ich potrzebują. 

W zbyt wielu miejscach obsesja na punkcie uniwersytetów pozbawiła funduszy i uwagi inne formy edukacji, które mogłyby być oferowane osobom w wieku 18 lat i starszym. Stopnie naukowe stają się coraz mniej znaczące: OECD odkryło, że nawet niektórzy absolwenci uniwersytetów – w zakresie umiejętności liczenia i czytania – osiągają wyniki porównywalne z uczniami podstawówki

Tymczasem starsi, którzy chcieliby jeszcze czegoś się nauczyć, bez rozpoczynania długich i drogich kursów uniwersyteckich, często nie znajdują dobrej alternatywy. Przyspieszenie wysiłków w celu rozwiązania tych wszystkich problemów wydaje się więc świetnym pomysłem. 

Tekst przetłumaczony z „The Economist”© The Economist Newspaper Limited, London, 2024

Tłumaczenie: Nina Nowakowska

Tytuł, śródtytuły, lead oraz skróty pochodzą od redakcji

Udział
Exit mobile version